- Wczoraj ogłosiła pani, że nie przyjmie wraz z mężem medalu z okazji 50. rocznicy ślubu, który przyznawany jest przez prezydenta. Co chce pani w ten sposób osiągnąć?
- Jedyne, czego chcę, to pamięć o ofiarach katastrofy smoleńskiej. Medal przyznawany jest przez prezydenta, a ponieważ my z mężem uważamy, że prezydent nie robi nic, by wyjaśnić okoliczności tragedii, w której zginął nasz ukochany syn, to naturalnym odruchem jest to, że nie chcemy przyjmować od niego medalu. Tak podpowiada mi matczyne serce i tak właśnie zamierzam zrobić.
- Nie uważa pani, że to niepotrzebne mieszanie dwóch spraw, które nie mają ze sobą związki?
- Pozornie tak może to wyglądać, bo z jednej strony rocznica naszego ślubu, a z drugiej strony apel do prezydenta, ale proszę mi wierzyć, że gdyby państwo polskie należycie zajmowało się sprawą Smoleńska, to takie gesty i takie listy nie byłyby potrzebne. Ja po prostu nie mogę biernie przyglądać się, jak państwo polskie nie radzi sobie z tą sprawą.
Cała rozmowa w środowym papierowym wydaniu "Głosu Koszalińskiego"
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?