Kołobrzeg: „Nie” dla uchodźców, ale radny Ireneusz Zarzycki ma inne zdanie

- Jak wynika z badań prowadzonych w Europie Zachodniej, 70 proc. uchodźców to tak zwani imigranci ekonomiczni. Większość z nich gardzi naszą kulturą, a pomoc socjalną w krajach chrześcijańskich traktują jak opodatkowanie niewiernych - mówił podczas wtorkowej sesji rady miasta reprezentujący Platformę Obywatelską Dariusz Zawadzki. Co do tego, że takiej możliwości nie ma, zgodni byli niemal wszyscy obradujący. - Podstawowy problem związany z uciekinierami to kwestia mieszkaniowa. W naszym mieście nie ma w tej chwili wolnych lokali, a nawet jeśli by były, to na przydział oczekuje około 350 mieszkańców. Nie ma również możliwości zakwaterowania imigrantów w ośrodkach wypoczynkowych, ponieważ sezon trwa tutaj cały rok - informował wiceprezydent Jacek Woźniak.

Tego samego zdania była przewodnicząca rady miasta Wioletta Dymecka, reprezentująca klub Porozumienie dla Kołobrzegu, z której inicjatywy przeprowadzono głosowanie (30 września z wnoskiem o nie zwrócił się do rady prezydent Janusz Gromek - przyp.red.). - Nie ma co liczyć także na asymilację imigrantów, a to może negatywnie wpłynąć na poziom bezpieczeństwa - uzupełniała Karolina Szarłata-Woźniak z klubu PO.

Przeciwko radykalnemu jego zdaniem podejściu rajców opowiedział się radny niezależny Ireneusz Zarzycki. - Powinniśmy wzbudzić nasze sumienia zwłaszcza wobec ludzi, którzy naprawdę potrzebują pomocy. Wygląda to w taki sposób, jakby Kołobrzeg odcinał się od problemu, z którym wspólnie poradzić sobie musi nie tylko Polska, ale cała wspólnota europejska. Według mnie zbytnio ulegamy lansowanym nierzadko na wyrost opiniom na temat imigrantów z państw niszczonych przez wojnę - argumentował.

Ostatecznie na 14 głosujących tylko on był przeciwko. 11 rajców projekt uchwały poparło, a Wiesław Parus (PO) oraz Bogusław Połowniak (niezależny) wstrzymali się od głosu.