Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejni strażacy relacjonują działania podczas pożaru w escape roomie w Koszalinie

Joanna Krężelewska
Joanna Krężelewska
Na sali rozpraw odtworzone zostały fragmenty nagrań z wizji lokalnej w escape roomie, która przeprowadzona została 14 lutego 2019 roku.
Na sali rozpraw odtworzone zostały fragmenty nagrań z wizji lokalnej w escape roomie, która przeprowadzona została 14 lutego 2019 roku. Fot. Joanna Krężelewska
Czy dziewczynki, wyniesione przez strażaków z płonącego escape roomu, były reanimowane? - W mojej obecności lekarz sprawdził czynności życiowe i stwierdził ich brak – zeznał dzień po tragedii Jacek O., funkcjonariusz Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Koszalinie.

W Sądzie Okręgowym w Koszalinie kolejni strażacy relacjonowali akcję ratunkową, w której brali udział 4 stycznia 2019 roku po godz. 17. W pożarze escape roomu „To Nie Pokój” życie straciło pięć 15-latek - Karolina, Julia, Wiktoria, Małgorzata i Amelia. Jedyne okno w pomieszczeniu, w którym zamknięto dziewczęta, było zabite deskami i okratowane. Nastolatki nie mogły wydostać się z obiektu – od wewnątrz w drzwiach nie było klamki. Zmarły z powodu zatrucia tlenkiem węgla.

W czwartek, 27 stycznia, zeznania złożył 37-letni Jacek O., starszy ratownik Jednostki Ratowniczo Gaśniczej nr 2. Gdy z zespołem dojechał przed budynek przy ul. Piłsudskiego 88, z okien i drzwi wydobywał się ogień i gęsty dym. - Nie dostałem od dowódcy rozkazu, by wejść do środka, bo byli już tam ratownicy w wystarczającej liczbie – podkreślił.

Działający na miejscu strażacy przekazali Jackowi O. i jego koledze pierwszą z poszkodowanych dziewcząt przez okno. – Za nami był już zespół ratowników medycznych. Przekazaliśmy tę osobę lekarzom. Musieliśmy szybko wrócić po kolejną poszkodowaną. Przejęliśmy ją przez okno, przekazaliśmy ratownikom i znów dostaliśmy informację, że jest do podjęcia kolejna osoba – opisywał strażak. Podczas przesłuchania dzień po tragedii wyraźnie doprecyzował: - Lekarz sprawdził czynności życiowe i stwierdził ich brak.

- Skąd pewność, że to był lekarz? – dopytywała sędzia Sylwia Dorau-Cichoń.
– Nazwałem tak tę osobę, bo przyjechała karetką.
- W jaki sposób sprawdził czynności życiowe?
- Nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Prawdopodobnie sprawdził oddech i tętno – odpowiedział strażak. Nie widział, by któraś z dziewcząt była wnoszona do karetki. Dodał tylko: - Co najmniej jedna osoba była wynoszona przez drzwi przez strażaków, którzy byli w środku. Nie wiem jednak, kiedy piąta z dziewcząt została wyniesiona z escape roomu.

Jacek O. pamiętał, że przed budynek wyniesiona została butla z gazem, a on dostał polecenie, by polewać ją wodą. - Płaszcz butli nie był na tyle uszkodzony, by groziła eksplozją – wskazał. Ostatni rozkaz dotyczył wejścia do obiektu. - Sytuacja była na tyle ustabilizowana, że mogliśmy go przeszukać. Nie było już widocznego ognia. Zadymienie też nie było takie duże. Przeszukaliśmy parter i piętro – zakończył.

Jacek O. zeznał, że na miejscu zdarzenia nie widział kierownika działań ratowniczych. Polecenia dostawał od dowódcy swego zespołu.

Sebastian S., starszy operator sprzętu specjalnego w JRG2, nie brał udziału w czynnościach ratunkowych. Był kierowcą i został przy wozie ratowniczo-gaśniczym. Pomógł jednak w ewakuacji jednej z poszkodowanych dziewcząt.

- Zajmowałem się przygotowaniem lamp oświetleniowych. Przeniosłem je w miejsce, gdzie ułożono ciała ofiar. Później z aparatem do pomiaru gazów wybuchowych sprawdziłem wyniesione z budynku butle gazowe. Jedna z nich miała nieszczelny zawór i miernik wskazał obecność ulatniającego się gazu. Zawór był dokręcony, ale nieszczelny. Zgłosiłem to dowódcy – opisywał dwa dni po pożarze. W czwartek podtrzymał swoje zeznania. I dodał: - Na butli nie było nic, co mogło świadczyć o tym, że wcześniej była połączona z odbiornikiem gazu.

Strażacy, którzy uczestniczyli w akcji, będą zeznawać na kolejnych rozprawach aż do marca.

Przypomnijmy, wątek dotyczący przebiegu samej akcji ratunkowej – ocenę działań służb medycznych i straży pożarnej – prokuratura wyłączyła do odrębnego postępowania. Śledztwo wciąż trwa.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera