Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Huragan przewrócił na chodnik wielki baner

Rafał Wolny [email protected]
- Nowa betonowa stopa będzie ważyła 6 ton (a nie 3,5), pojawią się kotwy i odciągi - zapewnił nas właściciel.
- Nowa betonowa stopa będzie ważyła 6 ton (a nie 3,5), pojawią się kotwy i odciągi - zapewnił nas właściciel.
- A gdyby ktoś tędy szedł... - to pierwsza myśl, jaka pojawiła się nam w głowie, po ujrzeniu ogromnej tablicy reklamowej, którą w Koszalinie przewrócił ubiegłotygodniowy huragan.

Baner runął obok sklepu monopolowego w pobliżu skrzyżowania ul. Władysława IV i Tadeusza Kutrzeby.

Ogromna konstrukcja opierała się jedynie na płytko wylanym betonowym bloku i nie miała żadnych dodatkowych wzmocnień. - To było zdecydowanie źle posadowione - twierdzi emerytowana inżynier budownictwa, była urzędniczka (nazw. do wiad. red.). - Takie konstrukcje projektuje się z uwzględnieniem bardzo silnych wiatrów, a tutaj zostało to zaniedbane. Ani żadnego zakotwiczenia, ani odciągów, więc nic dziwnego, że w czasie wichury tablica zachowała się jak żagiel i przewróciła.

Częściowo na chodnik. Na szczęście wówczas nikt tamtędy nie przechodził, bo niechybnie by ucierpiał. Przyznają to wszyscy nasi rozmówcy, ale jednocześnie żadna z instytucji nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za to, co się stało.

- Nie mieliśmy żadnego wpływu na sposób ustawienia baneru, bo teren nie należy do nas, tylko do spółdzielni "Na Skarpie" - podkreśla Robert Grabowski, rzecznik ratusza.

Ta z kolei zobowiązała do tego właściciela tablicy. Do odpowiedzialności za wypadek się nie poczuwa. - Wydajemy pozwolenie, ale nie ingerujemy w konstrukcję. Ustaleniem winnych powinien zająć się nadzór budowlany - wskazuje Marcin Skuza ze spółdzielni "Na Skarpie".

- My się tym nie zajmujemy - komplet dokumentów sprawdza ten, kto wydaje pozwolenie, ale faktycznie nie jest od ich weryfikowania - mówi Bogdan Siudowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. - Odpowiedzialność za bezpieczeństwo konstrukcji ponosi inwestor, który ma dokumenty od projektanta.

Przewrócony baner należy do agencji "ad.Media Consulting". - Przejęliśmy tablicę wraz z kilkudziesięcioma innymi kilka miesięcy temu od firmy City Light. Miała niezbędną dokumentację, więc nie było podstaw, do jakichkolwiek wątpliwości - tłumaczy przedstawiciel firmy i zapewnia, że do końca tygodnia konstrukcja zostanie wzmocniona.

Jednocześnie mężczyzna nie chciał się przedstawić. Ustaliliśmy jednak, że rozmawialiśmy z właścicielem agencji Romanem Biłasem.

KOMENTARZ: Bezpieczeństwo w rękach... dzieci

"To nie ja, to on!" - wykrzykują przedstawiciele wszystkich podmiotów, których przepytaliśmy na okoliczność opisanego wypadku. Nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności choćby za wyjaśnienie jego przyczyn.

Mało tego. Kiedy już ustaliliśmy nazwisko naszego rozmówcy z agencji reklamowej, ten oburzeniem zareagował na zarzut tchórzostwa, uznając, że nie musiał się przedstawiać. Nie musiał, ale standardem jest występowanie z otwartą przyłbicą, a nie chowanie się przed odpowiedzialnością za anonimowym numerem telefonu.

Oczywiście takie wskazywanie palcami innych winnych jest bardziej kulturalne, niż powiedzenie: mamy to w d.... Ale oznacza dokładnie to samo.

Mam nadzieję, że przepytani nie będą musieli udowadniać, że są odpowiedzialni, jeśli dojdzie do podobnego wypadku, w którym ktoś ucierpi.

Rafał Wolny

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!