W sobotę przed kościołem w Iwięcinie (gm. Sianów) zgromadzili się jeźdźcy, którzy na koniach przyjechali poświęcić pokarmy na wielkanocny stół.
Przed zabytkowym kościołem pod wezwaniem Matki Boskiej Królowej Polski w sobotnie południe było tłoczno. Członkowie Nadmorskiego Ośrodka Jazdy Konnej przyjechali z Rzepkowa do Iwięcina, by poświęcić koszyczki z jajami, słodkościami, chlebem i wędliną.
Przed nabożeństwem wykonali rundę wokół świątyni, a po niej dziesięciu jeźdźców ustawiło swe rumaki w rzędzie i cierpliwie czekało na księdza. Choć koniom, jak dzieciom, najtrudniej ustać w miejscu i... czekać, te z Rzepkowa są wyjątkowo dobrze wychowane i w spokoju wyczekiwały na obrzędy.
- Koniarze od zawsze szanowali tradycję i chcą ją kultywować. Od 2001 roku, czyli od kiedy działamy w Rzepkowie, co rok, niezależnie od pogody, w Wielką Sobotę jedziemy konno, by poświęcić wielkanocne pokarmy - powiedział nam Ireneusz Nowak, trener klubu ULKJ Rzepkowo. - Dla nas to już mocno zakorzeniona tradycja! Odwiedzamy różne kościoły - w Rzepkowie, Osiekach, w Iwięcinie.
A w każdym z nich jeźdźcy i ich dostojne zwierzęta wywołują na buziach dzieci, które wraz z rodzicami przyszły ze święconką, szerokie uśmiechy. - Ja raz jeździłam konno. Te zwierzęta są takie piękne! Tak fajnie na nie popatrzeć. To miła niespodzianka - stwierdziła Paulinka Małolepsza, która przed iwięcińską świątynią podziwiała dostojną gromadę.
- Mało jest świąt czy okazji, by z grupą jeźdźców wziąć udział w jakimś przedsięwzięciu - powiedział Damian Dudzic, który na koniu Tequila po raz pierwszy wziął udział w "konnej święconce". - Do nie tylko dobry moment, by się spotkać, ale też bardziej oryginalny sposób na święconkę niż po prostu pójście z koszyczkiem do kościoła.
Andrzej Witek swojemu Normanowi przemycił do koszyczka wielkanocnego... trochę siana. - Dzielić się nim nie będziemy. Siano jest tylko dla niego! - żartował. I już poważnie dodał: - Cieszy nas, jeźdźców z doświadczeniem, że ten konny zastęp się powiększa. Coraz więcej młodzieży chce się uczyć jeździć konno. A koń to nie auto, tu nie wystarczy nacisnąć guzika, dodać gazu. Potrzebna jest ogromna wiedza, a coraz młodsi mają zapał, by ją zgłębiać. Dla nas, jeźdźców, taki pomysł na święcenie pokarmów to wspaniała rozrywka i integracja, dla koni - ruch, którego potrzebują, a dla pięknej pasji, jaką jest jeździectwo - wspaniała promocja - podkreślił.