Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kopali go tak, że pękło mu serce (zdjęcia z wizji lokalnej )

Iwona Marciniak [email protected]
Tomasz Matysek próbował odciągnąć napastników od Pawła. - Bili ze dwie, trzy minuty. Wystarczyło, żeby człowieka zabić...
Tomasz Matysek próbował odciągnąć napastników od Pawła. - Bili ze dwie, trzy minuty. Wystarczyło, żeby człowieka zabić... fot. Karol Skiba
- Chodź tu! Postaram się, żebyś tak samo skonał! - nie wytrzymał ktoś z tłumu.

Pokazali jak zabijali

Tomasz Matysek próbował odciągnąć napastników od Pawła. - Bili ze dwie, trzy minuty. Wystarczyło, żeby człowieka zabić...
Tomasz Matysek próbował odciągnąć napastników od Pawła. - Bili ze dwie, trzy minuty. Wystarczyło, żeby człowieka zabić... fot. Karol Skiba

Tomasz Matysek próbował odciągnąć napastników od Pawła. - Bili ze dwie, trzy minuty. Wystarczyło, żeby człowieka zabić...
(fot. fot. Karol Skiba)

Wczoraj, półtorej doby po skatowaniu 32-letniego Pawła I., sprawców jego śmierci przywieziono na wizję lokalną. - Patrzcie, najpierw zabił, teraz płacze - padło gniewnie z tłumu.

Ta śmierć wstrząsnęła całą Polską. Jak już wczoraj informowaliśmy, 32-letni mieszkaniec Koszalina zabezpieczał plażowe kosze na kołobrzeskiej plaży. Zginął skatowany przez trzech 20-latków, mieszkańców Kołobrzegu, tylko dlatego, że zwrócił im uwagę, by nie niszczyli koszy.

Wczoraj przeprowadzono sekcję zwłok. Ustalono, że bezpośrednią przyczyną zgonu było stłuczenie klatki piersiowej i serca.
Cała trójka zatrzymana została chwilę po zdarzeniu. Wczoraj usłyszała prokuratorski zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Późnym wieczorem sąd miał zdecydować o nałożeniu aresztu.

Jak się wczoraj dowiedzieliśmy, sprawą osobiście zainteresował się minister Zbigniew Ziobro.

Śmierć na urodziny

- I pomyśleć, że było jeszcze całkiem widno. Plażą wędrowali ludzie. Widzieli co się działo, ale nikt nie reagował - mówił nam wczoraj Tomasz Matysek. - Nawet gdy podbiegłem do ludzi oddalonych od nas ze 20 metrów i poprosiłem o telefon komórkowy, widząc leżącego bez ruchu Pawła odpowiedzieli: - Nie mamy.

Trudno uwierzyć, ale gdyby nie zbieg okoliczności, Pawła I. w ogóle nie byłoby na kołobrzeskiej plaży. - To mój kolega z podwórka - mówi Artur Piotrowski z Koszalina, który dzierżawi od kołobrzeskiego Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji dwie wypożyczalnie koszy, leżaków i plażowego sprzętu. - Paweł właściwie jeszcze nie pracował. Bardziej pomieszkiwał w campingu, czekając na początek lipca, gdy zamierzałem go oficjalnie zatrudnić.

Tego dnia, traf chciał, że pracujący zwykle na środkowym stanowisku chłopak poprosił o urlop. Paweł miał go chwilowo zastąpić, ogradzając przenośną siatką poznoszone z plaży kolorowe kosze. - Ja już swoje zrobiłem, gdy przechodziłem obok tamtych koszy zauważyłem, że idzie, więc do niego dołączyłem - opowiada Tomasz Matysek, który jakiś czas pracował dla przyszłego szefa Pawła. - Szedł z psem, przywiązał go i zaczął rozwijać siatkę. Wtedy zobaczył, że w ostatnim koszu ktoś siedzi.

Gdyby...
Gdy wczoraj rozmawialiśmy z Arturem Piotrowskim, ciągle trudno mu było uwierzyć w śmierć Pawła. Szukał odpowiedzi na nie mogące już nic zmienić pytania: - Miał przy sobie mojego psa, pittbula. Może gdyby przed podejściem do nich nie uwiązał go do kosza... Wiedziałem też, że ma urodziny, dziwiłem się, że godzi się na takie zastępstwo, ale powiedział, że na ich uczczenie umówił się z dziewczyną na sobotę. O tym co się stało zdecydował więc tak naprawdę przypadek...

- Paweł wkurzył się, gdy zobaczył, że kosz jest uszkodzony - mówi Tomasz Matysek. - Powiedział do siedzących w nim chłopaków, że to będzie ich kosztowało 50 złotych. Trochę negocjowałem między nimi. Powiedzieli, że dadzą 20 zł, ale Paweł się uparł. Właściwie cała trójka nie robiła wrażenia agresywnych. Wszystko się zmieniło, gdy Paweł zadzwonił na policję. Może przestraszyli się, że się wyda, że palili marihuanę? Bo to, że palili wiedzieliśmy na pewno. Jej zapach czuć było z daleka.

Tomasz Matysek to bezpośredni świadek brutalnego pobicia, które zakończyło się śmiercią Pawła. To on starał się pomóc atakowanemu kopniakami po głowie i tułowiu koledze. - To wszystko, z wymianą zdań włącznie, trwało z 15 minut. Bójka i okładanie leżącego Pawła, może z dwie minuty. Właściwie to nie widziałem tego momentu, gdy padło pierwsze uderzenie. Byłem odwrócony tyłem. Zaraz potem prysnąłem jednemu gazem pieprzowym w twarz, ale pozostali dwaj dalej go masakrowali.

Zabili najukochańszą osobę
20-letni Konrad S., student Politechniki Wrocławskiej, i jego kompani: Tomasz B i Michał K., którzy w ręce policji wpadli ok. 20 min po pobiciu Pawła, podczas wstępnego policyjnego przesłuchania przyznali tylko, że owszem, brali udział w jakiejś szarpaninie. Przekonywali, że nie mieli pojęcia o tym, że ich ofiara nie żyje.
Świadkowie nie mieli jednak wątpliwości, że ciosy i kopniaki zadawali z wielką siłą. To, że tak było potwierdza wynik sekcji zwłok.

Wczoraj do Kołobrzegu przyjechała ukochana Pawła, Katarzyna. - Musiałam tu być. Musiałam go zobaczyć - mówiła ledwo słyszalnym głosem. Byli ze sobą 9 lat. Planowali ślub. Mieli się spotkać w sobotę. - Paweł poszedł na rękę koledze. Był bardzo dobry i wrażliwy. Kiedy usłyszał, że kolega bardzo chce jechać do domu, zgodził się. On w takiej sytuacji nikomu by nie odmówił. Paweł był taki uczynny... Zresztą nie tylko to. On też nikomu by krzywdy nie zrobił.

Pani Katarzyny nikt nie wzywał na policję czy prokuraturę. Gdyby tak było, może mogłaby spojrzeć w oczy tych, którzy zabrali jej Pawła. - Zabili najukochańszą, najbliższą mi osobę. Niech za to odpowiedzą tak, by to do nich dotarło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!