Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Internetowe portale randkowe. Czego szukają internauci - chodzi o miłość czy o seks?

Hanna Nowak-Lachowska / gs24.pl
Spora grupa użytkowników sympatii.pl dąży tylko do szybkiej i owocnej randki.
Spora grupa użytkowników sympatii.pl dąży tylko do szybkiej i owocnej randki. Fot. stock
Mam 21 lat, jestem wysportowany, mam dobrą pracę - zachwalają się na portalu. Czy ktoś taki musi szukać miłości w internecie? - Jak czytam taki opis, wiem że facet szuka zabawy - mówi Anita. - Ja też, więc to mi pasuje.

Portal sympatia.pl działa już 6 rok.

- Mamy ponad 3 miliony profili, 7 mln zdjęć - zachwala Ewa Sapieja z sympatia.pl. - To potężna społeczność.

Ona też ma swój profil.

- Jesteś singlem? - pytam.

- To nie tak - odpowiada Ewa. - W ten sposób poznaję wielu ciekawych ludzi.

Zapewnia, że takich jak ona jest wielu. Dodaje, że są też i tacy, którzy szukają poważnego związku. Gdy pytam o pozostałych, stara się odpowiadać dyplomatycznie.

- Nie jesteśmy w stanie zweryfikować każdego, kto zapisuje się na portalu - mówi. - Często sami internauci nam sygnalizują o nie do końca uczciwych zamiarach kogoś z profilu.

To trzeba umieć

Marta ma konto na sympatii od 2 lat. Przyznaje, że dość często odzywają się do niej, jak ich określa: seksowi napaleńcy.

- To da się wyczuć - opowiada. - Taki facet szuka kogoś z okolicy, choć samo to jeszcze nie przesądza o jego intencjach. Napaleniec przedstawia zwykle siebie w samych superlatywach, albo odwrotnie jest bardzo tajemniczy. No i szybko dąży do spotkania. Stara się też wyczuć kondycję psychiczną drugiej strony.

Najchętniej wybiera panie po przejściach. Najlepiej, właśnie świeżo porzucone przez partnera, rozgoryczone. W takich sytuacjach wystarczy wymiana kilku maili i już mają ofiarę w swojej sieci.

- Taką sytuację miała moja koleżanka. Trochę mi nawet było głupio, bo to ja ją namówiłam, żeby założyła profil - opowiada Agnieszka. - Na szczęście wycofała się z tego, ale co się dziewczyna nacierpiała, to jej.

Koleżanka właśnie rozstała się ze swoim chłopakiem. Była na krawędzi depresji. Agnieszka chciała, żeby się rozerwała. Pokazała jej sympatię.pl.

- Zaczęłyśmy szukać fajnych facetów - opowiada Agnieszka. - No i znalazłyśmy jednego. Mieszkał blisko, na zdjęciu wydawał się dość przystojny.

Żeby móc do niego napisać, koleżanka musiała założyć swój profil. Zrobiła to. Nie dała jednak swojego zdjęcia. Tylko opis.

- No i napisała do niego - opowiada dalej Agnieszka. - Odpisał następnego dnia. Jak dla mnie, to trochę za dużo chciał o niej wiedzieć jak na pierwszy raz. No, ale odpisałyśmy.

Kto chce romansu a kto seksu

Odpowiedź przyszła po niecałej godzinie. Agnieszce, stałej bywalczyni sympatii, coraz mniej się to podobało. Radziła koleżance, żeby dała sobie spokój i szukała dalej.

- Ale ona była już napalona - mówi Agnieszka. - Niby mi przytakiwała, po czym odpisywała na kolejne maile od niego.

W końcu się spotkali. Już na pierwszej randce próbował ją pocałować. Koleżanka zapewniała Agnieszkę, że nie pozwoliła mu na to.

- Ale ja jej tak do końca nie wierzę - mówi Agnieszka. - Jeszcze w czasie tej randki przysłała mi sms. Nie pozostawiał żadnych złudzeń. Moja koleżanka była zauroczona tym facetem.

Po dwóch dniach znów spotkała się z Mirkiem. W międzyczasie przysłał jej sms-em różę.
- Banalne - macha ręką Agnieszka.

Jak mówi Agnieszka, koleżanka zaczęła coś podejrzewać dopiero po czterech czy pięciu spotkaniach.

- Dotąd zawsze miał dla niej czas - mówi. - Nagle zaczęło mu go brakować. Przekładał spotkania. Tłumaczył się nawałem pracy i takimi tam pierdołami. Nie wiem dokładnie jak, ale ten śmieszny romans się skończył. Ona nie chciała o tym opowiadać. Ale widziałam, że przeżywała to. Podejrzewam, że facet po prostu przestał odbierać jej telefony. Albo w ogóle zmienił numer.

Koleżanka przyznała się do jednej nocy spędzonej z Mirkiem z internetu. Agnieszka jest jednak przekonana, że było tego więcej.

- Nie chce powiedzieć, bo jej głupio - tłumaczy koleżankę. - Nie dopytuję się. Też byłoby mi głupio opowiadać, jak łatwo dałam się podejść zwykłemu podrywaczowi.

Uważaj na sąsiada

Anita ma 26 lat. Nie ma stałego partnera, ale jak mówi nie szuka go też w internecie. Na sympatii.pl szuka znajomych. Zapewnia, że z dobrym skutkiem.

- Przez dwa lata poznałam wielu naprawdę fajnych ludzi - mówi. - Owszem były też i oszołomy, ale tych szybko nauczyłam się rozpoznawać.

Jednym ze znajomych z sympatii jest Radek. Ma 34 lata i jeździ na wózku.

- Praca, dom i to wszystko - opowiada Anita. - Nie ma odwagi wyjść do ludzi, poznać kogoś. Pozostaje mu tylko internet. Gadamy w necie, czasami się spotykamy, dzwonimy do siebie.

Agnieszka i Anita zapewniają, że w internecie każdy znajdzie to, czego szuka. Przyjaciela, kochanka, czy po prostu nowych ludzi. Niekoniecznie do seksu.

- Ale kochanków, to bym nie radziła tam szukać - radzi Anita. - Na sympatii.pl raczej nie znajdzie się kogoś do poważnego związku.

Odmiennego zdania jest Ewa Sapieja z portalu. Zapewnia, że w historii sympatii doszło do kilku małżeństw ludzi, którzy poznali się właśnie na portalu.

Anita radzi też, żeby być ostrożnym.

- Przynajmniej na początku, dopóki nie poznasz mechanizmów, nie zaczniesz wyczuwać prawdziwych intencji drugiej strony - dodaje. - Na portalu możesz trafić na znajomego, sąsiada, a nawet męża koleżanki. Tak, tak. Różni ludzie zakładają tam profile.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!