Przyjechali tu z całej Polski, a także z Rosji, Białorusi, Hiszpanii, Słowacji, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Wśród nich są znani polscy malarze - Edward Dwurnik, profesor Mieczysław Wiśniewski oraz profesor Waldemar Marszałek.
Osieckie plenery mają dłuższą historię. Były organizowane od 1963 roku i były jednymi z największych i najbardziej znanych w Polsce. Brało w nich udział wtedy po 80-100 osób. Jednak kiedy związki zawodowe, a w tym także związki twórców zostały zdelegalizowane, nastąpiła przerwa. W 1998 roku dwie koszalińskie artystki Ewa Miśkiewicz-Żebrowska i Bożena Giedych postanowiły wznowić plenerową tradycję. Są komisarzami tej imprezy. Międzynarodowy Plener Malarski "Czas i miejsce dla sztuki" organizowany jest co roku przez okręg koszalińsko - słupski Związku Polskich Artystów Plastyków.
- Teraz, kiedy dworek jest prywatny, kiedy za każdego uczestnika trzeba płacić, ich ilość się zmniejszyła - mówi Ewa Miśkiewicz-Żebrowska. - Plenery możemy urządzać tylko dzięki temu, że patronat nad imprezą przyjął prezydent Koszalina i on został naszym głównym sponsorem. Wspomagają nas też burmistrz Sianowa, starosta powiatu koszalińskiego, koszaliński oddział Stowarzyszenia "Wspólnota Polska", bo mamy tu artystów polonijnych, i od czasu do czasu marszałek zachodniopomorski. Zapraszamy uczestników, chociaż coraz częściej to artyści zwracają się do nas, że chętnie przyjadą. Tym razem mamy ich wyjątkowo dużo zza granicy.
Igor Kwarcow z Sankt Petersburga przyjechał na plener po raz drugi. Pierwszy raz był dziesięć lat temu. Co się zmieniło przez ten czas? - Ano niewiele. Nawet mieszkam teraz w tym samym pokoju. Na tamtym plenerze nauczyłem się trochę mówić po polsku - odpowiada. - Poprzednim razem urzekły mnie drzewa, zacząłem je malować i robię to do tej pory. Jest tu dużo wiązów, są stare, pokręcone, przypominają mi ludzi. Chcę je utrwalić.
Artyści podkreślają, że przyjeżdżają do Osiek po inspiracje do dalszej twórczości.
- Moje obrazy zawsze były bardzo energetyczne, w żywych, wręcz płomiennych kolorach - mówi Maria Kaleta z Londynu. - A tutaj poszłam nad jezioro, woda spokojna i nagle usłyszałam "plusk". I to muszę namalować w niebieskiej tonacji. Maluje się nie tylko farbami, ale też wzrokiem, słuchem, węchem, smakiem. Dla mnie ważne jest, że widzę coś nowego, coś co mnie inspiruje, a także to, że spotykam innych twórców. Widzę jak oni tworzą, rozmawiam z nimi o sztuce i nie tylko, ale też o wszystkich innych sprawach.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?