III liga: Gwardia Koszalin - Sokół Kleczew 2:6

Własny stadion nie jest od kilku lat twierdzą Gwardii. W ostatnich czterech sezonach notowała na nim niekorzystny bilans (łącznie w 60. meczach - 17 wygranych, 10 remisów i aż 33 porażki). Ostatni raz na plusie na Fałata była w rozgrywkach 2016/17, gdy wchodziła do II ligi (10 wygranych, 3 remisy, 4 porażki).

W sobotę łatwe zwycięstwo odnieśli w Koszalinie piłkarze Sokoła, którzy już wcześniej zapewnili sobie utrzymanie w III lidze. Grając na luzie znokautowali gospodarzy w I połowie 4:0, a po zmianie stron utrzymali różnicę bramkową. Na 2. kolejki przed końcem sezonu Gwardia praktycznie już może czuć się zespołem czwartoligowym. Do bezpiecznego zespołu z Jarocina traci 6 pkt, a przy tym rywal ma bilans bramkowy plus 20, przy minus 6 Gwardii (w tabeli liczą się zdobyte punkty, a w następnej kolejności bilans bramek). A przed Gwardią w tabeli są jeszcze cztery inne zespoły...

Spotkanie z Sokołem od początku ułożyło się fatalnie dla gospodarzy. Już w 3. min pechowo piłkę do własnej bramki, po wolnym dla gości, skierował Daniel Wojciechowski. Kapitan Gwardii był blisko rehabilitacji w 11. min. Niestety, z wolnego trafił w słupek. W 26. min błąd popełnił koszaliński bramkarz Dawid Skoczyk, z czego skorzystał Dominik Chromiński. Następne gole zdobywali Michał Ciarkowski (32.) i Wiktor Kacprzak (40.), wykorzystując kolejne pomyłki defensywy Gwardii.

Wynik 4:0 dla Sokoła po 45. min nie pozostawiał żadnych złudzeń. Goście na tym zresztą nie poprzestali i już w 48. min podwyższyli na 5:0. W 50. min mieliśmy drugiego samobója w meczu (i trzeciego w spotkaniach pomiędzy tymi drużyn w sezonie), tym razem strzelonego przez zawodnika z Kleczewa. Stwarzający sytuację za sytuacją goście trafili po raz szósty w 79. min, a w doliczonym czasie wynik ustalił po indywidualnej akcji Adam Gross.