Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt w Zakładzie Usług Komunalnych w Świdwinie. Zwolniono działaczy związku zawodowego "Solidarność"

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
10 maja Tomasz Kruk (z prawej), przewodniczący komisji zakładowej Solidarności i jego zastępczyni Agata Gontarczuk zostali zwolnieni.
10 maja Tomasz Kruk (z prawej), przewodniczący komisji zakładowej Solidarności i jego zastępczyni Agata Gontarczuk zostali zwolnieni. archiwum
Szef związków zawodowych w Zakładzie Usług Komunalnych w Świdwinie i jego zastępczyni stracili pracę. Działacz związkowy mówi, że to rewanż za obronę praw pracowniczych. Pracodawca wytacza zarzuty dyscyplinarne.

Konflikt między związkowcami z Solidarności a zarządem ZUK Świdwin, spółki należącej do miasta, narastał od dawna, aż 10 maja Tomasz Kruk, przewodniczący komisji zakładowej Solidarności i jego zastępczyni Agata Gontarczuk zostali zwolnieni.

- Ja dyscyplinarnie, koleżanka za trzymiesięcznym wypowiedzeniem – mówi działacz związkowy z pięcioletnim stażem w firmie, który na co dzień odpowiadał w spółce za cmentarze, magazyn i paliwa.

To, że w firmie toczy się ostry spór między związkowcami a zarządem było tajemnicą poliszynela.

- Z tego powodu w marcu zeszłego roku założyliśmy organizację związkową wstępując do Solidarności, bo wcześniej w ZUK nie było żadnego związku, a spraw pracowniczych do załatwienia sporo – Tomasz Kruk opowiada, że głównym problemem są płace.

- Wiele osób zarabia niewiele ponad pensję minimalną, jak już rosła to tylko, gdy ustawowo tę płacę podnoszono. Jeszcze za poprzedniego prezesa Tomasza Hajdasza prosiliśmy w imieniu załogi o podwyżki. Pod listem w tej sprawie podpisało się 42 z ponad 60 pracowników. Nasze postulaty były kilka razy odrzucane, rozmowy nic nie dawały, więc założyliśmy związki, aby skuteczniej walczyć o swoje prawa.

Związkowcy napisali także jeszcze w zeszłym roku list w tej sprawie do burmistrza Świdwina Piotra Felińskiego. Niewiele to dało.

- Burmistrz przekierował nas do rady nadzorczej, a ta do prezesa.

- Pamiętam, jak odwiedził mnie pod koniec roku mówiąc, że jeżeli chcę dalej pracować, to abym się zastanowił – Tomasz Kruk nie ukrywa, że to także skłoniło go do założenia związku.

Na przełomie roku dochodzi do zmiany na stanowisku prezesa ZUK – nowym zostaje Artur Ziemba.

- Domagaliśmy się 20-procentowej podwyżki, zaproponował nam 15 procent, a pracownikom powiedział, że jak chcemy te dodatkowe 5 procent to mają wytypować do zwolnienia pięć osób – nasz rozmówca mówi, że związki oficjalnie weszły wówczas w spór zbiorowy z pracodawcą i obecnie toczą się mediacje.

- Skierowaliśmy do zarządu chyba z 7 pism, na żadne nam nie odpowiedział.

Według szefa związków w ZUK jego działalność sprowadzić miała kłopoty na niego i innych związkowców.

- Dwóch kolegów, do pracy których nigdy nie było zastrzeżeń, dostało nagle nagany za nieobecność na spotkaniu w sprawie odzieży roboczej, choć nie było na nim także wielu innych pracowników – Tomasz Kruk mówi, że członkowie rady nadzorczej spółki złożyli na niego doniesienie do prokuratury, iż miał obserwować kogoś z załogi za pomocą kamery.

- Policja zatrzymała mój komputer oraz służbowy i prywatny telefon. Mnie nawet nie przesłuchano, żadnych zarzutów nie usłyszałem, a sprawę umorzono.

Tak samo zresztą jak skargę związkowców na rzekomy mobbing w firmie.

- Złożyliśmy jednak zażalenie od tej decyzji prokuratury – szef zakładowej Solidarności mówi, że 10 maja został wezwany do prezesa, gdzie wręczono mu dyscyplinarkę.

- Zarzucono mi, że nie sprzedałem spróchniałego drzewa, które wycięto na cmentarzu, tylko oddano je firmie, która dokonała wycinki, a także to, że zamówiłem telefon po tym, jak policja zatrzymała już służbowy aparat i nie chciałem go oddać, gdyż uważam, że to moje narzędzie pracy – Tomasz Kruk dodaje, że obarczono go także odpowiedzialnością za bałagan w ewidencji grobów (wykazał 134 groby do ponowienia opłaty, inwentaryzacja wykazała 1400 takich grobów).

Nasz rozmówca tłumaczy, że to efekt wieloletnich zaniedbań w firmie i braków w dokumentacji finansowej, za które nie odpowiada, bo powstały zanim został zatrudniony.

- W mojej opinii to tylko pretekst, aby mnie się pozbyć za obronę praw pracowników i mający zastraszyć innych – Tomasz Kruk mówi, że w efekcie takich działań z 35 związkowców do dziś w związku zostało 15.

- Z dyscyplinarką oczywiście się nie godzę, składam pozew do sądu o przywrócenie mnie do pracy, bo z dnia na dzień pozbawiono mnie dobrego imienia i środków do życia.

W sprawę zaangażował się zarząd Regionu Pobrzeże Solidarności.

- Jestem już po rozmowach z prezesem ZUK i mogę powiedzieć, że dialog się zakończył i złożono stronie związkowej propozycje nie do przyjęcia. Powiem tylko, że powody zwolnienia dyscyplinarnego, szczególnie działacza funkcyjnego związków, powinny być podparte mocnymi argumentami np. wyrokiem sądu – mówi Wiesław Królikowski, przewodniczący Pobrzeża.

- Na dziś mogę z całą pewnością powiedzieć, że sposób w jaki zwolniono przewodniczącego i jego zastępczynię wskazuje, że nie dopełniono wymogów wynikających z ustawy o związkach zawodowych i Kodeksu pracy.

Prezesowi ZUK Świdwin zadaliśmy kilka pytań dotyczących spraw pracowniczych, sporu o płace i procedur zwolnienia działaczy związkowych. Odpowiedzi otrzymaliśmy na piśmie.

Artur Ziemba, prezes ZUK: - Informuję, że dochowane zostały wszelkie procedury przewidziane przepisami kodeksu pracy, jak i ustawy o związkach zawodowych. Z uwagi na fakt, że przewodniczący zakładowej organizacji związkowej NSZZ Solidarność , jak i jego zastępczyni rażąco naruszyli obowiązki pracownicze, o zamiarze rozwiązania z nimi stosunku pracy, powiadomione zostały struktury w/w związku zawodowego. W zakreślonym przepisami terminie, NSZZ Solidarność nie zajął stanowiska w sprawie. Brak opinii organizacji związkowej w przedmiotowej sprawie, został potraktowany jako aprobata zamierzonych przez zarząd ZUK Sp. z o.o. w Świdwinie, decyzji personalnych. Oboje zainteresowani ostentacyjnie naruszali nie tylko dyscyplinę pracowniczą ale również elementarne zasady współżycia społecznego, co destrukcyjnie i demoralizująco działało na pozostałych członków załogi spółki. W szczególności oboje twierdzili, że mają parasol ochronny w postaci związku zawodowego poprzez interpersonalne powiązania z osobami działającymi w tej organizacji na szczeblu Koszalina. W tej sytuacji, jedyną możliwością skutecznego poinformowania struktur związkowych NSZZ Solidarność, było przekazanie informacji do szczebla wyższego. Nie mam wpływu na komunikację wewnątrz związkową, jednakże terminy zostały dochowane.

Spytaliśmy także o powody zwolnienia: - Powody zwolnienia dyscyplinarnego przewodniczącego Zakładowego Związku Zawodowego NSZZ Solidarność, nie mogą zostać ujawnione na tym etapie sprawy, bowiem biegnie 21 dniowy termin przysługujący pracownikom do odwołania się od decyzji pracodawcy do Sądu Pracy, o czym strona zainteresowana, została pouczona – pisze prezes.

- Z uwagi na wysokie prawdopodobieństwo procesu sądowego oraz toczące się postępowania przygotowawcze przed organami ścigania, jak również na dane wrażliwe, nie mogę udzielić odpowiedzi w przedmiocie szczegółowych informacji dotyczących okoliczności rozwiązania umowy o pracę.

I dalej: - Zarzuty przewodniczącego Związku Zawodowego NSZZ Solidarność (chodzi o brak odpowiedzi na postulaty pracownicze – red.) nie polegają na prawdzie – zapewnia Artur Ziemba.

- W sprawie stanowiska Zarządu Spółki w przedmiocie postulatów kierowanych do pracodawcy wyjaśniam, że zawisł spór zbiorowy. Na obecnym etapie sprawę prowadzi, powołany na tę okoliczność mediator. W tych okolicznościach nie jestem upoważniony do wypowiedzi w przedmiocie rozstrzyganych negocjacjami kwestii, do czasu zakończenia mediacji.

A o stanowisko zarządu w kwestii płacowej: - Jeżeli chodzi o podwyżki, to były one przedmiotem analiz finansowych spółki w okresie od stycznia do końca lutego bieżącego roku – wyjaśnia Artur Ziemba.

- Na każdym etapie załoga była informowana o zamiarze podwyższenia wynagrodzeń z wyrównaniem od początku roku. Po dokonanych analizach finansowych padła propozycja podwyżki 15%. Nie było to wynikiem działań organizacji związkowej, której kierownictwo zorientowało się, że bez względu na okoliczności załoga podwyżki dostanie. Dlatego, jak domniemam, przewodniczący dla podkreślenia zasadności swojej funkcji, wobec kolegów w pracy, rzucił propozycję 20% podwyżki. Rozpoczęły się negocjacje, w trakcie których poprosiłem o uzasadnienie ekonomiczne żądań związkowych. W odpowiedzi przewodniczący zarzucił, że spółka podejmuje inwestycje, zamiast podnieść płace pracownikom. Tu wyszedł brak kompetencji i wiedzy pana przewodniczącego, który legitymuje się wyższym wykształceniem, w przedmiocie realiów działalności spółki prawa handlowego. Trudno zgodzić się z taką narracją, gdyż aby pracownik miał pracę, pracodawca musi mu zapewnić narzędzia do jej wykonania i rynek, na którym może on świadczyć swoje usługi. Reasumując, bez poczynionych inwestycji, spółka nie miałaby możliwości świadczenia usług, a co za tym idzie pracownicy nie mieli by pracy. Spółka nie może orientować się wyłącznie na koszty pracownicze, bo to spowodowałoby działanie na jej szkodę. Jest to przede wszystkim podmiot gospodarczy, który ma zarabiać świadcząc usługi komunalne na rzecz społeczności samorządowej miasta Świdwin, a do tego musi mieć sprzęt. Pracownicy zaś mają zarabiać godnie, na poziomie, na który stać spółkę. De facto, żądania pana przewodniczącego stanowią promil średniego wynagrodzenia w spółce. Jest to kwota nieznacząca dla pojedynczego pracownika, natomiast dla spółki może się ona przełożyć na sfinansowanie poważnej inwestycji, która np. zabezpieczy prawidłową dostawę wody dla mieszkańców miasta. Pan przewodniczący wręcz zadziałał na szkodę pracowników, namawiając ich, aby odmówili podpisywania nowych angaży z proponowaną przez spółkę podwyżką. Negocjacje w tym zakresie jednak trwają.

Szef ZUK Świdwin odpiera także zarzut o utrudnianiu działalności związkowej: - W sprawie zarzutów pana przewodniczącego o czyn z art. 35 ust.1 pkt.2 Ustawy o Związkach Zawodowych, dotyczących utrudniania działalności związkowej, informuję, że nie polegają one na prawdzie. Nie jest prawdą, że pracownicy są karani, ponieważ zapisali się do związków zawodowych. Generalnie karanie pracowników nie jest stałą praktyką w spółce, a wręcz stanowi sytuację wyjątkową, uzasadnioną zaistniałym stanem faktycznym, poprzedzoną informacją skierowaną do organizacji związkowej. Tu pan przewodniczący ani jego zastępczyni nie podjęli skutecznych działań, w przeciwieństwie do larum, które podnieśli, kiedy oni sami poczuli się zagrożeni. Myślę, że właśnie taka postawa zarządu związków zawodowych spowodowała, że wielu pracowników zrewidowało swoje członkostwo w organizacji. Przewodniczący wielokrotnie powtarzał, że związki zawodowe mają bronić jego samego i jego wynagrodzenia. Nigdy, w okresie, kiedy objąłem funkcję prezesa w spółce, nie zanotowałem, aby zabiegał on o realne interesy pozostałych, szeregowych członków organizacji związkowej.

O komentarz do konfliktu poprosiliśmy także burmistrza Świdwina Piotra Felińskiego, który odpowiedział, że z uwagi na toczące się postępowania, nie chciałby tego robić. Wcześniej, na jednej z sesji Rady Miejskiej Świdwina pytany przez radnych, czy widzi jakąś możliwość rozwiązania sporu, stwierdził, że „pewne osoby działają w związku zawodowym, by mieć ochronę, bo działają niezgodnie z prawem”.

ZUK Świdwin to jedna z większych firm w mieście. Zatrudnia ponad 60 osób i odpowiada za całość tzw. „komunalki” w Świdwinie: odbiór śmieci, zarządzanie nieruchomościami, oczyszczanie miasta, dostarczanie wody i odbiór ścieków czy też prowadzenie dwóch cmentarzy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera