MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt kierowcy z policjantami

INGA DOMURAT [email protected]
Jarosław Dziedziak pokazuje, gdzie zaparkował samochód, by bezpiecznie wysadzić dzieci przy szkole.
Jarosław Dziedziak pokazuje, gdzie zaparkował samochód, by bezpiecznie wysadzić dzieci przy szkole. Fot. Piotr Czapliński
Jarosław Dziedziak przywiózł swoich dwóch synów do podstawówki w Polanowie. Stanął na zakazie, aby wysadzić dzieci. W tym momencie pojawił się patrol policji.

Jarosław Dziedziak zawiózł wczoraj dzieci do szkoły w Polanowie. Gdy już chciał odjeżdżać, zatrzymała go policja. - Przyznaję, nie miałem przy sobie dokumentów i stanąłem na zakazie, by wysadzić bezpiecznie dzieci, bo przy głównej drodze roboty trwają - tłumaczy. Ale, gdy przyszedł po mandat na komisariat okazało się, że wykroczeń miał popełnić więcej.

Było tuż przed godz. 8 rano, kiedy to Jarosław Dziedziak przywiózł swoich dwóch synów do podstawówki w Polanowie.

- Wożę ich teraz często, bo przy głównej drodze roboty trwają, chodnik kładą. Ale przez to dzieci muszą po jezdni iść, a to nie jest bezpieczne. Autobus szkolny moich dzieci nie zabiera, bo mieszkamy tylko nieco ponad kilometr od Polanowa, a powinniśmy niby minimum trzy. Wyboru więc nie mam i rano jadę z dzieciakami do szkoły. Tak było i tym razem - opowiada nam Jarosław Dziedziak.

Mężczyzna zatrzymał się na zakazie, bo jak twierdzi przy szkole nie ma innego bezpiecznego miejsca, by wysadzić dzieci. Na wyremontowanej głównej drodze nie ma jeszcze namalowanego przejścia dla pieszych. I wtedy zatrzymał go policyjny patrol, a tego poranka trudno było go uniknąć, bo właśnie przy tej szkole prowadzona była akcja "Bezpieczna droga do szkoły". - Próbowałem przekonać policjantów, że pewnie i złamałem przepis, ale w trosce o dzieci. No i przyznaję, nie miałem przy sobie prawa jazdy i dokumentów samochodu. Po mandat miałem się zgłosić o godz. 11 - relacjonuje Jarosław Dziedziak.

Nasz Czytelnik na komisariat poszedł i dowiedział się, że zostaje ukarany mandatem w wysokości 350 złotych. Za brak trzech dokumentów otrzymał po 50 złotych za każdy oraz po 100 złotych za nieprawidłowe przewożenie dzieci i brak zapiętych pasów. - Byłem w szoku, bo za brak dokumentów od razu mówiłem, że zapłacę. Liczyłem na wyrozumiałość w sprawie parkowania na zakazie, a tu w ogóle nie było o tym mowy. Tylko pasów i fotelika się czepili, a ja byłem zapięty, tak samo dzieci i młodszy syn jechał na podkładce, a starszy ma już 12 lat i 150 centymetrów wzrostu, więc fotelik mu niepotrzebny. Mandatu nie przyjąłem i o sprawiedliwość będę walczył w sądzie - dodaje pan Jarosław.

Kierownik komisariatu w Polanowie - Krzysztof Dusza, na temat tej sprawy wypowiada się ostrożnie. - Ja znam relację ze strony policjantów, którzy tego pana zatrzymali. I ta różni się od tej przedstawianej przez zatrzymanego. Według policjantów, mieli oni podstawy, by taką a nie inną karę nałożyć. Ale sprawa się nie zakończyła i wyjaśniać ją będzie sąd - usłyszeliśmy od kierownika polanowskiego komisariatu.

Jednak na pytanie dlaczego Jarosław Dziedziak został tak surowo potraktowany, skoro inni kierowcy akurat tego dnia podczas policyjnej akcji, otrzymywali maskotki, jeśli wieźli swoje dzieci zgodnie z przepisami i musieli zjeść ćwiartkę cytryny, jeśli te przepisy naruszyli, Krzysztof Dusza już nie chciał z nami rozmawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!