Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedni mają talent, inni wyroki na koncie

Inga Domurat [email protected]
Policyjny radiowóz teraz częściej niż zwykle zajeżdża do pałacu w Rzepczynie, w którym mieści się Niepubliczny Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy i policealne studium plastyczne.
Policyjny radiowóz teraz częściej niż zwykle zajeżdża do pałacu w Rzepczynie, w którym mieści się Niepubliczny Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy i policealne studium plastyczne.
Kiedy odwiedziliśmy ośrodek, wychowankowie chodzili samopas: zero lekcji, zero nadzoru

Jak działa Stowarzyszenie?

Jak działa Stowarzyszenie?

Ze sprawozdania za działalność w 2006 roku wynika, że w sierpniu Zofia Langowska nie tylko jest prezydentem Stowarzyszenia, ale i dyrektorem policealnego studium i Domu Pracy Twórczej Bursa Szkolna. Z subwencji i dotacji na działalność Stowarzyszenia otrzymała ponad 144 tys. złotych. Zatrudniała, jak pisze, średnio pięciu nauczycieli. Od 1999 roku toczy spór sądowy z Zakładem Murarsko-Budowlanym W. Kundera z Drawska Pomorskiego, który żąda od Stowarzyszenia ponad 600 tys. złotych za wykonane roboty budowlane.
Stowarzyszenie chce odbudować tym razem pałac w Bierzwnicy, wsi między Świdwinem a Połczynem Zdrojem, i przeznaczyć go na ośrodek edukacyjno-rekolekcyjny dla młodzieży w darze dla Jana Pawła II. Projekt został zgłoszony do Unii Europejskiej.
Warto dodać, że Zofia Langowska, zanim pojawiła się w Rzepczynie, odbudowała pałac w Trzcińcu koło Czaplinka i przekazała go na początku lat 90. ubiegłego stulecia księżom selezjanom, którzy prowadzą w nim ośrodek resocjalizacyjny dla młodzieży.

- Nikt nas o zdanie nie pytał. Nie mieliśmy komu powiedzieć, czy nam się sąsiedztwo tych dzieciaków podoba, czy nie. Pani Zofia po prostu ośrodek wychowawczy otworzyła - usłyszeliśmy w podświdwińskiej wsi Rzepczyno.

Zofia Langowska, o której miejscowi mówią pani Zosia, jest w Rzepczynie osobą rozpoznawalną. Jedni ją lubią, inni mają dość, a są i tacy, których dręczy tylko jedno pytanie: skąd ona bierze pieniądze na to, co robi?

W 1994 roku założyła tu Stowarzyszenie "Towarzystwo Pracy Twórczej". Te 13 lat temu rozpoczęła remont zrujnowanego XIX-wiecznego pałacu w Rzepczynie. Uruchomiła w nim w 1995 roku Policealne Studium Plastyczne Rzemiosł Artystycznych, w którym bezpłatnie miała się uczyć uboga, ale uzdolniona młodzież. Na jego prowadzenie otrzymuje dotację z ministerstwa kultury. Remont pałacu trwa do dziś. Mimo to od trzech lat ucząca się w studium młodzież może mieszkać w bursie szkolnej. Kosztuje to ucznia ok. 300 złotych miesięcznie. Czy stać na to biednych, ale utalentowanych? W studium kształci się zaledwie kilkoro słuchaczy.

Towarzystwo po przejściach
15 października tego roku Zofia Langowska otworzyła w Rzepczynie Niepubliczny Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy. Trafili już tutaj pierwsi nastolatkowie. Skierował ich sąd rodzinny. Powód? Są sprawcami kradzieży, rozbojów, popadli w złe towarzystwo, miesiącami, a nawet latami nie uczęszczali do szkoły. A ten ośrodek ma im pomóc w resocjalizacji i w ukończeniu gimnazjum.

- Co tu dużo gadać, mocno nas pani Zosia zaskoczyła - słyszymy od ludzi w Rzepczynie. - Ci studenci to nam nie przeszkadzali w żaden sposób. Mili, spokojni. Ale tych dzieciaków, których tu pani Zosia chce na dobrą drogę sprowadzać, to trochę strach. Przez te parę dni, jak tu są, nic się jeszcze złego nie stało, ale kto wie, co będzie dalej. Poza tym studenci i młodzież problemowa w jednym miejscu?
Jakoś to nie pasuje.

Ja to do szkoły nie chodziłem cztery lata
Było południe, środek tygodnia, kiedy wjechaliśmy do Rzepczyna. Już z daleka widać było pałac Stowarzyszenia, do którego dojeżdża się prosto gminną drogą. Brama wjazdowa do pałacu była otwarta, a przy głównym wejściu stali młodzi chłopcy, w charakterystycznych bluzach z kapturem, kilku z farbowanymi włosami. Byli wyraźnie znudzeni.

- Tak, to my jesteśmy w tym ośrodku wychowawczym. Czemu nie jesteśmy na lekcjach? Bo ich nie ma. I wcale na to nie narzekamy - powiedzieli nam zgodnie.
- Ja to do szkoły nie chodziłem cztery lata - przyznał jeden. - A ja w roku byłem tylko na 17 lekcjach - dodał drugi.

- Nie chciało nam się, no i wylądowaliśmy tu. Poza tym co złego, to nie my - mówili jeden przez drugiego. - A tu na razie nic nie robimy. Lekcji nie ma. Dziś mamy mieć o godz. 14 dwie historie i wiedzę o społeczeństwie. Taki dziwny ten plan lekcji. Matematyki jeszcze nie mieliśmy, ani fizyki i chemii. Nauczycieli tu nie ma. Dla nas to lepiej. Zresztą nam tu jakiś pan powiedział, że na razie zamiast lekcji będziemy sprzątać wokół pałacu. A wy, jak nam trochę kasy dacie, to nawet zdjęcie możecie nam zrobić. A jak nie, to spadamy.

Kiedy pieniędzy nie dostali, nastolatkowie, którzy do ośrodka przyjechali z Koszalina, Karlina, ale i z południowej i wschodniej Polski, uciekli do pałacu.

O ośrodku nie mieli pojęcia

My weszliśmy za nimi, ale już ich nie spotkaliśmy. Za to swobodnie mogliśmy wejść na piętro. Zofii Langowskiej w tym czasie nie było w pałacu. Zastaliśmy za to ekipę budowlaną i troje słuchaczy w pracowni renowacji mebli wraz z Marcinem Adametzem, pełniącym obowiązki zastępcy Langowskiej. Pozwolił porozmawiać ze słuchaczami.

- Zauważyliśmy, że mamy tu nowe towarzystwo, ale na razie nam ono nie przeszkadza. Widujemy się tylko w stołówce na obiedzie. Oni śpią w jednym budynku, a my w sąsiednim - słyszymy od nich.

- Dopiero zaczynam naukę w tym studium i przyznam, że nikt mi nie powiedział, że będzie tu też ośrodek wychowawczy - dodaje Jacek.

Zgoda kuratora to pieniądze
W Starostwie Powiatowym w Świdwinie dowiedzieliśmy się, że zgodę na otwarcie Niepublicznego Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego i uruchomienie w nim publicznego gimnazjum wydał 28 września kurator zachodniopomorski.
- Na tej podstawie zostaliśmy zobowiązani do wprowadzenia tego ośrodka do ewidencji placówek oświatowych w naszym powiecie i na tym nasza rola się kończy - oznajmił Bogdan Kaczmarczyk, kierownik wydziału edukacji w świdwińskim starostwie. - Przekazujemy dotację tylko dla młodzieży korzystającej z bursy szkolnej. We wrześniu wydaliśmy ją na ośmiu słuchaczy (naszym zdaniem obecnie jest ich mniej - dop. red).

Dzięki wrześniowej zgodzie kuratora od stycznia 2008 roku Zofia Langowska może liczyć na wysoką dotację z budżetu państwa także na gimnazjum przy ośrodku wychowawczym.

- To prawda, choć jestem zaskoczony, że w tym samym miejscu istnieje też studium policealne. O tym nie wiedziałem, choć, jak się orientuję, nie ma przepisów tego zabraniających - mówi Jerzy Sołtysiak, dyrektor wydziału nadzoru pedagogicznego w Zachodniopomorskim Kuratorium Oświaty w Szczecinie. - Przyznaję jednak, że decyzja w sprawie tego ośrodka zapadała bardzo szybko właśnie ze względu na możliwość ubiegania się o dotację. Do końca roku pieniądze pani Zofia Langowska miała mieć od jakiejś fundacji. No, ale teraz to mnie trochę martwi, że są w ośrodku już pierwsi wychowankowie, a nie ma w nim pełnej kadry nauczycielskiej.

Dokumenty są w porządku
Bezpośredni nadzór nad ośrodkiem sprawuje koszalińska delegatura kuratorium. Od wizytator Marii Łapacz-Domaradzkiej usłyszeliśmy, że wszystko jest jak najbardziej w porządku. - Ten kompleks pałacowy jest na tyle duży, że obie szkoły mogą w nim być i nie widzę niczego nieodpowiedniego w tym, że zdolna młodzież jest tuż obok tej, która ma na swoim koncie kradzieże, rozboje, wybryki chuligańskie i ucieczki - wyjaśniała. - A to, że na razie w ośrodku nie jest realizowany program edukacyjny gimnazjum, to nie jest takie ważne. Najważniejszy jest tu proces wychowawczy, by ci młodzi ludzie poczuli się bezpiecznie i chcieli tu zostać, a nie uciec. Takich ośrodków w Polsce jest tylko 50, a tysiąc osób czeka na miejsce w którymkolwiek z nich. A poza tym prezes Stowarzyszenia, które prowadzi ośrodek w Rzepczynie, przedstawiła komplet dokumentów i nie mieliśmy żadnego powodu, by przeszkodzić w otwarciu ośrodka. Oczywiście będziemy go w przyszłości kontrolować.

Pytania są "pretensjonalne"

nasz komentarz

Ta sytuacja nie jest normalna
Przynajmniej dla mnie. Bo dla pracowników kuratorium wszystko jest w porządku. I właśnie mnie to dziwi, bo dziwić musi fakt zlokalizowania szkoły dla uzdolnionej młodzieży i ośrodka wychowawczego w jednym miejscu. Jak również to, że w policealnym studium kształci się zaledwie kilka osób i równie mało chłopców przebywa w ośrodku. A do tego jedna placówka już dostaje publiczne pieniądze, a druga dostanie. I trudno nie mieć wrażenia, że dla urzędników, którzy powinni kontrolować takie stowarzyszenia, liczą się tylko papiery. By w nich było wszystko w porządku. Bo ani uzdolniona młodzież, ani ta z problemami i przede wszystkim nasze, podatników, pieniądze, na pewno nie.
Inga Domurat

Z Zofią Langowską udało się nam porozmawiać telefonicznie. Przedstawiliśmy jej nasze wątpliwości dotyczące między innymi funkcjonowania w jednym miejscu szkoły i ośrodka wychowawczego.

- Nie widzę żadnych powodów, by studium i ośrodek nie mogły istnieć po sąsiedzku. Zwłaszcza że słuchaczy studium jest mało - mówi Zofia Langowska. - W ośrodku, przeznaczonym tylko dla chłopców, też jest na razie tylko kilku wychowanków, ale do końca roku będzie ich 32, a potem więcej. Mamy pełną kadrę wychowawców i nauczycieli. Lekcje odbywają się codziennie. Chłopcy mówią, że nie? Nie wiem, co mówią, według mnie lekcje są. Czy szkoła otrzyma oświatową subwencję? No tak, ale te pytania zaczynają być pretensjonalne i nie będę już na nie odpowiadać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!