Lwów jest miastem wręcz stworzonym do kulinarnych podróży. Restauracje i knajpki znajdują się na każdym rogu. Każda w innym, niepowtarzalnym i oryginalnym stylu. Co ważne - obiad, nawet w tej najlepszej, nie zrujnuje portfela. Pierwszy raz nie muszę zastanawiać się gdzie dobrze zjeść, ale wręcz – którą restaurację odpuścić.
Najlepsze żeberka we Lwowie
Spacerując po uliczkach dawnego polskiego miasta trafiamy na restaurację Arsenał. Nad ich słynnymi żeberkami rozpływał się niejeden krytyk kulinarny, w tym sam Robert Makłowicz. Stajemy w kolejce i dość szybko zostajemy posadzeni przy dużym, biesiadnym stole. Obok nas, na oczach gości, kucharze grillują żeberka. Co chwilę jeden z nich dokłada drewna, a ogień bucha spod ogromnego grilla. Zamawiamy dwie porcje żeberek razem z dodatkami: warzywami i pieczonymi ziemniakami. Po chwili dostajemy ogromne papierowe śliniaki z narysowanymi kobiecymi piersiami. Na papierowym obrusie kelner rysuje talerze i sztućce. Tak – tutaj je się rękoma. Choć sala po brzegi wypełniona jest gośćmi na jedzenie nie czekamy długo. Po chwili na stole lądują żeberka, które obsługa w spektakularny sposób sieka toporkiem. Nie pozostało nic tylko jeść. W smaku soczyste, z chrupiącą skórką. Prawdziwa uczta.
Kawa z kopalni
„Jeżeli miasto może mieć smak, to Lwów ma smak kawy.” Czytałam te zdanie wiele razy przed wylotem. Jako, że mój partner jest fanem czarnego napoju, nie mogliśmy pominąć największej i najbardziej intrygującej lwowskiej kawiarni – Kopalni Kawy. To tutaj możecie „dowiedzieć się”, że kawa wcale nie rośnie na drzewie, ale jest wydobywana właśnie w kopalni. Stąd jej ciemny kolor.
Zapach świeżo palonej kawy unosi się już przed wejściem do kawiarni. W środku jest jeszcze bardziej intensywnie. Decydujemy się na zejście do podziemi. Dostajemy wysłużone kaski i wchodzimy w ciemność. Spacer po kopalni kończymy przy pysznej kawie podawanej w wyjątkowy, iście ognisty sposób. Więcej nie zdradzę, by nie psuć niespodzianki.
Kopalnia Kawy to miejsce bardzo turystyczne, ale warte odwiedzenia. Po wyjściu na powierzchnię warto zaopatrzyć się w zapasy kawy w tamtejszym sklepiku.
Wieczór w rytmie orkiestry
Rzesze turystów przyciąga Teatr Piwa Pravda. Już na wejściu rozbrzmiewa muzyka grana przez orkiestrę na żywo. Muzycy, wyposażeni w instrumenty dęte i perkusję, wykonują covery znanych utworów. Ekipa lokalu porywa klientów do tańca i rozpoczyna „pociąg”, do którego się przyłączamy. Po kilku rundach wracamy do stolików, a tam czekają już na nas puste, plastikowe butelki. Na początku nie wiemy o co chodzi, ale po chwili rozbrzmiewa muzyka, a stali bywalcy wspomnianymi butelkami rytmicznie uderzają o stoły i barierki. Sami także łapiemy za „instrumenty”. Repertuar jest tak dobrany, że wszyscy świetnie się bawią. Czuć tu niesamowity ukraiński klimat i jest to idealne miejsce na wieczór z przyjaciółmi!
Ukraińskie specjały
Przed wyjazdem za punkt honoru postawiłam sobie spróbować prawdziwego barszczu ukraińskiego i słynnych pielmieni – małych pierożków z mięsem. Wiedziałam, że muszę je zjeść w lokalnym barze mlecznym. Takim, do którego chodzą lwowiacy. Tak właśnie trafiliśmy do miejsca, którego próżno szukać na mapach Google. W małej kuchni, jak w ukropie, uwijają się dwie starsze Panie. Już wiem, że tu dobrze zjemy. Ceny są tak niskie, że każdy z nas zamawia dwa ukraińskie dania. Poza wspomnianymi potrawami na stole lądują deruny (placki ziemniaczane), banosz i warenyky. Wszystko warte spróbowania. Do dzisiaj nie mogę zapomnieć smaku tych pielmieni… Nic tylko jeść i popuszczać pasa.
Pożegnanie ze Lwowem
Znana ze śniadań przy muzyce fortepianowej Restauracja Baczewskich to jeden z najpopularniejszych lokali we Lwowie. Jej historia odwołuje się do słynnej rodziny polskich przemysłowców zajmujących się produkcją likierów i wódki. Znakomita obsługa, piękne wnętrze i dobre jedzenie sprawiają, że do restauracji ustawiają się kolejki. Jeśli chcemy spróbować słynnego śniadania musimy ustawić się w niej już o 7.00. Jako, że cała nasza ekipa zdecydowanie nie należy do skowronków zdecydowaliśmy, że udamy się tam w porze obiadowej. W karcie typowe dania kuchni ukraińskiej, ryby, mięsa i… desery. Wśród nich on – sernik po lwowsku. Lekkie jak chmura ciasto rozpływa się w ustach. Trudno odmówić sobie kolejnej porcji, ale czas nagli. Przed nami powrót do Polski, ale ja już wiem, że szybko tu wrócę.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?