Na łamach "Głosu" przestrzegaliśmy, że w samym tylko Koszalinie do szpitala od początku sezonu trafiło już pięć osób - ofiar spotkań ze żmijami. - Moja mama nie spacerowała wcale pod lasem, jak powiedziała wam pani burmistrz - podkreślił Czytelnik. - To stało się przy domu, na osiedlu w Tychowie! W tym roku mamy do czynienia z istną plagą żmij. Sąsiad naliczył szesnaście ich gniazd na hałdach ziemi w sąsiedztwie zabudowań (jadąc od Urzędu Gminy na rozwidleniu dróg w prawo - dop. red). Szesnaście gniazd! Sąsiadka wyszła zaś na taras i zobaczyła wygrzewająca się na nim żmiję, a na trawniku siedziało w tym czasie jej maleńkie dziecko!
Nasz rozmówca podkreślił i przestrzega innych, że ukąszenia nie można bagatelizować. - Mama została ukąszona w okolice kostki. Dziś ma spuchniętą całą nogę, aż do miednicy. Skóra zaczyna ciemnieć, boimy się, żeby nie doszło do obumarcia tkanki - mówi. - A co u lekarza przeżyliśmy! Domyślam się, że takie ukąszenie to rzadkość, ale szukać właściwych proporcji dawki surowicy w internecie, dzwonić po takie dane do Szczecina, to już przesada. A potem ponowna aplikacja, bo mama dostała dawkę, jak dla dwulatki!
Mieszkańcy tychowskich osiedli nie wiedzą, jak radzić sobie z groźnymi, syczącymi gadami. - Dzwoniliśmy do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Bo żmije są przecież pod ochroną. Nie możemy i też nie chcemy ich tępić, ale chcemy, by ktoś je na przykład zabrał z terenów zabudowanych w las. Usłyszeliśmy jednak, że organizacja zajmuje się jedynie psami, kotami, czasem żółwiami, ale nie żmijami - opowiada Czytelnik. Również ogrody zoologiczne nie zainteresowały się takimi "lokatorami"...
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?