Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Przygoński: Wyciągnęliśmy z tego nieudanego Dakaru maksymalnie co się dało [ZDJĘCIA, WIDEO]

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Jakub Przygoński: Gdy doszło do awarii na pierwszym odcinku, zaczęliśmy myśleć o przyszłorocznym Dakarze
Jakub Przygoński: Gdy doszło do awarii na pierwszym odcinku, zaczęliśmy myśleć o przyszłorocznym Dakarze Flavien Duhamel/Marcelo Maragni/Red Bull Content Pool
Dokończyliśmy Dakar, bo za rok chcemy stanąć na podium - zapowiedział po powrocie do kraju z Arabii Saudyjskiej kierowca Orlen Teamu Jakub Przygoński, który z pilotem Timo Gottschalkiem zajęli 19. miejsce.

Na Dakar jechał pan, by rywalizować o miejsce na podium. Po awarii skrzyni biegów podczas pierwszego etapu cel stał się niemożliwy. Trudno było wtedy się przeprogramować?
To najgorszy możliwy moment. Awaria podcięła nam skrzydła. Tym bardziej, że to był przypadek beznadziejny. Wciąż jestem zszokowany, że udało nam się wymienić skrzynię na środku pustyni. Nikt nam wcześniej nie mówił, jak ją wyjąć, a kluczy do całej operacji mieliśmy tyle, co zmieściliśmy w kieszeniach spodni. Mimo wszystko udało się, później dotarła do nas ciężarówka serwisowa. Włożyliśmy drugą skrzynię, dzięki której dojechaliśmy do mety Dakaru.

Jak bardzo trudno było się nastawić na jazdę drugiego dnia?
Pierwsze myśli były takie, żeby wsiąść w helikopter i wracać do Polski. Lepiej byłoby, gdyby przytrafił nam się błąd ludzki. Za szybko bym jechał, albo Timo by zabłądził. Cokolwiek związanego z akcja, do której jesteśmy przygotowani. Tymczasem taka niczym niewymuszona awaria jest najbardziej okrutna, bo nie da się na nią przygotować. Odechciało nam się ścigania, ale otrzymaliśmy mnóstwo wsparcia od bliskich i kibiców, za co dziękuję. Gdy ochłonęliśmy dotarło też do nas, żeby dokończyć rajd i zebrać jak najwięcej doświadczenia, bo za rok chcemy stanąć na podium Dakaru. Dzięki temu wiemy, co gdzie się może wydarzy oraz jak ustawiać samochód i na który etap. Wyciągnęliśmy z tego nieudanego Dakaru maksymalnie co się dało.

To pewnie marne pocieszenie, ale po awarii byliście z Timo Gottschalllkiem na 77. miejscu, w połowie rajdu w okolicach 40., a zakończyliście na 19. pozycji.

Czasy osiągane na odcinkach pokazały, że jesteśmy w stanie walczyć z czołówką. Zresztą po to ścigam się już 22 lata, żeby móc rywalizować z Carlosem Sainzem jak równy z równym. Ale trzeba też pamiętać, że to motorsport. Częścią tej dyscypliny są awarie, czasem najbardziej okrutne.

Dakar pierwszy raz odbył się Arabii Saudyjskiej. Był pan czymś zaskoczony?
Niską temperaturą, która zdziwiła chyba większość stawki. Mało kto się spodziewał, że w nocy czy nad ranem będzie w okolicach zera stopni Celsjusza. Stąd w pierwszym tygodniu dużo osób było mniej lub bardziej przeziębionych, co sprawiało, że trudniej wszystkim się pracowało. Druga rzecz, to potencjał tego kraju. Jest wielki. Organizator musi tylko trochę bardziej dopasować trasę. Niektóre etapy były za szybkie i za mało techniczne. Praktycznie przez 40 km trzymało się pełny gaz i nic nie robiło. To się pewnie zmieni. Poza tym widoki były niesamowite, skały, kaniony, pustynia...

Jakie są pana najbliższe plany?
Po rajdzie, którego nie przejechaliśmy po naszej myśli, mamy bardzo dużo pracy. Wiele spraw jest do przemyślenia, być może trzeba coś wymyślić i zrobić w przyszłości, żeby wszystko lepiej działało. Być może czekają nas jakieś zmiany, ale to się okaże. Jednak na pewno nie zabraknie też regeneracji. Pomogą w tym babcie, którym podrzucamy nasze córki, a my z żoną będziemy mieli chwilę dla siebie.

ZOBACZ TEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Jakub Przygoński: Wyciągnęliśmy z tego nieudanego Dakaru maksymalnie co się dało [ZDJĘCIA, WIDEO] - Sportowy24