Kazimierz Bielicki od 1991 roku jest na emeryturze, ale wcześniej przez 22 lata był dyrektorem popularnego "rolniczaka" (plus 2 lata jako wicedyrektor). To najdłużej urzędujący szef szkoły w Szczecinku i nic dziwnego, że przez lata jego nazwisko było utożsamiane z Zespołem Szkół Rolniczych.
Pan Kazimierz urodził się w 1931 roku w Lidzbarku, do Szczecinka przyjechał w 1948 roku, bo jego ojciec - żołnierz armii Andersa - po powrocie po wojnie w rodzinne strony nie mógł nigdzie dostać pracy. Dostał ją dopiero w Szczecinku w ówczesnym Pagodzie. Niepewna politycznie przeszłość zamknęła drogę na państwową uczelnię jego synowi, który ostatecznie skończył germanistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Taki dyplom w czasach stalinowskich nie otwierał wielu drzwi.
- Po powrocie do Szczecinka pracowałem jako inspektor kredytowy w banku, miałem tylko kilka godzin w liceum korespondencyjnym i dopiero po wstawiennictwie w kuratorium Franciszka Bucholtza dostałem pracę w Liceum Pedagogicznym - wspomina Kazimierz Bielicki.
Jednak i tam przez 10 lat nie dostał stałego etatu, przedłużano z nim umowę co roku. W końcu przeszedł do Liceum Ogólnokształcącego, gdzie za radą znajomych zapisał się do partii, aby przestano go traktować jak wroga ustroju. Po 2 latach przeszedł do "rolniczaka", z którym związał się już na stałe.
- To były najlepsze lata mojego życia - wspomina. Szkoła miała już nowy budynek, ale za rządów Kazimierza Bielickiego stworzono gospodarstwo szkolne, rozbudowano obiekty sportowe, zbudowano oczyszczalnię ścieków, ujęcie wody i cztery bloki dla kadry. ZSR miał renomę i klasę. Tu pojawiły się pierwsze komputery.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?