Zmotoryzowani chcieli w ten sposób zaprotestować przeciwko zbyt wysokim cenom paliwa na wszystkich stacjach paliw w mieście i domniemanej zmowie cenowej właścicieli stacji. Każdy z uczestników protestu kupował minimalną ilość paliwa. Niektórzy czyścili szyby i lusterka, powoli celebrując tę czynność. Po zapłaceniu rachunku ponownie ustawiali się w kolejce do dystrybutorów.
Te działania sprawiły, że na przebiegającej w pobliżu stacji drodze krajowej nr 20 utworzył się kilkusetmetrowy korek. Ale protest przebiegał spokojnie. Nawet ci kierowcy, którzy nie brali w nim bezpośredniego udziału, cierpliwie czekali na odblokowanie drogi i stacji paliw.
- Rocznie przejeżdżam 20 tys. km. Na każdym tankowaniu w Drawsku traciłem co najmniej kilkanaście złotych, bo tutaj ceny paliwa były o kilkadziesiąt groszy wyższe, niż na stacjach w okolicznych miastach - powiedział nam w niedzielę Damian Rajch, jeden z organizatorów protestu.
Już sama zapowiedź protestu, o którym wiadomo było od kilku tygodni, spowodowała, że różnica cen paliw pomiędzy Drawskiem a innymi miejscowościami zmniejszyła się z kilkudziesięciu do co najwyżej kilkunastu groszy. Ale w przypadku, gdyby ceny ponownie wzrosły, uczestnicy zapowiedzieli kolejny protest.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?