Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karczowali gminną działkę, posprzątali sąsiadowi

Inga Domurat
W tym miejscu porządki były jak najbardziej na miejscu. Kawałek dalej, na terenie prywatnym, już nie.
W tym miejscu porządki były jak najbardziej na miejscu. Kawałek dalej, na terenie prywatnym, już nie. Radosław Koleśnik
Mieszkańcy Strzeżenic postanowili upamiętnić historię wsi i zadbać o ruiny kościoła ewangelickiego oraz przyległy teren z zachowanymi nagrobkami. Nie wiedzieli, że karczują prywatną działkę.

W 2011 roku mieszkańcy Strzeżenic postanowili, że tak być dłużej nie może, by ruiny dawnego kościoła ewangelickiego i zachowane nagrobki wokół świątyni porastały chaszcze, wyrośnięte krzaki i samosiejki. Miejscowi uznali, że o historii tego miejsca trzeba pamiętać, trzeba je uszanować i wręcz odkryć na nowo, uchronić od zapomnienia, zwłaszcza że co roku przyjeżdżają tu Niemcy, potomkowie dawnych mieszkańców wsi. I tak kilkanaście osób, z sołtys Krystyną Żakowską-Węgielnik na czele, bezinteresownie, z wielką ochotą i zaangażowaniem, gdy tylko czas na to pozwalał, przychodziło na teren kościoła i pracowało w pocie czoła. Własnoręcznie usuwali potężne chaszcze, wywozili niezliczone kilogramy śmieci. Gdy była taka potrzeba, wjeżdżał ciężki sprzęt. Nikt za tę robotę nie wziął ani złotówki. Bo cel był szczytny, bo to dla dobra wszystkich. W końcu, po wielu zarwanych popołudniach i sobotach, teren prawie 4.000 metrów kwadratowych zmienił się nie do poznania. Znikły wieloletnie zarośla, z których wyłoniły się ruiny spalonego po wojnie kościoła ewangelickiego, krypta, w której prawdopodobnie spoczywają szczątki pastora i jego rodziny oraz wiele zachowanych nagrobków parafialnego cmentarza.

Niestety, pojawił się problem. Okazało się, że część z wykarczowanego terenu, na którym są nagrobki, jest własnością prywatną. 1.600 metrów kwadratowych należy do rodziny, która w sąsiedztwie zaczęła stawiać dom. - Gdy przystępowaliśmy do prac, nie wiedzieliśmy, że ten teren jest prywatny. Byliśmy przekonani, że cały ten przykościelny cmentarz należy do gminy. Nie porządkowalibyśmy prywatnej działki. Wszystko, co robiliśmy było w dobrej wierze - mówi Krystyna Żakowska-Węgielnik.

Miejscowym oczy otworzył właściciel działki, który już na wycinkę drzew i dalsze porządki nie pozwolił. Na dowód własności przedstawił wypis z księgi wieczystej, który nie pozostawiał żadnych wątpliwości, czyje jest te 1.600 spornych metrów kwadratowych. Cóż było robić - drugi etap prac porządkowych, na które w ramach projektu "Pamiętajmy o dawnych Strzeżenicach" w 2013 roku kilka tysięcy złotych dała Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności, ograniczył się do wycinki drzew, postawienia ławeczek i tablicy informacyjnej na obszarze ok. 2.700 metrów kwadratowych.

Władze gminy biją się w pierś i przepraszają mieszkańców zaangażowanych w porządki, że wiedząc o akcji, nie wskazały granicy gminnej działki. - To był nasz błąd - mówi Henryk Broda, wójt gminy Będzino. - Nie kontrolowaliśmy tej akcji. Wiemy, że prace weszły na prywatną działkę, co nie powinno się zdarzyć. To nie my ją sprzedaliśmy. Jej historia sięga 60. lat ubiegłego wieku. To wtedy wydany został akt nadania i w oparciu o niego zmieniali się kolejni właściciele. W tamtych czasach nie było dbałości o takie miejsca. A my dziś przecież nie możemy odebrać czyjejś własności. Mogę tylko powiedzieć, że zdecydowana część tej działki w planie figuruje jako las i zakrzaczenia. Takie jest jej przeznaczenie.

Sąsiad kościelnego terenu kończy budowę domu. Prowizorycznie wyznaczył też palikami i linką granicę swojej działki. I tu znowu zaangażowani w porządki mieszkańcy mogą być zaskoczeni. Bo nie sposób nie zauważyć, że znowu co najmniej o kilka metrów poszli z pracami za daleko. Wycięli o kilka drzew za dużo, uporządkowali kilka nagrobków na działce sąsiada. A to już nie przelewki, bo gmina przy wycince pomagała, wręcz ją nadzorowała. Do tego Fundacja na prywatne porządki pieniędzy nie daje. Poza tym wiosną szykują się kolejne prace. Usuwanie pni, sadzenie tui. - Muszę to sprawdzić. Obiecuję, że gminny geodeta wskaże granice między naszą działką a tą prywatną - dodaje Henryk Broda.

Do Urzędu Gminy w Będzinie trafił jeszcze w ubiegłym roku wniosek od mieszkańców Strzeżenic o rozpoczęcie procedury, która pozwoli na wpisanie ruin kościoła i terenu przykościelnego do rejestru zabytków. - To my zdecydujemy o zakresie ochrony konserwatorskiej - wyjaśnia Tomasz Wolender, zastępca zachodniopomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków w Szczecinie. - Nie mogę wykluczyć tego, że zostanie nią objęty i fragment prywatnej działki. Oczywiście, o naszych krokach powiadomione zostaną zainteresowane strony.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!