O tej głośnej sprawie pisaliśmy kilka tygodnii temu. Informowaliśmy wówczas, że koszaliński IPN bada sprawę zabójstwa Renato Sclarandi. Zabił go niemiecki strażnik w jenieckim obozie Hammerstein, czyli w dzisiejszej miejscowości Czarne (internowani włoscy żołnierze trafili tutaj w 1943 roku z Grecji).
22 kwietnia 1944 roku podoficer Sclarandi - który był aktywnym członkiem włoskiej Akcji Katolickiej i pomocnikiem kapelana obozowego - niósł komunię świętą choremu więźniowi. Niosącego hostię Włocha zatrzymał jeden ze strażników. Po chwili rozmowy strzelił mu w plecy, zabijając na miejscu.
Historię tę nagłośnił Ettore Deodato, włoski profesor od pewnego czasu mieszkający w Koszalinie i były wieloletni pracownik Komisji Eurpejskiej (ustalił on między innymi, że Sclarandi, zanim zginął, był w grupie tych jeńców, którzy potem trafili do Koszalina, gdzie część z nich najprawdopodobniej została zabita przez Rosjan).
Po kilku tygodniach prowadzenia postępowania sprawdzającego IPN zdecydował o wszczęciu oficjalnego śledztwa w tej sprawie. - Śledztwo będzie prowadzone w kierunku zbadania okoliczności zabójstwa włoskiego jeńca przez nieustalonego z imienia i nazwiska niemieckiego strażnika, co ma wszelkie znamiona zbrodni przeciw ludzkości - mówi Krzysztof Bukowski, prokurator z koszalińskiego IPN. Prokurator zapowiada m.in zwrócenie się o pomoc do strony niemieckiej oraz włoskiej, a w najbliższych dniach przesłuchana zostanie mieszkanka Świeszyna, która do IPN zgłosiła się po naszej wcześniejszej publikacji.
- Na razie wiemy tyle, że w tym samym obozie, w tym samym czasie, przebywał jej ojciec, który dobrze znał język włoski i rozmawiał z przebywającymi tam włoskimi jeńcami. Bardzo liczę na to, że dzięki zeznaniom tej pani poznamy nowe szczegóły - dodaje Krzysztof Bukowski. Co ciekawe, to nie jedyne zabójstwo na włoskim żołnierzu, do którego doszło w tym czasie w obozie w Czarnem. Prokurator Bukowski dotarł do informacji, że wtedy od strzału w głowę zginął 22-letni Tizano Pardon. - Na razie to cała nasza wiedza. Będziemy badać tę sprawę, ale na razie nie włączymy jej do naszego śledztwa - informuje.
Przypomnijmy: Renato Sclarandii został pochowany na terenie obozu, a w 1957 roku polskie władze zgodziły się na ekshumację zwłok i przewiezienie ich do miasteczka Sangano, gdzie się urodził, w pobliżu Turynu. W tym regionie kraju jest to znana postać. Władze Turynu uczciły jego pamięć, nazywając jego imieniem jedną ze szkół oraz poświęcając mu tablicę pamiątkową. W 1962 roku rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny, który cały czas trwa.
Popularne na gk24:
- Pijany policjant za kółkiem. Odmówił badania alkomatem [zdjęcia, wideo]
- 500 złotych na dziecko. Polaków będzie rodzić się więcej?
- Zmarł Tomasz Waleński - trener, zawodnik, działacz sportowy
- Napadli na księdza w Kołobrzegu [wideo z monitoringu]
- Wzruszająca historia. Zaginiony rok temu pies wrócił do domu [wideo]
- Wybieramy Miss Studniówek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?