Z prośbą na redakcyjny dyżur zwrócił się mieszkaniec Koszalina. Na początku zaznaczył: - To nie jest niewdzięczność. Z Domu Miłosierdzia Bożego dostaję tylko dobro i nieocenioną pomoc. Ale czasem odbierając ją, przeszkadzamy mieszkańcom. Przez kilkadziesiąt minut, gdy czekamy na wydanie posiłku blokujemy chodnik przy jednej z głównych ulic, prowadzących do centrum miasta. Czasem słyszymy komentarze, że w czasie pandemii minięcie nas nie jest bezpieczne. To przykre, ale ja się pieszym nie dziwię – usłyszeliśmy.
Zobacz także: Otwarcie Domu Miłosierdzia Bożego w Koszalinie
Mężczyzna (poprosił o anonimowość) powiedział też, jak wygląda to z drugiej strony: - Ktoś znalazł się na chwilowym zakręcie życia. Przez chwilę jest pod kreską i korzysta ze wsparcia. Piesi i kierowcy patrzą na nas. Proszę zrozumieć. Po ludzku bywa nam wstyd.
- To bardzo wrażliwy problem, o którym myślę, ale wciąż nie znajduję rozwiązania – mówi ksiądz Radek Siwiński, który prowadzi Dom Miłosierdzia Bożego. - Wiem, że kolejka na chodniku nie jest najszczęśliwszym wyjściem, ale innego nie ma. Staramy się działać jak najszybciej, również by potrzebujący nie stali na deszczu czy w chłodzie.
Wydawanie posiłków od strony podwórza nie jest możliwe. - Spotka się z protestem nieprzychylnych nam sąsiadów – wyjaśnił ksiądz.
Rozwiązaniem mógłby być duży namiot, ustawiony właśnie na podwórzu. Gdyby któraś z firm miała niepotrzebny lub zechciała taki ufundować, posiłki w czasie pandemii wydawane byłyby w cieple. - Tam też moglibyśmy zorganizować wigilię, bo i nad tą kwestią musimy się pochylić. Nie możemy zostawić potrzebujących samych – dodaje ksiądz Siwiński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?