Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Holownik Lucek kruszy lód w Kołobrzegu i Darłowie

Iwona Marciniak [email protected]
"Lucek” z kapitanem portu w Kołobrzegu Michałem Gieorgijewskim za sterem kursował wczoraj po torze wodnym kilka godzin.
"Lucek” z kapitanem portu w Kołobrzegu Michałem Gieorgijewskim za sterem kursował wczoraj po torze wodnym kilka godzin. Fot. Iwona Marciniak
W portach trwa walka z lodem. Od trzech dni to już nie przelewki. Mimo to wczoraj większość kołobrzeskich rybaków była w morzu.

Wczoraj kolejny dzień o drożność toru wodnego w Kołobrzegu walczył cumujący zwykle w Ustce holownik "Lucek", własność Urzędu Morskiego w Słupsku. Wypłynął po godz. 7 rano i pływał po torze wodnym do godz. 10. Ponownie ruszył do pracy o godz. 14. Za jego sterami zasiadł kapitan Portu Kołobrzeg Michał Gieorgijewski.

- Sytuacja jest cały czas pod kontrolą - zapewniał nas kapitan. - Cały tor wodny i dwie duże obrotnice, za które odpowiadamy, są wolne od lodu. 90 procent jednostek wyszło w morze.

- Moje oba duże, stalowe kutry nie miały żadnych problemów, ale "James Cook", jednostka wędkarska, została w porcie - powiedział nam z kolei armator Edmund Smoliński.

W basenach portowych i bezpośrednio przy nabrzeżach, rozkruszaniem i spychaniem szybko tworzącego się lodu zajmują się holowniki "Passat" i "Butlonos", którym prace zleca Zarząd Portu Morskiego. Ich pomoc przy "wykruszaniu się z lodu" bywa niezbędna zwłaszcza przy małych, 12-metrowych łódkach.

Wśród rybaków słychać komentarze, że ZPM mógłby dawać zdecydowanie więcej zleceń obu holownikom, ale póki co "tragedii nie ma".
- Stalowe łódki, zwłaszcza te budowane w ostatnich latach w Stoczni Parsęta, wychodzą w morze i w taką pogodę - powiedział nam Andrzej Gościniak, szef Stowarzyszenia Armatorów Łodziowych z Kołobrzegu. - Gorzej jest ze starszymi, które nawet jeśli są zbudowane ze stali, z powodów konstrukcyjnych nie mają tzw. klasy lodowej i mogą się poruszać tylko po wodach wolnych od lodu. Najgorzej jest z łódkami drewnianymi i plastikowymi. Te stoją. Reszta boi się jednego: że przyjdzie sztorm połączony z wiatrem od północy, nagna nam kry z morza, lód z portu nie będzie miał jak spłynąć i wszyscy staniemy. A chcemy wypływać. Teraz głównie na flądrę.

Nieco inna sytuacja jest w Darłowie. - W morze mogą wypływać jedynie małe łódki stojące zaraz przy wejściu do portu. Pozostałe muszą czekać aż kra ustąpi - opowiadał nam wczoraj Zygmunt Paruzel, rybak z Darłowa. - Takich mrozów nie było już ładnych kilka lat. Rybacy czekają na lepszą pogodę.

Do Darłowa zawijają więc głównie statki handlowe. Od 15 stycznia było ich tutaj pięć. - Główny kanał, choć pływają po nim kry, jest zdatny do użycia. Z lodem radzimy sobie, korzystając z usług specjalnej jednostki - informowała Małgorzata Tepurska, dyrektor zarządu Portu Morskiego Darłowo. - Mniejsze kanały i basen są całkowicie zamarznięte, na przykład basen rybacki - dodała.
Współpraca: Rafał Nagórski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!