Schronisko w Białogardzie należy do Stowarzyszenia Animals, ale zawiaduje nim Jerzy Harłacz, niedawny kandydat na burmistrza Białogardu, a także były radny miejski i wiceprzewodniczący Rady Miasta w Białogardzie. Harłacz to nieformalny szef Niezależnych, grupy radnych opozycyjnych. Wprawdzie niespodziewanie przegrał ostatnie wybory, ale wciąż Niezależni to mocna siła w białogardzkim samorządzie, która potrafi napsuć krwi sterującym miastem i powiatem radnym z Porozumienia Samorządowego.
Harłacz czeka jeszcze na ostateczne rozstrzygnięcia sądu w sprawie jego skargi wyborczej, w której podważa wyniki wyborów w kilku okręgach, i ma też szansę na zdobycie mandatu radnego, ponieważ jeden z obecnych radnych lada dzień złoży rezygnację. Potrzebne więc będą wybory uzupełniające. Wciąż więc jeszcze liczy się w grze. Czy właśnie dlatego miasto, a w zasadzie burmistrz miasta Krzysztof Bagiński, zdecydowali, że psy będą na razie wożone do oddalonego od Białogardu o 40 kilometrów Kołobrzegu?
- Odpowiedź jest oczywista: tak samo jak chcą się pozbyć komendanta straży miejskiej, który jest radnym z Niezależnych, więc likwidują Straż Miejską, tak i próbują przegonić mnie z miasta - uważa Jerzy Harłacz.
Zaprzecza temu jednak burmistrz Krzysztof Bagiński. - Dopóki pan Harłacz, a właściwie stowarzyszenie, które zarządza schroniskiem, nie rozliczy się z nami, przede wszystkim z dotacji, które otrzymało od miasta, nie mamy możliwości podpisać z nim nowej umowy - odpowiada.
Na takie uzasadnienie Harłacz ma jedną odpowiedź: - To mijanie się z prawdą. Sprawozdanie złożyłem 12 stycznia, a więc w wymaganym terminie. Ale jeśli się chce znaleźć problem, to się go znajdzie. Oni teraz chcą, żebym przedstawił faktury za czipowanie każdego z psów i faktury za ich szczepienia. To jest awykonalne, skoro lekarz przyjeżdża i czipuje od razu całą grupę zwierząt - odpiera Harłacz. Burmistrz mówi jednak twardo: - To Harłacz ma problem, a nie my.
Czy jednak na pewno? - Wożenie psów do schroniska w innym mieście, gdy ma się takie na swoim terenie, jest niehumanitarne - uważa Bogumiła Tiece, inspektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Koszalinie. - Wiemy, że schronisko w Kołobrzegu ma 100 miejsc. Tymczasem podpisało już umowy z 20 gminami. Jeśli przyjmie tylko 10 psów z każdej, to już przekroczy swój limit o 100. Ponadto problemem będzie wożenie zwierząt, bardzo dla nich stresujące. No i właściciele zagubionych czworonogów również będą mieli spory problem ze znalezieniem psów. Jazda do Kołobrzegu będzie dla wielu sporym wydatkiem.
Może więc chodzi o pieniądze miejskie? To raczej wykluczone. Ceny w schroniskach są porównywalne, choć często zupełnie inaczej ustalane: zależne od przyjęć psów lub długości ich pobytu. Na pewno jednak zawożenie zwierząt z Białogardu do Kołobrzegu będzie kosztowne.
Zostaje więc polityka. Temu zaprzecza jednak burmistrz Bagiński, zapewniając, że chodzi tylko o rzetelne rozliczenie schroniska za ubiegły rok.
Przypomnijmy, schronisko w Białogardzie to inicjatywa prywatna, funkcjonuje od 2003 roku. W tej chwili ma 280 miejsc, a przebywa tu około 160 czworonogów. Notowana jest tu jedna z najwyższych adopcji. W zeszłym roku adoptowanych było 450 zwierzaków. Harłacz ma podpisane umowy z ponad 20 gminami, więc utrata Białogardu, jako kontrahenta, nie będzie dla niego problemem. - Ale jeśli chodzi o zwierzęta, jestem skłonny porozumieć się z burmistrzem - kończy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?