Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kami Skaskiewicz, zapaśnik: Walka na sto procent [rozmowa]

Rozmawiał: Jacek Wójcik
Kami Skaskiewicz
Kami Skaskiewicz Jacek Wójcik
Rozmowa z wicemistrzem Europy seniorów w zapasach w stylu wolnym (kategoria do 96 kg), Kamilem Skaskiewiczem z Atletycznego Klubu Sportowego w Białogardzie.

Kamil Skaskiewicz

Kamil Skaskiewicz

(ur. 10.07.1988 r.). Zapasy ćwiczy od 1998 r. Od początku w AKS Białogard pod okiem trenerów Andrzeja Szwenka (zmarł w ub.r.) i Cezarego Jastreba. Medalista mistrzostw Polski i kadrowicz w kategoriach kadetów, juniorów i seniorów (od 2008 r.). Wykształcenie średnie, absolwent Technikum Handlowego w Białogardzie. Czas wolny najchętniej spędza ze swoją dziewczyną Małgorzatą i przyjaciółmi.

- Kilka dni temu odniosłeś w Gruzji wielki sukces. Jako pierwszy zawodnik AKS zdobyłeś medal mistrzostw Europy seniorów. Z jakim nastawieniem jechałeś do Tbilisi?
- Pojechałem z zamiarem dania z siebie wszystkiego. Oczywiście zawsze są jakieś ciche nadzieje na medal i nie inaczej było ze mną. Generalnie liczyłem na to, że będę w czołówce, a zdobyty medal to miła niespodzianka.

- W drodze do finału stoczyłeś trzy zwycięskie walki.
- W każdej starałem się dać z siebie wszystko. Nie skupiałem się na tym, co będzie później, tylko na najbliższym rywalu. Wychodziłem na matę i walczyłem na sto procent. Po pokonaniu Łotysza i Greka w półfinale trafiłem na Rosjanina Bajcajewa. Wiedziałem, że będzie to bardzo trudny przeciwnik. Trenerzy dodawali mi wiary i sprawili, że uwierzyłem w możliwość pokonania go. W finale z Ukraińcem nie wyszło, ale i tak jestem zadowolony z tego, co udało się zrobić.

- Pawło Ołyjnyk był w twoim zasięgu?
- To medalista mistrzostw świata i Europy. Obaj znamy się bardzo dobrze. Kiedyś z nim wygrałem i liczyłem, że mogę to powtórzyć. Nie udało się. Pozostaje trochę niedosytu, bo tak jest zawsze po przegranej, ale cieszę się z tego srebrnego medalu.

- W walce o złoto problemem był nie tylko Ołyjnyk, ale i twój krwawiący nos.
- Przy zejściu do nóg rywala uderzyłem nosem w jego biodro. Od razu poszła krew. Później były jeszcze uderzenia o matę i krwotok nie ustawał. Wiadomo, w trakcie walki jest podwyższone tętno i dlatego krew tak mocno szła.

- Po wygranych walkach nie reagowałeś zbyt emocjonalnie.
- Po półfinale byłem bardzo zmęczony. Była radość, ale tak naprawdę chyba nie zdawałem sobie sprawy z tego, co osiągnąłem. Emocje zacząłem odczuwać dopiero wieczorem. Dopiero wtedy zaczęło to wszystko do mnie docierać.

- O miejsce w kadrze toczysz walkę z Radkiem Baranem z Grunwaldu Poznań. Podobno to on miał jechać do Tbilisi?
- Rywalizujemy od juniora. To mocny zawodnik. Z walki o miejsce na Gruzję wyeliminowała go kontuzja żeber. Dla mnie był to uśmiech losu. Gdyby Radek był zdrowy, to mógłby pojechać on.

- Jak trafiłeś na zapaśniczą matę?
- Miałem 10 lat. Trener Tadeusz Krawczyk chodził po szkołach i zapraszał na treningi. Zebraliśmy się razem z kolegami i poszliśmy. Tak zaczęła się ta moja przygoda. Z tej grupy do dzisiaj zostałem tylko ja.

- Zapasy to rodzinny sport Skaskiewiczów?
- Tak. Ćwiczy także mój starszy brat Łukasz. Szybciej osiągnął sukcesy. Był na ME juniorów i kadetów. Zdobywa medale w seniorach. Zapasy to taka nasza rodzinna dyscyplina. Myślę, że kolejne pokolenie będzie kontynuowało przygodę na macie (śmiech).

- W twoim przypadku duży sukces przyszedł dopiero w wieku 25 lat. Nie miałeś wcześniej chwili zwątpienia?
- Każda porażka daje dużo do myślenia. Stawia przed wyborem, czy nadal uprawiać sport, czy zająć się zwykłym życiem. Tym bardziej że pieniędzy z uprawiania zapasów jest niewiele. Dla kadrowiczów nie ma wsparcia finansowego. Stąd dużo zawodników rezygnuje z treningów. Pieniądze są tylko dla medalistów ME i MŚ. Po medalu w Gruzji przez rok będę miał stypendium kadrowe.

- Jak sobie radzisz w trudnych momentach?
- Zawsze mogę liczyć na moją dziewczynę, Małgorzatę, z którą jesteśmy razem od 6 lat. Wierzy we mnie i mocno mnie wspiera, szczególnie gdy przychodzą porażki. Zawsze w takim momentach mówi mi, że będzie dobrze. To pomaga.

- Z powodu pieniędzy wielu zapaśników decyduje się na walki MMA.
- To nie dla mnie. Lubię pooglądać, ale nie kusi mnie to.

- Celem są Igrzyska w Rio de Janeiro? Będziesz miał 29 lat.
- Myślę, że to naprawdę dobry wiek, by osiągnąć sukces. Igrzyska to jednak przyszłość. Wszystko zależeć będzie od tego, jak się potoczy moja kariera przez najbliższe 3 lata.

- Co ważnego czeka jeszcze wicemistrza Europy w tym roku?
- W maju jedziemy do Machaczkały na mocny turniej z udziałem czołówki światowej. Machaczkała to taka wylęgarnia talentów zapaśniczych. We wrześniu na Węgrzech będą mistrzostwa świata. Będziemy rywalizowali z Radkiem Baranem o ten wyjazd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!