Rozmowa z sędzią Sławomirem Przykuckim
Rozmowa z sędzią Sławomirem Przykuckim
Szybkie rozstanie
- Czy wyjazdy za granicę do pracy są podawane jako przyczyna rozwodów w koszalińskim Sądzie Okręgowym?
- Tak, choć nie zawsze jest to powód główny, a jedynie pośredni. Są sytuacje, gdy takim głównym powodem jest zdrada, do której doszło, gdy jeden z małżonków był od dłuższego czasu za granicą. Można więc powiedzieć, że wyjazd był okolicznością sprzyjającą rozluźnieniu norm społecznych.
- A czy masowa emigracja zarobkowa wpłynęła na to, że rozwodów jest więcej?
- Nie, liczba rozwodzących się par rośnie o kilka procent z roku na rok, ale tak dzieje się od wielu lat. Z bardzo dużym wzrostem liczby pozwów rozwodowych mieliśmy do czynienia kilka lat temu, gdy zmieniły się przepisy o przyznawaniu zasiłków rodzinnych. Teraz takiego wzrostu nie ma.
- Rozwodzą się ludzie młodzi czy starzy?
- I ci, i ci. Tylko powody są różne. W przypadku ludzi młodych w grę wchodzą właśnie skutki długiej rozłąki spowodowanej zagranicznym wyjazdem. W przypadku ludzi starszych jest to głównie alkoholizm jednego z małżonków i wszystkie konsekwencje związane z tym nałogiem.
- Rozwodzimy się szybko, czy długo i burzliwe?
- Szybko. Bardzo dużo, jeśli nie większość spraw, wymaga tylko jednej rozprawy. Nawet takie, w których orzeczona jest wina którejś ze stron. Widać, że małżonkowie coraz częściej wszystkie kwestie związane z rozstaniem uzgadniają poza salą sądową, a do sądu przychodzą tylko po to, by się rozwieść.
- Korzystają z instytucji mediatora, którego zadaniem jest między innymi godzenie zwaśnionych małżonków i zapobieganie rozwodom tam, gdzie jeszcze można związek ocalić?
- Taka instytucja jak mediator rzeczywiście istnieje. Ale na razie jest to instytucja martwa. Żadna z rozwodzących się par nie chciała z jej pomocy skorzystać.
Rozmawiała: Sylwia Zarzycka
Karol był wielką miłością Anety. Poznali się 10 lat temu, trochę mniej ma ich syn. Ślub "przyspieszony", ale chciany. Potem wspólne życie.
Do rozpadu krok pierwszy
Mieszkanie w Koszalinie, samodzielne, choć własność matki Karola. Praca, jego lepsza, bo wykwalifikowany kierowca, jej gorsza, bo tylko po zawodówce. Ale nie było źle.
Trwało, dopóki mały nie poszedł do przedszkola, a Aneta zaczęła mieć więcej czasu. W pracy poznała paru mężczyzn. Jeden zawrócił jej w głowie. Powiedziała Karolowi: "Już cię nie kocham". Pomyślał: zniosę to dla dziecka. Tym bardziej, że kolega okazał się nie taki fajny, jak się na początku wydawało. Ale potem jednak był następny. Aneta wcale się z tym nie kryła. A Karol powoli zaczął odkrywać, że można bez niej żyć.
Do rozpadu krok drugi
Gdy trafiła się okazja, pojechał z kolegą do Anglii. Po jakichś dwóch miesiącach zorientował się, że tęskni tylko za synem. Poznał kobietę, Polkę. Zamieszkali razem. Ona nie naciskała na jego rozwód, ale on inaczej nie umiał. Zaproponował Anecie, że sam opłaci wszystkie koszty. Zgodziła się. I nie chciała, chociaż tak radziły jej koleżanki, żeby sąd orzekał o winie.
Rozwód
Sprawy rozwodowe były tylko dwie. Nie spierali się o syna. Wiadomo było, że zostaje przy niej. Majątku do podziału też nie było. Więc kłócić się nie było o co. W sądzie powiedzieli, że się już nie kochają, nic ich nie łączy, nie chcą być ze sobą. Na koniec sędzia powiedziała: - No to po sprawie. A potem dodała: - Jesteście młodzi, życie sobie jeszcze ułożycie.
On tęskni, ale tylko za synem. Ona. Myśli teraz, że lepszego niż Karol już nie znajdzie. I tyle.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?