Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejne pretensje do oddziału ratunkowego szpitala w Koszalinie

Marzena Sutryk
Po naszej publikacji dotyczącej skargi na koszaliński oddział ratunkowy, otrzymaliśmy wiele sygnałów od naszych Czytelników. Podobnie, jak Waldemar Strzelecki, zgłaszają swoje zastrzeżenia.
Po naszej publikacji dotyczącej skargi na koszaliński oddział ratunkowy, otrzymaliśmy wiele sygnałów od naszych Czytelników. Podobnie, jak Waldemar Strzelecki, zgłaszają swoje zastrzeżenia. archiwum
Po naszej publikacji dotyczącej skargi na koszaliński oddział ratunkowy, otrzymaliśmy wiele sygnałów od naszych Czytelników. Podobnie, jak Waldemar Strzelecki, zgłaszają swoje zastrzeżenia.

Przypomnijmy, 85-letnia krewna pana Waldemara trafiła na SOR, została przywieziona przez pogotowie z ogromnym bólem głowy. Czekała kilka godzin na lekarza, następnie na wyniki tomografii. Oto sygnały oraz komentarze od innych Czytelników.

- Dobrze, że zajęliście się tym tematem, bo wiem, że ludzie boją się iść na SOR, bo nikt się tam nimi nie zajmie przez wiele godzin - napisał pan Piotr. - Teść z zapaleniem woreczka czekał 6 godzin, następnie został odesłany do domu. Następnego dnia wrócił z jeszcze ostrzejszym bólem i został skierowany na operację.

- Ja też muszę podzielić się swoją historią na koszalińskim SOR - napisała pani Kasia. - Rok temu trafiła tam moja mama przywieziona karetką prosto od lekarza rodzinnego z bólem w klatce i migotaniem przedsionków. Trafiła na SOR o 12 w południe, dojechaliśmy do mamy o 13, spędziliśmy tam równe 12 godzin (!!!), bo zginęły wyniki, bo zrobił się skrzep itp. Lekarz zszedł do mamy około 22. Przeprowadził krótki wywiad i zlecił dalsze leczenie u specjalisty. Tydzień później wylądowała na oddziale na Modrzejewskiej - tam specjalista, do którego trafiła mama, zadziałał szybko, natychmiast położył na oddział i zaczął leczenie. Mama była bardzo zadowolona z opieki na oddziale. Co do szpitala i SOR trzeba być mocno zdrowym, żeby tam trafić, w przeciwnym wypadku można się nie doczekać.

- Lekarze w koszalińskim szpitalu nie liczą się z ludźmi w podeszły wieku - brzmi kolejny sygnał. - Kiedy mój ojciec (7 lat temu) trafił do Koszalina, przeżył koszmar, a my usłyszeliśmy od lekarza, że i tak już nie powinien żyć...

- Ja byłem w szpitalu w styczniu tego roku, a znajomego z wypadku przywiozłem teraz w maju - napisał Lech Świerczyński. - W pełni potwierdzam złą opinie o SOR w koszalińskim szpitalu. Miałem tego pecha być tam raz jako pacjent, a raz przywieźć po wypadku znajomego. Biurokratyczny styl pracy, obojętność wobec pacjentów ze strony pracowników SOR aż razi. Tych ludzi nie obchodzą pacjenci, chorzy po prostu są zawadą. Chory może tam na tym krześle umrzeć, ich nie obchodzi ich stan zdrowia, godzinami trzeba czekać aż ktoś się zainteresuje człowiekiem. Trzeba się głośno upominać. Mam wrażenie, że pracownicy tego SOR robią łaskę, że zajmują się chorymi.

Ale jest też inne spojrzenie na problem, jaki zgłosił Waldemar Strzelecki, oto odmienny komentarz: - Czy ból głowy to stan zagrożenia życia? Dlaczego (pacjentka - dop. red.) długo czekała? Bo nie była sama? A szpital to nie supermarket! - napisał kolejny Czytelnik. - Dlaczego lekarz rodzinny nie wykonał diagnostyki? Słyszy się tylko o SOR-ach. A tak naprawdę to jest jedyne co w polskiej służbie zdrowia wyszło na dobre. Jest to tak zwane koło ratunkowe dla lekarzy rodzinnych. Lekarz rodzinny żałuje dać skierowanie na jonogram za 6,60 zł, a na badanie tk-głowy da za 320 zł! Czemu nie opiszecie lekarzy rodzinnych? Nocna pomoc świąteczna też kuleje, bo wszyscy kierują na SOR, bo oczywiście po co wykonywać diagnostykę ambulatoryjne i narażać się na koszty (lekarz rodzinny), jak zrobi to SOR? A ile razy lekarz rodzinny wysłał pacjenta z zawałem mięśnia sercowego na piechotę do szpitala, a nawet własnym samochodem? Tak więc sumując oddziały ratunkowe nie są opłacalne dla szpitali i zamiast powstawać, jak grzyby po deszczu, będą zamykane!

_______
Czekamy na kolejne sygnały. Jak oceniacie pracę koszalińskiego SOR? Macie zastrzeżenia, a może jesteście zadowoleni? Piszcie na adres [email protected] .

Dyrektor wyjaśnia

Na sesji Rady Miejskiej w Koszalinie dyrektor koszalińskiego szpitala Andrzej Kondaszewski mówił radnym:
- Nie znam takiego przypadku, aby ktoś nie został przyjęty w SOR. A osiem godzin oczekiwania, to krótko. Zdarza się, że cały autobus pacjentów przyjeżdża, by skorzystać z SOR, bo wiedzą, że nikt ich stąd nie odeśle.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!