Adrian Markowski, były już specjalista od przygotowania fizycznego w PGE Turowie Zgorzelec, napisał na jednym z forów internetowych, że serbski trener tego zespołu Miodrag Rajković w poprzednim sezonie zalecił mu indywidualny trening z ówczesnym zawodnikiem Turowa (obecnie Kotwicy Kołobrzeg), Łukaszem Wichniarzem, który miał doprowadzić do... kontuzji kolan zawodnika i w efekcie do rozwiązania kontraktu przez Wichniarza.
Koszykarz, który miał już problemy z kolanami, miał m.in. biegać po betonie. Markowski, jak twierdzi, poinformował Wichniarza o rozkazie trenera i obaj uzgodnili, że przeprowadzą normalny trening. A żeby Rajković nic nie podejrzewał, zrobili zdjęcia, które potwierdzały, że zajęcia były bardzo ciężkie. Koszykarz odszedł z Turowa w marcu, wracając do Kotwicy. Markowski, który w przeszłości sam był wyczynowym sportowcem (medalista MP w rzucie oszczepem), dopiero po ok. 9 miesiącach zdecydował się na ujawnienie całej sprawy. Przedstawiciele Turowa zarzucili mu kłamstwo i jak twierdzi, próbowali go zastraszyć. Markowski podtrzymuje swoją wersję i gotów jest bronić swoich słów przed sądem. Dwaj pozostali bohaterowie tej sprawy zgodnie milczą. Wichniarz nie skomentował dotąd zdarzenia. Powiedział tylko, że konsultuje to z prawnikami i wyda oświadczenie. Nie wiadomo jednak kiedy to nastąpi. Także Rajković nie zajął stanowiska. - Nie będę nic komentował, bo nie ma czego. Na konferencjach pomeczowych spodziewam się, że ludzie będą mnie pytać o postawę drużyny, a nie takie tematy pozaboiskowe. Jeśli oczekujecie ode mnie komentarza to jego nie będzie, bo nie będę się zniżał do pewnego poziomu - powiedział Rajković po ostatnim, przegranym meczu z Asseco Gdynia. 42-letni szkoleniowiec, który wcześniej w Polsce pracował w Śląsku Wrocław znany jest z wybuchowego charakteru. Od zawodników wymaga bezwzględnego posłuszeństwa.
Niektórzy porównują go do Andreja Urlepa nazywanego nie bez przyczyny "El Furioso". - Zalecenie od trenera, żeby dać zawodnikowi w kość to nic nowego - twierdzi anonimowo pytany przez nas specjalista od przygotowania fizycznego w grach zespołowych. - Nie jest rzadkością, że trenerzy nakazują przeprowadzić wyczerpujący trening z zawodnikiem trwający np. 4 godziny. Powody są różne, często chodzi o to, żeby "ustawić" krnąbrnego gracza. Trener mówi, że trzeba mu dać "porządny wpier...l". Nie słyszałem natomiast kiedykolwiek, żeby trener nakazał spowodowanie kontuzji u zawodnika. Jeżeli Rajković tak postąpił, to zrobił straszną głupotę - stwierdził nasz rozmówca. Na razie pozostaje czekać na oświadczenie Wichniarza lub reakcję Turowa w sądzie. Być może na swoje dochodzenie zdecyduje się Polska Liga Koszykówki. Na pewno najgorsze byłoby udawanie, że nie ma żadnej sprawy i przeczekanie aż wszystko ucichnie.
Rozmowa z koszykarzem Kotwicy Kołobrzeg, Łukaszem Wichniarzem
- Za wami kolejna, piąta już z rzędu porażka. Początek tego nie zapowiadał. Bardzo dobrze weszliście w ten mecz. Później było już gorzej.
- Jeżeli mam być szczery, to wydaje mi się, że ten zespół jest źle przygotowany do sezonu. Pokazuje to drugi kolejny mecz. We Włocławku też tak było, że w pierwszej połowie graliśmy na styku. Przychodzi druga połowa i brakuje nam sił. Pracujemy nad tym elementem na treningach, ale na poprawienie tego trzeba czasu. Okres przygotowawczy jest bardzo ważny i tak łatwo się nie da tego nadrobić. W tej chwili potrzebujemy przede wszystkim czasu.
- Trudno chyba go będzie znaleźć, bo tempo rozgrywek w końcówce roku jest wysokie. Gracie co tydzień, nie ma praktycznie przerwy, w której można by spokojnie potrenować.
- Dlatego podkreślam jak ważny jest okres przygotowawczy. W moim odczuciu był za mało intensywny. Wypowiem się za siebie: na boisku brakuje mi zdrowia. Ciężko będzie to odrobić, ale trzeba to jednak zrobić.
- W końcówce meczu z Jeziorem potrafiliście jednak wrócić do gry. Niewiele brakowało, a wynik mógł być dla was korzystny.
- W końcówce gra nie toczyła się w oszałamiającym tempie. Wpadło nam kilka trójek dzięki czemu były jakieś emocje. Mecz tak naprawdę rozstrzygnął się w trzeciej i na początku czwartej kwarty.
- Sporo mówi się o zaległości klubu względem was, zawodników. Czy to nie ma równie dużego wpływu na postawę zespołu, co brak przygotowania?
- Wiadomo, że zawsze jest to gdzieś w głowie. Natomiast wszyscy jesteśmy zawodowcami i jak wychodzimy na boisko to musi to zostać w szatni. Mecz to jest mecz.
- Zmieniając wątek. Ostatnio jest o tobie głośno z innych powodów. Według byłego specjalisty od przygotowania fizycznego w Turowie Zgorzelec, kilka miesięcy temu trener Rajković chciał spowodować u ciebie kontuzję, żeby zmusić cię do odejścia z tego klubu. Czy zająłeś już stanowisko w tej sprawie.
- Jeszcze nie.
- Twoje milczenie jest jednak dość wymowne. Gdyby nic nie było na rzeczy, to zapewne byś po prostu zaprzeczył.
- Proszę o cierpliwość.
- Kiedy zatem możemy spodziewać się twojego stanowiska?
- Nie mogę jeszcze odpowiedzieć. To jest sprawa, która dość późno wypłynęła. Poczekajmy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?