Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobiety rządzą przy tablicy

Alina Konieczna [email protected]
Nauczycielki z Gimnazjum nr 11 w Koszalinie: (od lewej) Barbara Andersz, Małgorzata Czerepaniak, Agnieszka Ostrowska, Bożena Horowska i Beata Sławna-Guzowska.
Nauczycielki z Gimnazjum nr 11 w Koszalinie: (od lewej) Barbara Andersz, Małgorzata Czerepaniak, Agnieszka Ostrowska, Bożena Horowska i Beata Sławna-Guzowska. Fot. Piotr Czapliński
Świat polityki zdominowali mężczyźni. Coraz częściej widać, że brakuje tam kobiecej rozwagi. Ale za to panie niepodzielnie królują w szkołach.

Opinia

Nauczycielki z Gimnazjum nr 11 w Koszalinie: (od lewej) Barbara Andersz, Małgorzata Czerepaniak, Agnieszka Ostrowska, Bożena Horowska i Beata Sławna
Nauczycielki z Gimnazjum nr 11 w Koszalinie: (od lewej) Barbara Andersz, Małgorzata Czerepaniak, Agnieszka Ostrowska, Bożena Horowska i Beata Sławna-Guzowska. Fot. Piotr Czapliński

Nauczycielki z Gimnazjum nr 11 w Koszalinie: (od lewej) Barbara Andersz, Małgorzata Czerepaniak, Agnieszka Ostrowska, Bożena Horowska i Beata Sławna-Guzowska.
(fot. Fot. Piotr Czapliński )

Opinia

Ewa Masłowska z Miejskiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Koszalinie:
- Na początku edukacji, w wieku przedszkolnym i trzech pierwszych klasach szkoły podstawowej, to bardzo dobrze, że z dziećmi pracują kobiety. Jednak w starszych klasach uczniowie powinni mieć kontakt również z mężczyznami. Dobry nauczyciel powinien być dla ucznia autorytetem. Musi stawiać wymagania i mądrze je egzekwować. Znam wiele kobiet, które radzą sobie z tą niełatwą sztuką. Dochodzi jednak do sytuacji, gdy i one bywają bezbronne wobec najstarszych gimnazjalistów. W naszej poradni często mamy do czynienia z dziećmi, które pochodzą z rozbitych rodzin. Ich postawa wyraźnie potwierdza, że w pewnym etapie rozwoju zabrakło im ojca, jego trudniejszych wyzwań. W szkole, jak w rodzinie, dobrze, by była równowaga.

Tylko czy ten matriarchat wyjdzie na dobre naszym dzieciom?

Gołym okiem widać, że dominacja płci pięknej na szkolnych korytarzach jest wyraźna. Najbardziej odczuwa się ją w podstawówkach. W niektórych jedynym mężczyzną wśród pracowników jest woźny. W szkołach ponadgimnazjalnych pracuje nieco więcej mężczyzn, tu statystykę poprawiają też księża uczący religii. Co prawda to "faceci w sukienkach", ale zawsze prezentują męski punkt widzenia.

Kiedyś było inaczej
Krystyna Danilecka-Wojewódzka ze Słupska, dziś emerytowana polonistka, do niedawna dyrektorka I Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Krzywoustego, pamięta, że w latach 60. minionego stulecia w jej szkole uczyli się zawodu słuchacze Studium Nauczycielskiego. - Na lekcje przychodziło wielu młodych panów - opowiada. - Wydawało się, że pań i panów jest po równo. Gdy poszłam do liceum ekonomicznego, też uczyła mnie niemała grupa mężczyzn. W latach 80. w szkołach wyraźnie już było widać damską dominację. I ta tendencja utrzymuje się do dziś.

Serce i pieniądze
Dlaczego nauczycielski fach tak się sfeminizował? Krystyna Danilecka-Wojewódzka wskazuje dwie przyczyny. Po pierwsze - decyduje psychologia. Kobiety, które wychowują w domach swoje dzieci, lepiej radzą sobie z umiejętnościami opiekuńczymi. Ale jest i drugi aspekt - materialny.

- To mężczyzna w rodzinie jest osobą, która więcej zarabia, utrzymuje dom - argumentuje pani Krystyna. - Tymczasem w nauczycielskim zawodzie zarobki wciąż są relatywnie niższe, niż na przykład w branży ekonomicznej czy informatycznej. W mojej szkole pracowało dwóch świetnych wuefistów. Jeden był mężem lekarki prowadzącej prywatną praktykę, drugi - menedżerki w dużej firmie. Obaj musieli szukać dodatkowych godzin w innych szkołach, by dysproporcja między ich pensjami, a zarobkami żon, okazała się choć trochę niższa.

Pan do matematyki
Są przedmioty, w których mężczyźni są przysłowiowymi rodzynkami w cieście. To na przykład język polski, którego uczą niemal wyłącznie kobiety. Ale w tajniki przysposobienia obronnego wprowadzają uczniów raczej panowie. Takim męskim przedmiotem jest także wychowanie fizyczne. Sporo mężczyzn naucza też matematyki.

- Nasze grono pedagogiczne liczy 40 osób, wśród nich jest sześciu mężczyzn - wylicza Mariola Rink-Przybylska, dyrektorka Gimnazjum nr 11 w Koszalinie. - Trzech uczy wuefu, jeden informatyki, dwóch - historii.

Jacy są męscy nauczyciele?

- Panowie podchodzą do wszystkiego z większym dystansem, docierają do sedna sprawy bez dzielenia włosa na czworo - odpowiada Mariola Rink-Przybylska. - Panie bywają bardziej przekonane o swojej misji wychowawczej, bardziej emocjonalne, takie mamine...

Przed lustrem
Agnieszka Pera w koszalińskim Gimnazjum nr 11 uczy języka polskiego oraz angielskiego. Codziennie rano przed wyjściem z domu starannie kompletuje garderobę, dba o fryzurę. Stać przez 45 minut przed całą klasą, która bacznie obserwuje nauczycielkę i potrafi dostrzec każdą niedoróbkę, to nie lada wyzwanie. Wygląd, choć nie jest najważniejszy, też ma znaczenie.

- Przede wszystkim staram się z uczniami rozmawiać, słuchać ich, poznać, traktować po partnersku, jednak bez nadmiernej poufałości - twierdzi pani Agnieszka. - Nie mam problemów z utrzymaniem dyscypliny podczas lekcji. Po prostu trzeba uczniów zainteresować tematem.

Krystyna Danilecka-Wojewódzka potwierdza, że w nauczycielskim zawodzie najważniejsza jest osobowość.

- Nauczyciel powinien być wyraźny, by mógł stać się dla młodzieży autorytetem - twierdzi pani Krystyna. - Nie może być nijaki, szary, a już w żadnym razie - zaniedbany. Miałam kiedyś nauczycielkę, która przychodziła do szkoły w domowym dresie. W końcu zaprosiłam ją na rozmowę. Nie była łatwa, ale udało się. Ta pani zaczęła o siebie dbać, aż sąsiedzi pytali, co się stało, że tak odmłodniała.

Więcej równowagi
Rafał Janus, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego im, Stanisława Dubois w Koszalinie podkreśla, że jest w dobrej sytuacji. Co najmniej 30 procent kadry to mężczyźni.

Szef tego renomowanego ogólniaka z całą mocą podkreśla, że przy przyjęciu do pracy nie liczy się płeć, lecz zawodowe przygotowanie. Jednak równowaga płci jest mile widziana, jak zresztą w każdym zespole.

Mariola Rink-Przybylska przypomina swoje spotkania w Stowarzyszeniu Szkół Twórczych, gdzie często mówiło się: najkorzystniejsza dla prawidłowego rozwoju dziecka jest proporcjonalna liczba nauczycieli i nauczycielek. Szkoła powinna przypominać dom, zatem pożądane są w niej wzorce osobowości kobiecej i męskiej.

- Oczywiście z tą tezą nadal się zgadzam - zapewnia Mariola Rink-Przybylska. - Obserwując życie należy jednak zauważyć, że to kobiety wychowują dzieci, podczas gdy mężczyźni zarabiają na utrzymanie rodziny. Wygląda więc na to, że w szkole jest tak, jak w życiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!