Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłótnie domowe są dla nas zdrowe

Bogna Skarul [email protected]
Okazało się, że Polacy wcale nie lubią się kłócić. Ba, wolą nawet przemilczeć swoje problemy, niż doprowadzić do scysji w domu. Ale to wcale nie jest dobre dla związku.

Pobrali się 21 lat temu. To było małżeństwo z miłości. Ona zauroczona, myślała o nim, że jest najpiękniejszy i najmądrzejszy. On zafascynowany, że taka zaradna, że pracowita, no i że obiad ma zawsze na stole gdy wraca z pracy.

Sami nie potrafią powiedzieć, kiedy to zauroczenie im przeszło. Ona raptem zauważyła, że jej mężczyzna ma więcej wad niż zalet, zaś cechy, które kilka lat wcześniej ją tak urzekły, dziś co najwyżej drażnią. On natomiast był zmęczony samą myślą, że codziennie po pracy musi wracać na ten obiad do domu, nie może się wyrwać na piwo z kolegami.

To ich przytłoczyło.
Zaczęły się ciche dni w domu. Nawet nie było żadnej sprzeczki, tylko coraz większe oddalanie się od siebie. I właśnie w tym czasie każde z nich zaczęło sobie stawiać pytanie czy tak ma wyglądać moje życie już do końca?

Po roku postanowili się rozstać. On poczuł podmuch wolności od wszystkiego, ona swobodę. Tylko znajomi nie mogli się nadziwić, że tak wspaniałe małżeństwo, które nigdy się nie kłóciło, które zawsze było blisko, tak raptownie powiedziało sobie, że nie chce już być razem.

Wolimy milczeć
Centrum Mediacji Partners Polska zleciło przeprowadzenie badań nad konfliktami w rodzinach. W raporcie zatytułowanym "Jak Polacy się kłócą" przedstawiono wyniki, na które składa się obraz statystycznych domowych kłótni.

Przede wszystkim wyszło na jaw, że Polacy wolą przemilczeć pewne sytuacje czy zachowania, niż rozmawiać i nawet wykłócić się o coś, co dla nich jest ważne. Wolą, aby swojego zdania na jakiś temat w ogóle nie wypowiadać, bo z góry zakładają sprzeczkę, kłótnię i urwanie głowy w domu.

- Po co mi te hałasy - zwierza się Alina, która już od 3 lat właściwie żyje obok swojego męża, niż razem z nim. - I tak zrobię co będę chciała, a jego aprobata mi nie jest potrzebna. Zamiast się kłócić z mężem, wolę pójść do koleżanki na plotki.

Schodzenie z pola widzenia mężowi, to taktyka, którą Alicja wyraźnie woli od rozmowy. Udaje, że nic złego w ich związku się nie dzieje.

- Tak mi jest wygodniej - twierdzi Alicja. - Jeśli mam jakiś problem, to wolę go omówić z koleżanką. Ona mnie rozumie.

Zdaniem psychologów, taka sytuacja w małżeństwie może doprowadzić do kryzysu, a w konsekwencji do rozwodu.

- Bo w małżeństwie, czy w ogóle w związku trzeba rozmawiać a nawet od czasu do czasu się pokłócić - podkreślają specjaliści. - Nie jest to realne, aby być ze sobą dłużej i nie mieć między sobą konfliktów.

Poszło parę talerzy
Waldek nie lubi chodzić do kina. Woli po pracy rozłożyć się z gazetą na kanapie i przerzucać kanały w telewizorze. Uważa, że tak najlepiej wypoczywa. Halina za to uwielbia kino i tak nie cierpi siedzenia w domu. Zawsze denerwowało ją wylegiwanie się Waldka.

- Szkoda mi na to czasu, szkoda mi życia - tłumaczy, ale już tak nie walczy o wyjście z domu jak jeszcze parę lat temu.

Po wielkich kłótniach jak chcą spędzać czas po przyjściu z pracy, wypracowali kompromis.

- Ale zanim się w tej sprawie dogadaliśmy, poszło mi parę talerzy - wspomina Halina. - Na szczęście Waldek po tych kłótniach kupił mi dwunastoosobową zastawę. Taką o jakiej marzyłam.

Ustalili, że jak w kinach będą grali coś dobrego, to Waldek pójdzie z nią przynajmniej dwa razy w miesiącu. Postanowili też, że aby ich życie nie było całkiem nudne, to choć dwa razy w miesiącu zrobią jakąś bardziej elegancką kolację i zaproszą do siebie znajomych.

- Liczyliśmy na to, że jak zaprosimy znajomych do siebie, to oni później zaproszą nas - tłumaczy Halina i dodaje, że ona bardzo chętnie wychodzi z domu i takie proszone kolacyjki są jej potrzebne. - A Waldkowi to też odpowiada.

Co najmniej raz w tygodniu Halina wychodzi do koleżanki, albo odwiedza siostrę, w najgorszym wypadku idzie na babskie zakupy do marketu. Sama. Waldka zostawia na jego ulubionej kanapie.

- Do takiego kompromisu doszliśmy po wielu kłótniach - przyznaje Halina. - Ale teraz, to przynajmniej nie latam po domu zła jak osa, że mój mąż ciągle tylko przerzuca kanały.

Waldek przyznaje z kolei, że woli jak Haliny nie ma w domu, bo przynajmniej może przed tym swoim ukochanym telewizorem uciąć sobie drzemkę. - I to z pochrapywaniem.

Sprzeczajmy się
- Im się udało - twierdzą psychologowie, ale przestrzegają, że kłótnia z biciem talerzy po ścianach nie zawsze kończy się kompromisem. Lepiej jednak siąść do rozmów i ustalić wszystko w spokoju. Tak właśnie postąpiła Irena, która miała dosyć już wtrącania się męża i teściowej do wychowywania ich dwójki dzieci.

Często bywało tak, że ona zakazywała czegoś swoim urwisom rano a po obiedzie okazywało się, że ojciec pozwolił im na to. Dzieci zaczęły to wykorzystywać.

- I do tego moja teściowa - opowiada z żalem Irena. - Przychodziła do nas i już od progu oświadczała na głos, że ja nic nie wiem na temat wychowania dzieci, bo Jaś i Małgosia źle trzymają widelce, albo ich kurtki w przedpokoju wiszą nierówno.

Irena nie wytrzymała. W końcu wzięła męża na spacer i wykrzyczała co jej na duszy siedziało. Powiedziała, że nie chce aby teściowa wtrącała się w to jak ona swoje w końcu dzieci wychowuje, że ma dosyć jak ją krytykuje. I to przy Jasiu i Małgosi. W końcu powiedziała, że ma nadzieję, że to w końcu on - jej mąż i ojciec dzieci, zacznie z nią - matką uzgadniać sposób postępowania.

Że już nie będzie tak, że rano Irena nie pozwoli Małgosi iść po lekcjach do koleżanki i każe pójść do babci, a po obiedzie okaże się, że Małgosia była u koleżanki, bo jej ojciec pozwolił, a do babci to na wszelki wypadek tylko zadzwoniła.

- To była głęboka rozmowa, bo miałam na uwadze nie tylko dobro dzieci. Musieliśmy się w końcu dogadać jak je będziemy wychowywać. Ale także zmieniła stosunki między nami - wyjaśnia Irena.

- To niezmiernie ważne, w jaki sposób przebiega kłótnia - twierdzą psychologowie i dodają, że taka wymiana zdań musi być konstruktywna.

Rozmowa z psychologiem Katarzyną Kolasińską, o tym, że dobrej kłótni trzeba się nauczyć

Porozmawiajmy o trupie w naszej szafie, bo inaczej będzie smród

- Co to znaczy spór konstruktywny?
- To taka wymiana zdań, nawet kłótnia, która prowadzi do rozwiązanie problemu o który się kłócimy. Jeśli już sprzeczamy się, to wiemy o co. Nie jest to spór ogólny, typu: Ty zawsze..., ale konkretny: Nie podoba mi się, że zostawiasz podniesioną klapę w toalecie. To nie znaczy, że w czasie takiego sporu nie możemy wyrazić swoich uczuć. Wręcz przeciwnie, powinniśmy nawet dość dosadnie, ale z kolei wyrażanie swoich emocji nie powinno być obarczone komentowaniem czy ocenianiem drugiej strony. Możemy więc powiedzieć nawet: Jestem wściekła, że ta klapa jest ciągle podniesiona, ale z kolei nie powinno się mówić zdań typu: Jak cię matka wychowała, że ty nawet klapy nie umiesz w kiblu opuścić.

- A jak się kłótnia powinna zakończyć?
- Czymś konstruktywnym. W tym wypadku stwierdzeniem obu partnerów: co konkretnie powinniśmy zrobić, abyś pamiętał o tym aby tę klapę od sedesu zamykać". Dopiero wtedy mamy szanse, że takie kłótnie zamiast rozdzielać, mogą łączyć. W kłótniach jak najmniej powinno się kopać po kostkach, a jak najwięcej budować.

- Czy w małżeństwie dobrze jest od czasu do czasu pokłócić się?
- Zdecydowanie lepiej jest się kłócić, niż pewne sprawy przemilczeć. Sprawy same się nie rozwiążą. To tak jak z trupem w szafie, jeśli o nim nie mówimy, jeśli się wspólnie nie zastanawiamy co z nim zrobić, to on nie zniknie. Ba, po pewnym czasie zacznie śmierdzieć. Tak samo jest ze sprawą przemilczaną. Jeśli o swoim problemie nie powiemy partnerowi, nawet z nim się nie pokłócimy, to ten problem zamiast zniknąć, będzie narastał.

- Czy rzeczywiście Polacy się za mało kłócą? Z badań wynika, że prawie 89 procent woli unikać kłótni, a problemy chować pod dywan.
- Z moich doświadczeń wynika, że Polacy wcale za mało się nie kłócą. Może za mało jest właśnie kłótni konstruktywnych. Ale takich sporów trzeba się nauczyć. Niestety, człowiek nie rodzi się z umiejętnością dobrego kłócenia. Ale podkreślam: kłótnia konstruktywna, to jest kłótnia z wyrażaniem swoich uczuć emocji, nawet z wulgaryzmami, ale bez poniżania.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!