Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrowesje wokół jadłodajni SOS w Koszalinie przy ul. Asnyka

Alina Konieczna [email protected]
– Jeśli zdarzy się paru awanturników, to nie znaczy, że wszyscy, którzy tu przychodzą, są źli – mówi Mirosław Szelegiewicz.
– Jeśli zdarzy się paru awanturników, to nie znaczy, że wszyscy, którzy tu przychodzą, są źli – mówi Mirosław Szelegiewicz. Fot. Radosław Brzostek
Przy ulicy Asnyka w Koszalinie działa stołówka prowadzona przez Stowarzyszenie SOS. Okoliczni mieszkańcy się skarżą. Klienci stołówki mówią, że bieda w oczy kłuje.

Jadłodajnia SOS jest czynna każdego dnia od godz. 13 do 16. W tym czasie około 200 podopiecznych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej przychodzi tu na darmowe obiady. Ubodzy mają posiłki, ale okoliczni mieszkańcy narzekają.

- Zasikany chodnik, bałagan, awantury, nieprzyjemne zapachy, wyciąganie drobnych pieniędzy od przechodniów - napisali internauci na www.gk24.pl. - A to wszystko dzieje się w centrum miasta.

Komendant Straży Miejskiej Jerzy Orzechowski potwierdza, że straż tu interweniuje. Po pierwsze dlatego, że ludzie wciąż podrzucają śmieci (kiedyś był śmietnik, został zlikwidowany, stare nawyki pozostały), a po drugie - bo niektórym mężczyznom zdarza się niewłaściwie zachowywać, na przykład załatwiać potrzeby fizjologiczne na ulicy albo używać wulgarnych słów.

- Monitorujemy ten teren, jednak trudno, żeby strażnicy pilnowali każdego - twierdzi komendant. - Jeśli ktoś załatwia się na ulicy, jest karany mandatem.

Klienci jadłodajni nie zgadzają z zarzutami, jakoby zakłócali spokój mieszkańcom.

- To chyba raczej biedota im przeszkadza - zauważa Tadeusz Górski, na zasiłku, po udarze mózgu, sam nie jest w stanie gotować, obiady w stołówce to dla niego wybawienie. - Tam, po drugiej stronie ulicy, są eleganckie mieszkania, prywatne zakłady. Chyba bezdomni i biedni nie pasują komuś do wizerunku. Najlepiej, żeby wszyscy byli zdrowi, bogaci i stołowali się w Karczmie Jamneńskiej.

Mirosław Szelegiewicz jest bezdomny, obecnie mieszka w przytulisku. Swoje mieszkanie stracił, ponieważ po śmierci matki nie płacił czynszu. - Jasne, że wśród tylu ludzi, którzy tu przychodzą, znajdą się i tacy, co się awanturują - mówi pan Mirosław. - Ale to są sporadyczne przypadki. A jak ktoś przyjdzie pijany i jest agresywny, nie dostanie obiadu.

Iwona Urbańska, kierowniczka jadłodajni, dziwi się, skąd taka nagonka na lokal. Zapewnia, że każdego dnia chodnik przy lokalu jest sprzątany. - Mamy toaletę, każdy może z niej skorzystać - dodaje. - Nie wolno wszystkich biednych ludzi traktować jak meneli, bo jest wśród nich wielu porządnych i skromnych ludzi, którzy z różnych przyczyn znaleźli się w trudnym położeniu.

Wczoraj w jadłodajni rozpoczął się montaż kamery ufundowanej przez pewną firmę.

- Dzięki temu przez 24 godziny będziemy filmować zarówno ulicę i chodnik przed lokalem, jak i salę jadalną wewnątrz - informuje Iwona Urbańska. - Wtedy już wszystko będzie jasne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!