Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaczyński przelicytował. Rozgniewana Polska na ulicach [KOMENTARZ]

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
Trwają protesty w Polsce.
Trwają protesty w Polsce. archiwum
Na pierwszy rzut oka ostatnie wydarzenia z polskich ulic wydają się tak nieoczekiwane i kompletnie nie w tym czasie, w jakim mogłyby się dziać, że trudno nie ulec pewnej dezorientacji. Gdy wszyscy jesteśmy pochłonięci walką z koronawirusem – walką, w której zostaliśmy zepchnięci do głębokiej defensywy – nagle jak złodziej zza węgła wyskakuje temat aborcji, który wali nas obuchem po głowach. Wali tym mocniej, że wydawało się wszystkim, że kwestia aborcji w polskich realiach znalazła już na tyle mocny konsensus, że żadna rozsądna władza nie będzie go ruszać, bo żadna władza nie lubi protestów na ulicach.

Chyba, że sytuacja jest na tyle niecodzienna, wyjątkowo niebezpieczna dla władzy, że te protesty są jej potrzebne jak powietrze. Jesienne uderzenie koronawirusa pokazało, że państwo polskie zawiodło na całej linii marnując kilka miesięcy spokoju na to, aby przygotować służbę zdrowia na gwałtowny wzrost liczby zakażeń. Tymczasem nie zrobiono nic, skupiając się w stu procentach na wygraniu wyborów prezydenckich. I to na wygraniu za wszelką cenę, gdy premier ogłosił, że wirus jest w głębokim odwrocie i seniorzy przy urnach wyborczych będą bezpieczni jak w domu. Pewnie wśród rządzących zdawano sobie sprawę z ceny jaka jesienią trzeba będzie zapłacić, ale nie sądzili, że będzie ona aż tak wysoka. Że koronawirus uderzy z taką siłą. Że w krótkim czasie obnaży ich niekompetencję i to, że nasz kraj na takie uderzenie jest nieprzygotowany, a nasza służba zdrowia szybko zacznie balansować na granicy totalnej zapaści. Kilka ostatnich sondaży pokazało, że Polacy doskonale potrafią oceniać, kto tu zawalił sprawę. Sytuacja dla PiS z dnia na dzień robiła się trudna, jej liderom pozostawało już tylko jedno. Odpalić polityczno-społeczną bombę atomową. Bombę, która po pierwsze odwróci uwagę od katastrofy w walce z wirusem, a po drugie da szansę na to, aby wrogiem publicznym nr 1 był ktoś inny.

I taką bombę odpalono. Trybunał ogłosił, że aborcja z powodu trwałych i nieodwracalnych wad płodu nie jest zgodna z Konstytucją. Oczywiście, to nie Trybunał decydował, kiedy sprawa ta ma zostać rozpatrzona i jaki ma być werdykt. Po to przez wiele miesięcy toczyła się batalia o jego skład i zasady funkcjonowania, aby używać go właśnie w takich chwilach. Jako sędziowskiej atrapy, która będzie ogłaszać co jej się każe i kiedy jej się każe. Atrapy pozbawionej jakiegokolwiek autorytetu i irytującej Polaków już samym faktem – co właśnie widać na ulicach - że w ogóle jakieś postanowienia wydaje.

Protest w Koszalinie

Tysiące protestujących na ulicach Koszalina [ZDJĘCIA Z DRONA]

Protest w Koszalinie

Tysiące wściekłych koszalinian na ulicach miasta. To protest...

W PiS-ie zdecydowano, a Trybunał Konstytucyjny ogłosił. Z wielką nadzieją na to, że w chwilę po ogłoszeniu polskie ulice spokojne nie będą, a protesty nie będą takie jak protest Czarnych Parasolek sprzed czterech lat. Wtedy spokój i klasa tego protestu były tak silne, że w PiS nie odważono się pójść na pełne zwarcie i wycofano się z zaostrzenia prawa aborcyjnego. Liderzy PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele liczyli teraz na inne, społeczne protesty i takie protesty początkowo dostali. Wiedzieli, że Polacy za ich rządów – do czego sami się walnie przyczynili - są tak podzieleni i wrogo nastawieni do tej „nie ich Polski, ale tej drugiej”, że wystarczy iskra, aby zewnętrzna forma protestów – niezależnie od tego przeciw czemu się protestuje i słuszności tych protestów - była niezwykle ostra, wulgarna, konfrontacyjna. Że szybko na pierwszy plan wyjdzie nie to, przeciw czemu są protesty, ale to jak są przeprowadzone, jaka jest ich zewnętrzna forma. Wulgarne hasła, wyzwiska, pełne agresji happeningi w kościołach i przed nimi – dokładnie takie obrazki miała zobaczyć milcząca większość, na której PiS-owi zależy najbardziej, bo to ona decyduje, kto rządzi w Polsce. Szczególnie ważne były te sceny z polskich kościołów. Ktoś, kto pamięta karierę Ruchu Palikota ten wie, że czym innym w Polsce są nastroje antyklerykalne, a zupełnie czym innym szarganie ważnych dla Polaków symboli i podważanie sensu ich funkcjonowania w przestrzeni publicznej. Że czym innym jest krytyka tego, że część hierarchów katolickiego Kościoła w Polsce poszła na gorszący układ z władzą stając się w społecznym odbiorze częścią partyjnej gry ze wszystkimi tego konsekwencjami, a czym innym uderzenie w religijne, codzienne życie, do którego nadal duża część z nas jest bardzo przywiązana. Ruch Palikota politycznie zabłysnął na antyklerykalnej fali, która przelała się przez Polskę w trakcie sporu, jaki wybuchł wokół kwestii krzyża sprzed Pałacu Prezydenta w Warszawie. Przestał istnieć, gdy chciał zdjąć krzyż wiszący w Sejmie i zaczął mocno atakować religię jako taką. Teraz ten mechanizm miał zadziałać jeszcze raz. Problem szkodliwego - głównie dla samego Kościoła katolickiego - aliansu z polityczną władzą (co drażni większość Polaków) miał zostać przysłonięty przez skandaliczne ataki na katolickie świątynie, symbole ważna dla ludzi, przeszkadzanie w modlitwie w kościołach, co jest karygodne i jak na polskie warunki przekroczeniem granicy dotąd nieprzekraczalnej (a to większość Polaków drażni jeszcze bardziej). Jaki miał być tego efekt? Otóż taki, że milcząca większość Polaków – oburzona tym, co widzi na ekranach telewizorów – stanie przy tych, którzy im powiedzą, że są tak samo mocno oburzeni jak oni i zaprezentują się jako obrońcy religii i polskiej tożsamości. Dzięki temu PiS wzmocni własne, społeczne poparcie na tyle, że bez większych szkód przetrwa najtrudniejszy czas pandemii. Przy okazji zabezpieczy się politycznie na wypadek drastycznego, skokowego wzrostu zakażeń, bo zawsze wtedy będzie można ogłosić, że to efekt ulicznych, lewackich protestów, które przelały się przez polskie ulice i poczynań nieodpowiedzialnej opozycji, która je wsparła. Że winni są wszyscy Oni, nie My.

Początkowo ten scenariusz zadziałał i przez krótki czas wydawać się mogło, że potoczy się zgodnie z planem. Protesty miały się pojawić, zapaść w pamięć i szybko zgasnąć skutecznie przytłumione antycovidowymi obostrzeniami. Co więc poszło nie tak? Skala tych protestów. Ta szybko przerodziła się w wielki, polityczny żywioł o znamionach społecznej, antyrządowej rewolucji, która dziś gniewnie krzyczy „Mamy dość!” nie tylko w obronie prawa kobiet do wyboru, ale krzyczy też o Polskę bez PiS-u u władzy. Liderzy PiS wraz z podporządkowanym Trybunałem Konstytucyjnym rozpoczęli bardzo ryzykowną grę, której największe ryzyko polegało na tym, że bardzo łatwo można stracić nad nią kontrolę. Zamiast sporu na argumenty mamy gwałtowne starcie na emocje, które coraz mocniej wkłada szaty brutalnej wojny religijnej i światopoglądowej, a to najgorsza z możliwych wojen. Ostatnie wystąpienie telewizyjne Jarosława Kaczyńskiego świadczy o tym, że zasięg i siła tych protestów oraz ich żywiołowość zaskoczyła jego samego jak i cały obóz rządowy. Z jednej strony wystąpienie to było groteskowe, bo trudno było uciec od skojarzeń z Wojciechem Jaruzelskim i jego wystąpieniem 13 grudnia 1981 roku. Z drugiej bardzo groźne i niepokojące, przypominające raczej przemowy generałów junty wojskowej w krajach Ameryki Łacińskiej (przed lub po przewrocie rządowym) niż wystąpienie lidera demokratycznej partii i członka rządu demokratycznego państwa. W tym, co mówił (obrona polskości i Kościoła katolickiego w Polsce) słychać jeszcze gorączkową próbę realizacji wcześniej przyjętego planu, ale także kompletną dezorientację i paniczny strach człowieka, który czuje, że traci kontrolę nad otaczającą go rzeczywistością. A tacy ludzie z taką władzą w takim momencie są najbardziej niebezpieczni i gotowi na wiele, aby swojej władzy bronić.

Teraz, w tych dniach, dwa najważniejsze pytania w Polsce są takie. Na co Jarosław Kaczyński i reszta PiS-u są gotowi i na co gotowi są Ci wszyscy, którzy przeciw nim występują?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo