Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jego nazwisko w dzienniku zaklejono taśmą

Andrzej Gurba [email protected]
Rodzice Jarka codziennie chodzą na cmentarz. Rozmawiają z synem w myślach. Czy kogoś winią? To pytanie, kiedy pierwsze emocje opadły, pozostaje bez odpowiedzi.
Rodzice Jarka codziennie chodzą na cmentarz. Rozmawiają z synem w myślach. Czy kogoś winią? To pytanie, kiedy pierwsze emocje opadły, pozostaje bez odpowiedzi. Andrzej Gurba
Jarosław Hering z Bytowa kilka dni temu skończyłby 18 lat. Gdyby nie wycieczka do Paryża. I głupia zabawa kolegów. I lęk przed ośmieszeniem. Śmiertelny lęk.

Pozostawił po sobie zrozpaczonych bliskich. I bardzo wiele pytań. I ślad w sumieniach tych, którzy są wrażliwi.

O samobójczej śmierci ucznia Zespołu Szkół Ekonomiczno-Rolniczych w Bytowie mówiła cała Polska. Telewizyjne reportaże pokazały wszystkie główne stacje. Pisały o tym chyba wszystkie gazety. Internetowe fora były pełne komentarzy. I osądów, kto jest winien śmierci nastolatka. Teraz jest cisza, przerywana tylko informacjami o postępującym śledztwie.

Dyrektor
Tej ciszy chce Stanisław Kożyczkowski, dyrektor "ekonoma". Widać, że śmierć Jarka i okoliczności z nią związane wywarły na nim olbrzymie piętno.
- A na panu by nie wywarły? - pyta retorycznie dyrektor. Teraz już śpi w miarę normalnie, ale po śmierci ucznia było kilka bezsennych nocy.

- Najgorsze, że człowiek ciągle zastanawia się: Czy wszystko zrobił? Czy dobrze zrobił? To nie myśli, to natręctwa - tłumaczy Kożyczkowski. - Wielu ludzi osądziło mnie i szkołę. Trudno było przejść nad tym do porządku dziennego.

Przypomina sobie, jak przyszedł rano do szkoły dzień po reportażu w telewizyjnej dwójce na temat okoliczności śmierci Jarka. On i cała szkoła zostali w nim pokazani w negatywnym świetle. - Nie oglądałem tego materiału, ale mijani na korytarzu uczniowie bardzo dziwnie na mnie patrzyli - mówi powoli dyrektor. - Myślę, że osądzali mnie. To były bardzo trudne dni dla mnie.
Starosta ukarał Kożyczkowskiego naganą.

* * *
Jarek szedł sześć kilometrów w śniegu. Mijał drzewa i pewnie zastanawiał się, które wybrać. Wybrał te z solidnymi konarami i amboną myśliwską. Niedaleko od drogi, przy której zostawił szkolny plecak z pożegnalnym listem. Napisał, że nie mógł znieść upokorzenia i wytykania palcami. Najpierw próbował sobie podciąć żyły. Rany były jednak zbyt płytkie. Nie krwawił. Później przełożył sznur. I stało się. Ślady na śniegu wskazywały, że wahał się. Szedł pod drzewo i wracał. A może wcale nie miał wątpliwości, tylko chciał jeszcze w liście dodać kilka słów...

Uczniowie
Przerwa w "ekonomie". Gwar jak zwykle, choć nie aż taki, jak w podstawówce czy gimnazjum, gdzie trudno usłyszeć własne myśli. Flirty na szkolnym korytarzu, okazyjne dowcipy, jakieś tam opowiastki. Wiosenny luz. Przed szkołą podobnie. Wyszło słoneczko.

- No, teraz to się w końcu chce żyć - przeciąga się w tych promieniach uczeń, zaciągając się papierosem. Czasami ktoś wspomni o Jarku, ale mimochodem. Albo tak jak dwóch pierwszoklasistów. - Te, stań bliżej, to będziesz gwiazdą w telewizji. Tylko nie pokazuj zębów, bo będzie kaplica - przestrzega jeden drugiego. Takie reakcje są zawsze wtedy, gdy przed szkołę podjeżdża jakaś telewizyjna ekipa.

W klasie Jarka jest inaczej. Tu bardziej pamiętają. I jest jeszcze w niej trzech chłopaków, którzy nocowali z nim w jednym pokoju podczas tej feralnej paryskiej wycieczki. Miejsce Jarka w ławce jest puste. Zwykle. Choć czasami już je ktoś zajmuje. Jak się zapomni. - Życie takie właśnie jest. Czas zaciera pamięć i wydziera emocje - filozofuje uczennica z klasy Jarka. - Tak to musi jednak być. Inaczej nie moglibyśmy normalnie żyć.

Jarek nie został skreślony z dziennika. Jego nazwisko zaklejono taśmą. - To niby szczegół, ale jakoś nie mogłem podjąć decyzji, aby go skreślić. Bo to jakby go przekreślić - wyjaśnia swoje rozterki Kożyczkowski.

* * *
Przedostatnia noc w hotelu pod Paryżem. Jarek i trójka kolegów robią sobie w pokoju alkoholową imprezę. Jarek szybko się upija. Bardziej trzeźwi koledzy filmują go telefonem komórkowym. W końcu Jarek pada na łóżko. Inni uczniowie wylewają na niego jogurt. Kładą kabanosy i parówki. Są komentarze z podtekstem seksualnym. Upitego chłopaka oglądają uczniowie z innych pokojów. Imprezę przerywa nauczycielka. Zabiera kartę z filmikiem. Robi się afera.

Koledzy z pokoju
- Jak można było zrobić takie świństwo kumplowi z pokoju?! Zwracam się do niby kolegów Jarka. Nie czujecie się winni?! Przeprosiliście choć rodziców Jarka? Was od razu powinni wyrzucić ze szkoły - ostro atakował na internetowym forum uczeń z "ekonoma".

Rozmawiamy z chłopakiem, który podczas wycieczki mieszkał z Jarkiem w pokoju i kręcił filmik telefonem. Czy żałuje? - Tak. To była zabawa. Może głupia, ale tylko zabawa - podkreśla. Przyznaje, że Jarek nie był jego kolegą. Słabo go znał, choć chodzili do jednej klasy. W pokoju hotelowym zamieszkali razem tylko dlatego, że byli z jednej klasy.

Cała trójka, która imprezowała z Jarkiem w hotelu i nakręciła filmik, dostała nagany. Odczuli, po powrocie do szkoły, niechęć kolegów. Jeden został nawet pobity. Teraz jest lepiej, choć i tak dla bezpieczeństwa rodzice przywożą ich do szkoły i odwożą.

Rodzice
- Syn wrócił z tej wycieczki rozpromieniony. Opowiadał, jakie to wspaniałe miasto, ten Paryż. Ile zwiedził. Był zauroczony - opowiada ojciec Jarka. Według rodziców ich syn ani słowem nie zająknął się, że podczas wycieczki doszło do gorszących scen.

Bliscy przedstawiają Jarka jako wrażliwego, uczynnego, zdolnego młodego człowieka. - Dbał o tężyznę fizyczną, dobrze się uczył. Marzył o szkole wojskowej - mówią. Ich myśli ciągle krążą wokół tej śmierci i pustki, jaka się w ich życiu wytworzyła. Tego nie da się opisać słowami...

Jarek kilka dni temu skończyłby osiemnaście lat. Od jego kolegów wiemy, że planował te wyjątkowe urodziny. - Mieliśmy zrobić wspólną imprezę. Huczną. Bo to w końcu osiemnastka - mówią uczniowie.

Kto zawinił?
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Jarka. Badany jest każdy szczegół, który mógł mieć wpływ na jego samobójczą decyzję. Co zdecydowało, że targnął się na swoje życie? To mógł być filmik - wstyd, upokorzenie. To mogła być późniejsza rozmowa wychowawcza - Jarek bał się konsekwencji. Groziło mu nawet wyrzucenie ze szkoły. To mogła być obawa przed reakcją rodziców. A może wszystko naraz?

Większość komentarzy w internecie, na różnych forach, wskazuje jako "winnych" śmierci ucznia szkołę i jego kolegów z hotelowego pokoju. - Co to za nauczyciele i dyrektor, którzy, zamiast pedagogicznie porozmawiać, straszą ucznia wyrzuceniem ze szkoły? Chłopakowi się wtedy świat zawalił - powtarzają się opinie.
Nauczycielki, który były wychowawcami na wycieczce, nie chciały i nie chcą rozmawiać. Uczniowie z "ekonoma" mówią, że pedagodzy do minimum ograniczają rozmowy o śmierci Jarka.

- To nie w porządku. Odszedł jeden z nas. I jak o tym nie mówić?! - są rozżaleni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!