Wystarczy krótki spacer w parku, by w oczy rzuciło się kilka rzeczy. Pierwsza: mostek niedaleko fragmentów murów miejskich, o którym już niejednokrotnie pisaliśmy. Choć próchniejąc, stanowi zagrożenie, to w dalszym ciągu ludzie z niego korzystają, nie chcąc nadkładać drogi. Mimo że jeszcze w ubiegłym roku ustawiono tam belki ostrzegawcze blokujące przejście, to już od dawna nie ma po nich śladu. A czas działa tu na niekorzyść. Balustrady mostku się chwieją, materiał, z którego most jest zrobiony zaczął gnić, a część belek wypadła. - Zarząd Dróg i Transportu planuje naprawę mostku do końca maja, by na Dni Koszalina był gotowy. Aktualnie kwestia ta uzgadniania jest jeszcze u konserwatora zabytków - powiedział Robert Grabowski, rzecznik prezydenta Koszalina. - Na razie konstrukcja ponownie zostanie oznakowana ostrzeżeniami, i to lada dzień. Prosimy o rozwagę i stosowanie się do zaleceń - dodał rzecznik.
Idąc dalej, tuż przy wysepce, natrafiamy na drugi feler: potężny konar drzewa wpadł do stawu i czeka na usunięcie przez pracowników koszalińskiej zieleni miejskiej. Ci ostatnio uwijali się na terenie parku jak w ukropie, m.in. grabiąc liście, gałęzie i śmieci, ale, jak widać, czeka ich jeszcze sporo pracy by poprawić estetykę parku.
Na kolejny problem przy stawie zwrócił uwagę jeden z naszych czytelników. - To, co zobaczyłem w parku to jest skandal - pisze koszalinianin w liście do redakcji. - O mały włos dziecko nie wpadło do studni przy stawie, której właz stanowi kilka spróchniałych desek, niczym nie zabezpieczonych. To jest dosłownie pułapka na małe dzieci. Przez szczelinę pomiędzy ogrodzeniem, a wyciętym podłożem zmieści się dziecko i wpadnie kilka metrów w dół prosto do kanału. Warto zająć się tą sprawą zanim dojdzie do tragedii - dodał czytelnik. W ratuszu powiedziano nam, że niezwłocznie się tym zajmą.
I wreszcie, spacerując przy muzeum, idąc tunelem pod ulicą Młyńską, a później wzdłuż rzeki Dzierżęcinki, natrafić można na dwa mostki. Jeden nowy, wyremontowany, a drugi, kawałek dalej, wprost przeciwnie. Jest w na tyle opłakanym stanie, że na obu końcach kładki ustawiono metalowe barierki ze znakiem zakazu ruchu pieszych. Tylko co z tego, jak w tym wypadku wandale wznieśli się na jeszcze wyższy poziom. Otóż fragmenty barierek... przecięli fleksem lub piłą do metalu, by można było przejść bez przeszkód. Tu kwestia naprawy mostku jest częścią projektu pn. "Rewitalizacja zabytkowych parków miejskich i zieleńców - Park Dendrologiczny - Bulwary Młyńskie". Dokumentację złożono już do ZDTiM, ale pieniądze na sfinansowanie tego projektu mają znaleźć się dopiero w nowej perspektywie finansowej, na lata 2024-2027. Do tego czasu mostek pozostanie odpowiednio oznakowany, zabezpieczony i nieczynny, przynajmniej oficjalnie, bo jak wskazują działania wandali, ci za nic mają zakazy.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?