Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kopalnia Wujek Ruch Śląsk: wydobyto ciała zmarłych górników

AIP
Po 66 dniach akcji ratowniczej wydobyto ciała dwóch górników.
Po 66 dniach akcji ratowniczej wydobyto ciała dwóch górników. AIP
To już prawie koniec akcji w kopalni Wujek Ruch Śląsk. Ciała górników są już na powierzchni. Wydobyto je po 66 dniach.

Choć akcja na kopalni Wujek Ruch Śląsk jeszcze trwa, najbardziej dramatyczny jej moment nastąpił w poniedziałek. Ratownicy wydobyli ciała dwóch zaginionych górników, po 66. dniach prowadzenia akcji. Przed godz. 17 ratownicy weszli do dowierzchni badawczej "1", gdzie przeszli kilkanaście metrów i doszli do ciał poszukiwanych górników. O godz. 17.21 ich ciała transportowano już przez chodnik ratowniczy do bazy, natomiast o godz. 18.38 zwłoki zostały wydobyte na powierzchnię.

Ratownicy górniczy mieli bardzo trudne zadanie. Pracowali w ciężkich warunkach, na bieżąco musieli zabezpieczać spękany strop, który stale opadał. Ponadto pracowali w rejonie o wysokim stężeniu metanu. To prawdopodobnie metan był również przyczyną śmierci dwóch górników. - To bardzo prawdopodobne. Sytuacja pod ziemią wyglądała tak, że było coraz mniej tlenu, a coraz więcej metanu. Człowiek w tych warunkach słabnie, zapada w śpiączkę, później następuje śmierć - powiedział Wojciech Jaros, rzecznik KHW. Dodał jednak, że oficjalna przyczyna zgonu zostanie stwierdzona przez patologa. O trudach akcji ratowniczej niech świadczy także fakt, że kiedy ratownicy górniczy dotarli po raz pierwszy do ciał górników, temperatura wynosiła prawie 52 stopnie. Warto dodać, że ten sam zastęp, który znalazł ciała, w poniedziałek również wydobywał je na powierzchnię.

To byli ratownicy z Ruchu Śląsk kopalni Wujek, ubezpieczani przez drugi zastęp ratowników z kopalni Murcki-Staszic. - Jest to zamknięcie pewnego etapu, bo akcja ciągle trwa. Natomiast działania ratowników pokazały, że ten upór i determinacja dają efekt - powiedział Jaros. Można powiedzieć, że to już zwieńczenie trwającej ponad dwa miesiące akcji ratowniczej. Jest to jednocześnie kolejny dowód na to, że ratownicy górniczy nigdy nie przerywają akcji. Nadzieja na odnalezienie żywych górników malała z każdą kolejną dobą od wstrząsu, ale mimo to, działania były prowadzone non stop, zarówno pod ziemią, jak i na powierzchni.

Eksperci potwierdzają, że akcja w KWK Śląsk była jedną z najtrudniejszych w historii polskiego górnictwa. Była to też akcja na swój sposób pionierska, choć bez szczęśliwego finału. - Niewątpliwie po raz pierwszy, jako pomoc w poszukiwaniach, zastosowano ponad kilometrowy odwiert z powierzchni, z opuszczeniem kamery w rejon miejsca, gdzie po raz ostatni byli namierzeni pracownicy - powiedziała w rozmowie z "DZ" Jolanta Talarczyk, rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. - Tej akcji nie możemy porównać do żadnej innej. Niestety, nie udało się wygrać walki z czasem. Ale nadzieję na cud wszyscy mieli do końca, bo w górnictwie już zdarzały się cudowne ocalenia - dodała.

W działania ratownicze byli zaangażowani ratownicy z kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego oraz Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Choć szansa na odnalezienie żywych górników z każdym dniem malała, nikt nie miał wątpliwości, że wszystkie podjęte działania były potrzebne, bo niezależnie od przeciwności, do końca trzeba iść na ratunek górnikom. - To ma kolosalne znaczenie dla ludzi pracujących pod ziemią - zaznaczył Jerzy Markowski, były minister gospodarki oraz były ratownik górniczy. - Oni chcą mieć pewność, że kiedy im się coś przydarzy, będą mogli liczyć na pomoc bez względu na to, jak długo będą musieli na to czekać - podsumował.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera