Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Kora. Falowanie i spadanie”. O życiu i twórczości ikony polskiego rocka w BTD

Joanna Krężelewska
Joanna Krężelewska
Tomasz Ogonowski, autor scenariusza do spektaklu „Kora. Falowanie i spadanie”
Tomasz Ogonowski, autor scenariusza do spektaklu „Kora. Falowanie i spadanie” Radek Koleśnik
Rozmowa z Tomaszem Ogonowskim, autorem scenariusza do spektaklu „Kora. Falowanie i spadanie”. Premierę spektaklu będzie można zobaczyć już 27 marca w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie.

W lipcu miną trzy lata od śmierci Kory. Czas pędzi nieubłaganie, a smutek i pustka chyba nie maleją?
Zobaczyłem to, gdy przy pracy nad tekstem zanurzyłem się w świat fanowski Kory. Działa on bardzo prężnie. Dzięki Internetowi łączy Polaków z całego świata. To fenomen, bo fani są niezwykle zaangażowani. Wciąż padają słowa o wielkim oddaniu, o miłości, które wręcz niekiedy krępowały mnie swoją szczerością.

Zobacz także: Koncert Metallica symfonicznie w Filharmonii Koszalińskiej

Tytułem spektaklu nawiązujecie do piosenki „Raz-dwa-raz-dwa”, w której tekście Kora napisała też o „mirażu tworzenia” i „złudzie istnienia”. W punkt.
Tak. Tytuł nie jest przypadkowy. Kora, jak wszyscy wielcy artyści, miała dwa oblicza. Jedno to Kora kochana, uwielbiana, ma dom pod Warszawą, kochającego męża, pieska. Jest też druga strona medalu.

Ubogi dom, ojciec aresztowany przez NKWD, pięć lat w domu dziecka. Przeszłość co najmniej trudna.
To dzieciństwo promieniowało na dalszą twórczość Kory. Ale też Kora, niejako swoim własnym zachowaniem, wywoływała pewne rzeczy w życiu. Przykre.

Opowiecie o tym?
Postaramy się. Jest coś takiego, co nazwałem w tekście tytułem albumu „Derwisz i anioł”. Anioł to część promienna i miłosna, ale wokół gdzieś tańczy derwisz, co budzi niepokój. Kora w jednym z wywiadów powiedziała, że zawsze będzie miała dziurę w duszy, wyrytą przejściami z dzieciństwa i młodości. Miała nieustającą potrzebę bycia kochaną, a jednocześnie niemożność osadzenia się w jednej miłości.

Z tego co mówisz wynika, że spektakl nie będzie wiązanką piosenek, ale będzie miał rozbudowaną część fabularną.
Siłą rzeczy niemożliwe jest pokazanie w dwugodzinnym spektaklu, którego około godzinę wypełnią piosenki, ponad sześćdziesięciu lat życia Kory. Musieliśmy w coś wcelować. Nie chcę zdradzać w co. Alina Moś-Kerger, która reżyseruje spektakl, postawiła na coś, co nazwała teledyskiem teatralnym. Nie będzie to klasyczna linearna opowieść. Na taką musiałbym mieć tyle czasu, co scenarzyści serialu o Osieckiej.

Kora to ikona. Legenda. Nie bałeś się z nią zmierzyć?
Nie. Wiedziałem, że nie będę miał problemów z dotarciem do materiału źródłowego. Kora sama chętnie mówiła o sobie. Nie spodziewałem się jednak, że odkryję tak wiele fascynujących rzeczy. Kora „wystrzeliła” w 1980 roku na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Zaczęła się jej błyskawiczna kariera, a każda płyta przynosiła kolejne hity, które śpiewała cała Polska. I muszę przyznać, że byłem wtedy na bakier z Maanamem. Lubiłem tylko dwie piosenki.

Które?
„Boskie Buenos” i „Oddech szczura”. Były dynamiczne, postpunkowe. Maanam wydawał mi się jednak, mówiąc współczesnym językiem, zbyt mainstreamowy. Zespoły Lady Punk, Perfect, Republika, Oddział Zamknięty i właśnie Maanam wymieniało się jednym tchem. To nie leżało w kręgu moich najbliższych zainteresowań muzycznych, ale przecież żyłem wtedy, a Maanam był niejako elementem powietrza. Tą muzyką się oddychało.

A dziś?

Z perspektywy czasu odkryłem dla siebie fenomenalne fragmenty twórczości wczesnego Maanamu. Marek Jackowski był genialnym kompozytorem. Na pierwszych pięciu płytach stworzył coś niezwykłego. Zazwyczaj Brytyjczycy mają szczególny zmysł do tworzenia muzyki, która wpada w ucho. Jackowski był zatem takim polskim Johnem Lennonem! W jego muzyce jest czysty rock’and’roll – nie wszystko jest w rytmie i harmonii, ale działa perfekcyjnie.

I z tej mnogości kompozycji coś musieliście wybrać. Jaki był klucz do selekcji piosenek?
Najwięcej będzie przebojów, ale też nie zabraknie niespodzianek z późniejszego okresu działania zespołu. Twórczość Maanamu trzeba rozdzielić na tę, w której brał udział Marek Jackowski i tę bez niego. Chcemy, by spektakl przypomniał hity Kory, ale też pozwolił poznać coś nowego. Myślę, że dwie, trzy piosenki będą mocno zaskakujące dla widowni. Jedna jest bardzo undergroundowa! Zapraszamy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo