Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jesteśmy zapracowani i niezastąpieni!

(ang)
Prezydenci, burmistrzowie i wójtowie łamią prawo i nic sobie z tego nie robią.

Wkrótce kończy się samorządowa kadencja. A to oznacza, że jeżeli nie zostaną znów wybrani, za niewykorzystane urlopy będzie trzeba wypłacić im ekwiwalenty.
Oczywiście, zapłacą podatnicy. Rekordzista ma prawie trzy miesiące urlopu. Zdumiewa to, że inspekcja pracy o wszystkim wie, ale umywa ręce!
Z urlopem sprawa jest prosta. Zgodnie z Kodeksem pracy, każdy pracownik powinien wykorzystać wolne za dany rok najpóźniej do końca marca roku następnego. Urlop to nie tylko prawo, ale i obowiązek. Samorządowcy mają jednak prawo gdzieś. Nie wykorzystują urlopów i jeśli nie zostaną wybrani na następną kadencję, dostaną niezłe pieniądze.
Rekordzistą w regionie jest Zdzisław Piskorski, burmistrz Człuchowa. Ma aż 67 dni zaległego urlopu, a więc jeszcze z 2003 roku! - Nie mogłem zostawić urzędu, bo było dużo pracy. Co za różnica, czy będę odpoczywał, czy dostanę ekwiwalent. Może wezmę jeszcze trzy tygodnie wolnego na czas kampanii wyborczej - mówi. Jeśli jednak nie pójdzie na urlop, to dostanie dodatkowo około 20 tysięcy złotych.
Z kolei Ryszard Kwiatkowski, wiceprezydent Słupska, nie wykorzystał jeszcze 24 dni urlopu z 2005 roku. No i ma cały urlop z tego roku. - Nie mam czasu na wolne. Prezydent nie puści mnie na urlop, bo jest dużo pracy. No i zbliża się kampania wyborcza. To gorący okres - tłumaczy się. Zapracowany i niezastąpiony wiceprezydent może więc dostać dodatkowo kilka tysięcy złotych. Podobnie jak i Marek Mazur, burmistrz Kępic. On też ma 24 dni urlopu, jeszcze za ubiegły rok. - Nawet chciałbym iść na urlop, ale nie mogę. Tyle pracy - to kolejna sztampowa wymówka. Niewykorzystany w latach ubiegłych urlop ma też Michał Świontek-Brzeziński, starosta bytowski. Ile? Dokładnie nie wiadomo, bo urzędnicy uznali, że to... tajne dane. Z naszych wyliczeń wynika, że to aż 53 dni.
Samorządowcy łamią prawo i nic sobie z tego nie robią. W przypadku prezydenta, burmistrzów i wójtów, ich urlopów powinni przypilnować szefowie rad. - Kilka razy mówiłem o tym burmistrzowi, pisałem pisma. Bez efektu - skarży się Eugeniusz Wiśniewski, szef rady w Kępicach. Podobnie mówi Jerzy Górny, przewodniczący człuchowskiej RM. - Nawet prosiłem o interwencję inspekcję pracy, ale mnie zlekceważono. I rzeczywiście Ryszard Ossowski, kierownik słupskiej inspekcji pracy, broni samorządowców, którzy łamią przepisy! - Mają dużo pracy i dlatego nie idą na urlop. To niezgodne z prawem, ale to czyn o znikomej szkodliwości - mówi. Takie tłumaczenie każdego wprawi w osłupienie. Kierownik dodaje: - Nie zamierzamy w tej sprawie przeprowadzać kontroli, chyba że ktoś poskarży się, że chciał iść na zaległy urlop i na to mu nie pozwolono...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!