Kobieta Przedsiębiorcza: Rozmowa z Danutą Zientarą

- Od jak dawna Liga Kobiet Polskich działa w Szczecinku i od kiedy Pani nią kieruje?
- Organizacja w Szczecinku zaczęła działać zaraz po wojnie. Ja do LKP wstąpiłam w roku 1970, zaraz po tym, jak rozpoczęłam pracę w szczecineckim sanepidzie, gdzie zawsze istniała silna komórka Ligi. Na jej czele stanęłam nieco później, z przerwą na pracę w zarządzie wojewódzkim. Po odtworzeniu powiatów w roku 1998 stoję już na czele zarządu powiatowego. Dziś skupiamy kilkaset pań.

- Czy działalność w organizacji społecznej zajmuje dużo prywatnego czasu?
- Oczywiście, ale nie nazwałabym tego zabieraniem, czy zajmowaniem czasu. Robimy to z potrzeby serca, dla innych, po prostu chcemy być aktywne. Zwykle Lidze poświęcam kilka godzin 2-3 razy w tygodniu, ale nie ma tak, że można całkowicie oderwać się od działalności w organizacji. A, gdy przygotowujemy jakiś wyjazd, uroczystość, czy inną akcję, to pracuje się na okrągło kilka dni. Ale warto to robić, bo daje mi to osobiście dużą satysfakcję.

- Czy panowie mogą zapisać się do LKP?
- Członkami zostać nie mogą, ale sympatykami jak najbardziej dokonując jakiejś drobnej darowizny, niekoniecznie pieniężnej, czy rzeczowej, bo mogą nam pomagać np. wykonując jakieś prace. I kilku takich panów mamy.

- Z czego się utrzymujecie i jak pozyskujecie środki na działalność?
- To zawsze jest najtrudniejsze wyzwanie. Na bieżącą działalność pieniądze mamy ze składek i drobnych darowizn koleżanek. Niedawno z mojej inicjatywy założona została Liga Kobiet Aktywnych, bliźniacza organizacja kobieca, właśnie głównie z myślą o pozyskiwaniu dotacji z różnych źródeł. Lokalnemu stowarzyszeniu przychodzi to łatwiej niż LKP, która ma swoją hierarchię i struktury ponadlokalne. Poza tym pod każdą postacią popieram powstawanie organizacji kobiecych i pomagających paniom.