Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak naprawdę traktują nas Niemcy? Polak jest najlepszy do ciężkiej pracy

Czesław Makulski
Mieszkając w Niemczech kilkadziesiąt lat przekonałem się, że sposób patrzenia większości Niemców na ich wschodnich sąsiadów w zasadzie nie ulega zmianie. Niemcy nie traktują Polaków poważnie, nadal uważają nas za tanią (niewykwalifikowaną) siłę roboczą ze słabą znajomością języków obcych (w tym oczywiście także niemieckiego), słabym wykształceniem i niską samooceną. Ich zdaniem przeciętny Polak podejmie się wielu zajęć w Niemczech, nawet za niewielkie wynagrodzenie.

Od chwili przystąpienia do Unii Europejskiej w 2004 roku Polska musiała otworzyć własny rynek dla niemieckich przedsiębiorców, ale Niemcy zastosowały dla swojego rynku pracy tak zwany okresy przejściowy, który trwał aż do 2011 roku. Ówczesny federalny minister pracy Olaf Scholz (SPD), który najprawdopodobniej jeszcze w tym roku zostanie niemieckim kanclerzem, wtedy zdecydowanie popierał takie dyskryminujące Polaków rozwiązanie. Warto przypomnieć słowa „ikony niemieckiej chadecji” Eberharda Diepgena, który tuż przed wejściem Polski w struktury unijne powiedział, że Berlin powinien umieć wykorzystać rozszerzenie Unii. - Możemy wykorzystać Polskę i inne kraje (po przyjęciu do UE) zdecydowanie skuteczniej, musimy te nowe rynki zbytu zagospodarować. Powinniśmy tam eksportować nasze wysokiej klasy produkty i wyroby - bez ogródek przyznał Eberhard Diepgen, który w tamtym czasie pełnił funkcję burmistrza Berlina. W 2011 roku magazyn gospodarczy „Forbes” napisał zgodnie z prawdą, że „swoboda przepływu pracowników jest wielką szansą szczególnie dla Niemiec”.

Niewolnicza praca na niemieckiej wsi

Po roku 2011 roku niemiecki rynek pracy teoretycznie został otwarty dla wszystkich Polaków, ale w większości przypadków zatrudnienie mogli znaleźć jedynie ci, którzy wykonywali proste i niskopłatne czynności. Byli to pracownicy sezonowi, niewykwalifikowani robotnicy i ci, którzy pracowali jako podwykonawcy. Przez lata zatem utrwalił się w niemieckich oczach obraz przeciętnego Polaka, jako dobrego, niewybrednego, choć pracowitego najemnika, który szybko i sprawnie wykona proste zlecenia za dużo niższe wynagrodzenie niż zatrudniony na jego miejscu Niemiec.

Od kilkudziesięciu lat w niemieckich gospodarstwach rolnych zatrudnianych są tysiące polskich pracowników sezonowych. W porównaniu do innych, zarabiają zdecydowanie mniej. Często wykonują katorżniczą pracę, za którą otrzymują minimalne wynagrodzenie. Nie tylko płace są zbyt niskie (na poziomie kilkuset do kilku tysięcy euro za sezon), ale także warunki pracy i warunki mieszkaniowe, jakie oferują niemieccy pracodawcy, pozostawiają wiele do życzenia a zdarza się, że urągają godności. W zdecydowanej większości były to i są nadal byle jakie obiekty, np. przyczepy kempingowe. Polacy, z którymi wielokrotnie rozmawiałem o pracy w Niemczech, najczęściej ostro krytykują warunki mieszkaniowe i warunki pracy na niemieckiej ziemi. - Cieszymy się, co prawda, że mamy pracę i jakikolwiek dach nad głową, ale mieszkamy w okropnych warunkach - mówi nam Grzegorz zatrudniony w gospodarstwie rolnym pod Hanowerem.

Polak jest najlepszy... do ciężkiej pracy

Pomimo niskich płac i trudnych warunków, wielu Polaków nadal przyjeżdża do Niemiec w poszukiwaniu lepszego życia. Niemieccy rolnicy szczerze przyznają, że nikt nie zastąpi polskiego pracownika sezonowego. Przed kilku laty niemieckie ministerstwo pracy wprowadziło przepis zmuszający tutejszych rolników do obowiązkowego zatrudniania w swoim gospodarstwie kilku zarejestrowanych w niemieckich urzędach bezrobotnych. Pomysł ten okazał się klapą. Szybko okazało się, że żaden niemiecki bezrobotny nie chce pracować w tak ciężkich warunkach i za tak niskie wynagrodzenie.

W rozmowie ze mną wielu producentów płodów rolnych i ogrodniczych przyznawało, że większość bezrobotnych Niemców już po kilku godzinach przerywa pracę i udaje się do lekarza zgłaszając katalog dolegliwości (najczęściej ból pleców). Z uzyskanym zaświadczeniem lekarskim w ręku do pracy już nie wracają.

ZOBACZ TEŻ:

Polacy natomiast, pomimo wcześniejszych zapewnień agencji lub pracodawców, z reguły nie posiadają pełnego ubezpieczenia i nigdy z powodów zdrowotnych nie przerywają pracy. Niemieccy producenci o tym doskonale wiedzą i dlatego wolą zatrudniać polskich pracowników, bowiem - jak sami twierdzą - „Polak wszystko wytrzyma i to za niewielkie pieniądze”.

Gdzie są uchodźcy?

W latach 2015 - 2016 - na zaproszenie kanclerz Angeli Merkel - przybyło do Niemiec około półtora miliona uchodźców. Obecnie tylko kilka procent z nich pracuje lub się uczy, reszta dobrze żyje na koszt państwa, czyli podatników.

Ogłoszone w 2020 i 2021 roku ograniczenia pandemiczne uniemożliwiły przyjazd do pracy w niemieckich gospodarstwach pracowników sezonowych. Poszczególni rolnicy i plantatorzy, aby ratować zbiory, organizowali we własnym zakresie choćby przeloty lotnicze z krajów, które tradycyjnie dostarczają tanią siłę roboczą: Rumuni czy Bułgarii.

Zapytałem wtedy przedstawicieli ministerstwa rolnictwa i ministerstwa pracy w Berlinie i Hamburgu - dlaczego młodzi, zdrowi i silni uchodźcy (wzorem bezrobotnych) nie zostają obowiązkowo skierowani do pracy sezonowej, do zbioru szparagów, truskawek, jabłek czy innych płodów rolnych? Przecież w tym wypadku nie jest konieczna znajomość języka niemieckiego, ani nie są potrzebne wysokie kwalifikacje.

Nigdy nie otrzymałem odpowiedzi w tej sprawie. Poprawność polityczna nakazuje milczeć na ten temat.

Czy jesteśmy dla Niemców poważnym partnerem?

Od kilkunastu lat polscy przedsiębiorcy zaczynają być widoczni na niemieckim rynku, ale ciągle jest ich mało. Oficjalne czynniki rządowe zapewniają, że Niemcom zależy na współpracy z Polską, a Polska pod rządami „narodowej prawicy” jest ważnym partnerem handlowym RFN.

Faktem jest, że kilka dużych firm znakomicie daje sobie radę na niemieckim rynku. Przykładem jest nasz narodowy przewoźnik LOT, koncern PKN ORLEN (obecnie posiada ponad 750 stacji benzynowych w Niemczech), czy polski CIECH lub grupa AZOTY. Jednak niemiecki stosunek do przeciętnego Polaka diametralnie się nie zmienił. W dalszym ciągu Polki i Polacy w większości przypadków zatrudniani są jako niewykwalifikowani i nisko opłacani pracownicy. Niemieccy pracodawcy podkreślają, co prawda, naszą pracowitość i sumienność, ale nie traktują poważnie ani polskiej myśli technicznej i naukowej, ani polskich produktów. Tym bardziej polskich aspiracji. Z najnowszych danych Federalnej Agencji Pracy wynika, że faktycznie jesteśmy w Niemczech postrzegani jako bardzo pracowita i sumienna mniejszość narodowa. Aż dziewięciu na dziesięciu żyjących w Niemczech Polaków pracuje.

Tymczasem średnia dla wszystkich mieszkających w Niemczech cudzoziemców (nie dotyczy to migrantów) jest dużo niższa, bowiem tylko czterech na dziesięciu jest zatrudniona. Pozostali korzystają z socjalnych pieniędzy.

Historia pewnego ogłoszenia

Na łamach jednego z dzienników Grupy Polska Press Piotr Cywiński opublikował następujące ogłoszenie: „Zatrudnię Niemkę do prowadzenia domu i wyprowadzenia psa. Znajomość języka polskiego mile widziana”. Nikt się nie spodziewał, że to z pozoru zwykłe ogłoszenie o zatrudnieniu, umieszczone w polskiej prasie i w mediach społecznościowych wywoła tak duże poruszenie.

Jak naprawdę traktują nas Niemcy? Polak jest najlepszy do ciężkiej pracy

Ogłoszenie (także w języku niemieckim) szybko trafiło do niemieckich mediów społecznościowych wzbudzając wiele emocji. Czy uzasadnionych?

Dla zdecydowanej większości Niemców taka informacja jest po prostu nie do zniesienia. Jest rzeczą oczywistą, że polscy obywatele mogą być zatrudnieni w niemieckim gospodarstwie, w niemieckim domu, jako „Putzfrau” lub „Haushalthilfe”, ale odwrotnie… To przeciętnemu Niemcowi się nie mieści w głowie. W niemieckim mniemaniu każda Polka jest jak najbardziej predysponowana do tego, aby prowadzić niemiecki dom, aby w nim sprzątać, robić zakupy, gotować, czy zajmować się chorym dziadkiem lub babcią, ale odwrotna sytuacja… To przecież śmiechu warte.

Gdy pomyślą, to może zrozumieją?

Nawet moi niemieccy znajomi myślą o nas Polakach stereotypowo. Podczas wspólnej kolacji, opowiedziałem im historię tego ogłoszenia. W pierwszym odruchu zaczęli się głośno śmiać, bowiem potraktowali to ogłoszenie jak dobry dowcip, a nawet drobną prowokację. Zapytałem, dlaczego się śmieją, czy ich zdaniem wspomniana oferta pracy dla Niemki jest czymś nieprzyzwoitym? A może w jakiś sposób uwłaczałoby to niemieckiej godności?

Po chwili przeprosili i przyznali, że zareagowali bezrefleksyjnie. Ale czy tak zareaguje większość Niemców?

Zatrudnię Polkę do sprzątania

W ostatnich latach jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać agencje pośrednictwa pracy. Wśród propozycji składanym naszym rodakom dominują najprostsze zajęcia: prowadzenie domu, sprzątanie mieszkań, opieka nad seniorami lub chorymi.

Jak naprawdę traktują nas Niemcy? Polak jest najlepszy do ciężkiej pracy

Aby pokonać konkurencję i skłonić Niemców do zatrudniania właśnie Polek, ogłoszenia przybierają formę nader nieprzyzwoitą. Na swoich stronach internetowych i w papierowych folderach umieszczają na przykład zdjęcia młodych kobiet, a ogłoszeniach trudno nie dostrzec podtekstu erotycznego.

Zdaniem niemieckich ekspertów w ten sposób prezentowane kandydatki na „putzfrau” traktowane są przedmiotowo, jak obiekty seksualne.

Jak naprawdę traktują nas Niemcy? Polak jest najlepszy do ciężkiej pracy

Czy to jest śmieszne?

W dalszym ciągu krążą w niemieckim Internecie dość obraźliwe dowcipy o Polsce i Polakach. „Dowcipni” Niemcy nie zapomnieli także o „polskich pomocach domowych”. Z jednej strony Niemcy przyznają, że są one bardzo dobrymi pracownicami, ale z drugiej Internet jest pełen obrzydliwych treści na ich temat. Oto kilka przykładów:

Jak naprawdę traktują nas Niemcy? Polak jest najlepszy do ciężkiej pracy

Niemiecka gospodyni mówi do Polki, która sprząta jej mieszkanie: - Pani doktor za kanapą zostawiła pani pajęczynę. Zastanawiam się, czego właściwie panią uczyli na tym waszym polskim uniwersytecie.

Na innym rysunku pokazującym lecącą na miotle kobietę-czarownicę, Niemiec zadaje pytanie: - Czy to nasza polska pomoc domowa już przyjechała?

Jak naprawdę traktują nas Niemcy? Polak jest najlepszy do ciężkiej pracy

Polacy są często oszukiwani

Niemieccy pracodawcy nie tylko zatrudniają Polaków na gorszych warunkach, ale często wykorzystując słabą znajomość języka niemieckiego, po prostu ich oszukują. Z najnowszego raportu opublikowanego przez Niemiecki Instytut Praw Człowieka (Das Deutsche Institut für Menschenrechte - DIMR) wynika, że prawa pracowników najczęściej łamane są w branżach budowlanych, w sektorach opieki nad seniorami, w firmach sprzątających, a także w transporcie. To właśnie w tych branżach pensje naszych rodaków są dużo niższe od przeciętnych wynagrodzeń na niemieckim rynku pracy. Wielu zatrudnionych Polaków skarży się, że nie otrzymuje zapłaty za przepracowane nadgodziny, czy też nieodebrany urlop. Cytowany przez polskie i niemieckie media szef Niemiecko-Polskiego Towarzystwa na Rzecz Współpracy Gospodarczej - Reinhard Petzold, przyznał, że „Polacy zostali rozjechani przez kapitalizm. Również przez nas. Niemcy bardzo mocno przyczynili się do zmian w Polsce, tak, by były one dla nas korzystne”. Jego zdaniem to Niemcy zbudowały Polskę jako kraj taniej siły roboczej i teraz niemieccy dystrybutorzy wykorzystują popyt Polaków na niemieckie towary i podnoszą ich ceny.

ZOBACZ TEŻ:

Bądź na bieżąco i obserwuj:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jak naprawdę traktują nas Niemcy? Polak jest najlepszy do ciężkiej pracy - Głos Szczeciński