Udostępnił je kontrowersyjny biznesmen Zbigniew Stonoga, który określa się jako człowiek pokrzywdzony przez państwo polskie i zwalczający skorumpowaną władzę. Trzęsienie ziemi wywołane upublicznieniem akt trwa od wczoraj wieczorem. Zbigniew Stonoga podkreślił na swoim profilu społecznościowym, że publikuje dokumenty bo śledztwo w sprawie nagrań najważniejszych osób w państwie jest prowadzone opieszale. - Sprawa jest zamiatana pod dywan a sami prokuratorzy prowadzący sprawę przyznają, że dostają zakaz stawiania zarzutów dla polityków, którzy w nagranych rozmowach mówią o łamaniu prawa - mówi Stonoga.
Twierdzi, że publikuje akta by wszyscy Polacy mogli zobaczyć od środka jak funkcjonuje władza, co mówi o Polakach Platforma i członkowie rządu. Tłumaczy też, że on nie ma dostępu do dokumentów prokuratury, udostępnia jedynie dokumenty, które znalazł na chińskich portalach. - Jeśli okaże się, że popełniłem samobójstwo lub przypadkiem zginąłem w wypadku to te dokumenty nadal będą publikowane- ostrzega Stonoga. I życzy rządowi oraz premier Ewie Kopacz zdrowia i szczęście.- Będzie wam potrzebne- mówi z uśmiechem.
Do tej pory Stonoga ujawnił 13 tomów akt śledztwa. Są wśród nich zapisy zeznań kelnerów z restauracji Sowa i Przyjaciele oraz Amber Room w Warszawie oraz zeznania Maraka Falenty, który jest podejrzany o zorganizowanie akcji podsłuchiwania polityków i biznesmenów. Wśród dokumentów są też stenogramy przesłuchań czołowych polityków PO, m.in. Pawła Grasia, Leszka Millera oraz biznesmenów np. Jana Kulczyka. Dokumenty zostały opublikowane w oryginalnej formie, łącznie z pełnymi danymi osób przesłuchiwanych a także danymi funkcjonariuszy CBA, łącznie z adresem i numerem telefonu szefa CBA Pawła Wojtunika.
Sprawę ujawnienia akt afery podsłuchowej musi ocenić prokurator - uważa szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i koordynator służb specjalnych Jacek Cichocki. Poinformował, że prosił także szefa ABW o pilną analizę. Cichocki rozmawiał też na ten temat z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem.
Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, na specjalnie zwołanej konferencji prasowej potwierdziła, że ujawnione akta są autentyczne. - Bez żadnej wątpliwości są to akta sprawy potocznie nazywanej aferą podsłuchową- powiedziała Mazur. Jednocześnie podkreśliła, że udostępnienie akt sprawy osobom podejrzanym, świadkom i osobom pokrzywdzonym oraz ich pełnomocnikom prawnym jest obowiązkiem prokuratury i jest zgodne z prawem. Pierwsze wnioski o udostępnienie akt śledztwa prokuratura zrealizowała w lutym.
Według Renaty Mazur, Prokuratura nie ponosi odpowiedzialności za wyciek dokumentów. Jak do niego doszło wyjaśni oddzielne postępowanie.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi śledztwo ws. podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura w czerwcu 2014 r. postawiła zarzuty biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznał się do tych zarzutów i zapewniał, że jest niewinny.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?