Postawiono mu dwa zarzuty: znieważenia funkcjonariusza publicznego i próbę zmuszenia do zaniechania czynności.
Chodzi o zajście ze stycznia tego roku. Józef Hatała, komendant powiatowy policji, "w cywilu" robił zakupy w jednym z marketów. Na parkingu przed sklepem zauważył źle zaparkowany samochód i postanowił interweniować.
Wtedy na jego drodze stanął rosły konwojent. Według zeznań komendanta posypały się wyrazy na k…, ch… i inne nie nadające się do druku. Kiedy komendant pokazał legitymację służbową, konwojent mu ją wyrwał, wytrącił mu też z ręki telefon, którym chciał zadzwonić po patrol interwencyjny.
Jak na stróża prawa przystało, komendant się nie poddał. Zajście zakończyło się na parkingu przed innym marketem w asyście wezwanego patrolu policji. Dzień później komendant zawiadomił prokuraturę. Konwojent nie przyznaje się do zarzucanych czynów. Sąd przesłuchał kilku świadków, w tym komendanta, ich relacje różnią się w drobnych szczegółach, co skwapliwie podchwytywał obrońca. Kolejna rozprawa za dwa tygodnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?