Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowca ze Szczecina woził przedstawicieli rządu USA. „To było zdecydowanie najfajniejsze zlecenie jakie wykonywałem”

Łukasz Czerwiński
Łukasz Czerwiński
Pan Paweł Okonkowski, kierowca PKS ze Szczecina woził przedstawicieli rządu Stanów Zjednoczonych.
Pan Paweł Okonkowski, kierowca PKS ze Szczecina woził przedstawicieli rządu Stanów Zjednoczonych. Kamil Ślimak
Paweł Okonkowski ze Szczecina od trzynastu lat jest zawodowym kierowcą, a od sześciu ma prawo jazdy na autobus. W czerwcu przeżył prawdopodobnie największą przygodę swojego życia, jaką była realizacja zlecenia dla amerykańskiego rządu i obsługa wizyty w Berlinie Antonego Blinkena, sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych.

Jak to się stało, że dostałeś taką szansę?

Aktualnie pracuję jako kierowca w PKS Szczecin i firma otrzymała propozycję współpracy przy transporcie członków rządu USA podczas ich wizyty w Berlinie. Zostałem wytypowany jako jeden z kierowców do realizacji tego zlecenia.

Czy musiałeś przejść specjalną weryfikację?

Firma była zobowiązana podpisać konkretne kontrakty z ambasadą i wysłać kilkustronicowe formularze ze szczegółowymi danymi kierowców. Szczegółowy opis wyglądu, poglądy, cechy szczególne. Pytali tak naprawdę o wszystko.

Jak długo byłeś na tym zleceniu?

To w sumie były trzy dni, ale pierwszego dnia przyjechaliśmy tylko do hotelu, gdzie poinformowali nas, że wieczorem dowiemy się o której godzinie mamy pojechać do bazy wojskowej.

Czyli to był wasz pierwszy punkt podróży. Miałeś już wtedy pasażerów?

Jeszcze nie. Wtedy w każdym pojeździe znajdował się tylko kierowca. Nie znaliśmy zupełnie planu dnia, ani nawet nie wiedzieliśmy kogo dokładnie będziemy wozić.

Co działo się w bazie wojskowej?

Tam nas najpierw dokładnie przeszukali i wyrobili wszystkie niezbędne dokumenty. Po przeprowadzonej kontroli, nie mogliśmy już wyjść na zewnątrz i nawiązywać z nikim kontaktu. Byliśmy zamknięci w bazie wojskowej i czekaliśmy na dalsze polecenia. Nie mogliśmy robić żadnych zdjęć.

Zostaliście jakoś specjalnie przeszkoleni?

Mieliśmy odprawę, gdzie informowali nas m.in., że poruszając się w kolumnie nie wolno nam hamować. Wszystkie pojazdy musiały jechać blisko siebie, tak żeby nie mógł między nas wjechać ktoś inny.

Jak długo byliście w tej bazie?

Czekaliśmy tak parę godzin. W końcu dostaliśmy informacje, że jedziemy na lotnisko wojskowe. Jak mieliśmy ruszyć, to ponownie byliśmy sprawdzani przez policję, psy obwąchiwały każdy zakątek autobusu, sprawdzali silnik, luki bagażowe, podwozie. Pies także obwąchiwał każdego kierowcę. Przed samym lotniskiem musieliśmy czekać i znów przejść tą samą procedurę dokładnego przeszukiwania.

Co się wydarzyło, gdy samolot wylądował?

Wjechaliśmy na płytę lotniska i ustawiliśmy się w kolumnie. Ponad dwadzieścia pojazdów. Wtedy właśnie okazało się, że na pokładzie samolotu był Antony Blinken, sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych. Wszyscy wsiedli do pojazdów, do których zostali skierowani.

Kto wsiadł do Twojego?

Wtedy miałem chyba osiem osób. To nie były duże grupy, ale nie mam pojęcia kogo dokładnie wiozłem.

Co było dalej?

Gdy jechaliśmy, to wszystkie wjazdy na autostradę były zamknięte. Nikt nie mógł wjechać i tylko my kolumną poruszaliśmy się trzypasmową autostradą. Przed nami i za nami jechały po trzy radiowozy, a w środku policjanci na motorach.

Jak Ci się jechało w kolumnie? Nie bałeś się, że spowodujesz kolizję?

Wszystko zależy od kierowcy. Jeśli kierowca ma odpowiednie predyspozycje do takiej jazdy, to raczej nie jest problem. Trzeba mieć zaufanie do kierowców, którzy jadą przed Tobą.

A jakie wrażenie zrobił na Tobie Air Force One?

Pierwszy raz w życiu widziałem na żywo Air Force One. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Tak naprawdę nigdy nie miałem okazji jeździć po płycie lotniska, więc czułem się trochę jak w amerykańskim filmie.

Gdzie udaliście się z lotniska?

Odwieźliśmy ich do hotelu i wtedy mogliśmy rozjechać się do swoich hoteli. To była jednak tylko część zadania.

Czyli rano znów musieliście pojawić się pod ich hotelem?

Tak i tym razem jeździliśmy już po samym Berlinie. Tak samo uformowana była kolumna i nie zważając na kolor świateł przejeżdżaliśmy przez skrzyżowania. Wstrzymany był ruch na ulicach. Jak poruszaliśmy się po mieście, to ludzie robili nam zdjęcia, nagrywali filmiki. Policja cały czas poruszała się na sygnałach. Nasze zadanie zakończyło się, gdy odwieźliśmy wszystkich na lotnisko.

Jak współpracowało się z agentami Secret Service?

Agenci z Secret Service mieli do nas bardzo fajne, takie koleżeńskie podejście. Po wszystkim chcieli zrobić sobie z nami zdjęcia. Dostaliśmy od nich flagi amerykańskie do przypięcia na koszulę.

Tak już na chłodno, jak wspominasz te dni? Ile Ci dało to doświadczenie?

To było zdecydowanie najfajniejsze zlecenie jakie wykonywałem w karierze. Teraz czuje się pewniejszym kierowcą. Dobrze wspominam kontakt z tymi ludźmi. Patrząc w telewizji ma się o nich różne wyobrażenie, a oni po prostu są tacy jak my. Można było się bez problemu dogadać.

Dar Młodzieży

Dar Młodzieży już w Szczecinie! Przepiękna jednostka czeka n...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kierowca ze Szczecina woził przedstawicieli rządu USA. „To było zdecydowanie najfajniejsze zlecenie jakie wykonywałem” - Głos Szczeciński