Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus. Inwestorzy marzą, by skończył się już czarny tydzień. Co się dzieje na giełdach w piątek 13 marca?

Przemysław Kwiecień / AIP
Jeszcze trzy godziny temu na rynku panowała absolutna panika, teraz widać próbę uspokojenia. Zobaczymy na jak długo.
Jeszcze trzy godziny temu na rynku panowała absolutna panika, teraz widać próbę uspokojenia. Zobaczymy na jak długo. Michał Dyjuk / Polska Press
Wielu inwestorów chciałoby, aby ten tydzień już się skończył, a weekend przyniósł uspokojenie i odmianę. Przed nami jeszcze jednak piątkowa sesja. Jeszcze trzy godziny temu na rynku panowała absolutna panika, teraz widać próbę uspokojenia. Zobaczymy na jak długo.

Początek notowań na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych rozpoczął się od delikatnych wzrostów, wbrew obawom przynajmniej początek niewiele ma wspólnego z obiegowym lękiem przed pechem związanym z piątkiem 13. W ciągu pierwszych kilkunastu minut ceny akcji nieco zwyżkowały, a główny indeks warszawskiej giełdy WIG wzrósł nawet o blisko 2 proc. w porównaniu z wczorajszym zamknięciem. Ale to i tak kropla w morzu nadziei, skoro w ciągu niespełna kilkunastu dni krachu związanego z koronawirusem jego spadek wyniósł już prawie 35 proc.
Po upływie pół godziny trend wzrostowy się umocnił. Ale czy na długo?
Po upływie pół godziny trend wzrostowy się umocnił. Jednak większość indeksów przez kolejne godziny handlu na GPW nie przekraczała wzrostu o 4-5 procent. Jedynie WIG20, indeks największych spółek powszechnie znany pod nazwą indeksu blue chipów notował wzrost prawie 7-procentowy.
To z jednej strony dużo, a z drugiej niemal nic, jeśli porównamy WIG20 z głównymi indeksami innych giełd europejskich. Notowania na włoskiej giełdzie w Mediolanie rozpoczęły się od wzrostu o 13 proc. , niemiecki indeks DAX zyskiwał 6 proc., podobnie jak giełdy w Paryżu i Madrycie. Z biegiem dnia dynamika nieco osłabła – poza Mediolanem gdzie utrzymywała się na poziomie 12 proc.

Piątek 13 za oceanem też bez obaw o pecha

Zgodnie z prognozami wynikającymi z kontraktów terminowych zawieranych przed otwarciem notowań na Wall Street, nowojorska giełda rozpoczęła piątek także w kolorze zielonym. Główny indeks Dow Jones wzrósł w stosunku do czwartkowego zamknięcia o 3,3 proc.
Jak widać także za oceanem inwestorzy nie wierzą w pechowe piątki 13 i chcą mieć, podobnie jak Polacy i inni Europejczycy – spokojny weekend.

Jak to wygląda z szerszej perspektywy – komentuje analityk.

Niech ten tydzień już się skończy!

Wczoraj mieliśmy sesję, jaką pamiętam z 2008 roku. Nie tylko gigantycznie traciły indeksy giełdowe, nie tylko inwestorzy wyprzedawali złoto i srebro, które w takich okolicznościach teoretycznie powinny radzić sobie dobrze (próbkę mieliśmy już 28 lutego), traciły na wartości także polskie obligacje, mimo, iż jest oczywistym, że czeka nas silne spowolnienie, które w połączeniu z załamaniem cen ropy bardzo obniży ścieżkę inflacji. To efekt ucieczki kapitału do gotówki. W takich chwilach, w panice, cena przestaje grać jakąkolwiek rolę.
To nie jest dobry znak, bo nawet po ustąpieniu pierwszego szoku związanego z upadkiem Lehman Brothers rynki szukały dołka jeszcze przez cztery miesiące. Z jednej strony teraz wszyscy powinni być mądrzejsi o tamte doświadczenia, z drugiej strony rynek ma krótką pamięć, rok 2008 to jak prehistoria, a dodatkowo każda sytuacja jest inna. Z pewnością to co robi obecnie Fed, wstrzykując na rynek ogromne ilości płynności, ma sens, niestety wcześniej znieczulił na te działania inwestorów stosując je niepotrzebnie w dobrych czasach.

Próba odbicia na europejskich rynkach

Na europejskim otwarciu mamy pewną próbę odbicia, jednak jeśli chodzi o koronawirusa nie ma na razie przełomu. Wczoraj mieliśmy rekordową ilość nowych przypadków poza Chinami a początkowa ignorancja zachodnioeuropejskich społeczeństw oznacza, że ścieżka przebiegu epidemii w tych krajach może wyglądać gorzej niż np. w Korei, gdzie powoli sytuacja wraca do normy. Również w USA apogeum dopiero przed nami, a masowe odwoływanie różnego rodzaju imprez czy serii sportowych wybudza społeczeństwo (i niestety dużą część rynku) z iluzji bezpieczeństwa.

Złoty dostał rykoszetem

Niestety ucieczka do płynności uderzyła rykoszetem w złotego. W ostatnich komentarzach wskzywałem na to, że radość ze stabilności naszej waluty może być przedwczesna. Podobnie było także w 2008 roku, kiedy osłabienie złotego przyszło z opóźnieniem. Sytuacja strukturalna jest lepsza, ale należy liczyć się z możliwością dalszego osłabienia w krótkim terminie. Nasuwa się też pytanie, co w tej sytuacji powinna zrobić RPP? W mojej ocenie na tym etapie obniżka stóp procentowych już nie zaszkodzi złotemu, a szok dezinflacyjny oznacza, że pojawia się przestrzeń do luzowania. Warto rozważyć cięcie o 50 punktów bazowych poza posiedzeniem, a także polską wersję TLTRO, programu tanich pożyczek dla banków z przeznaczeniem na akcję kredytową dla sektora SME. To tam najbardziej brakuje płynności i to powinien być priorytet dla polityki gospodarczej.

Dziś jak grzyby po deszczu wyrastają zakazy krótkiej sprzedaży akcji. Historia pokazuje, że to niekoniecznie sygnał zakończenia rynkowego bałaganu.
W obecnym przypadku takim sygnałem będzie dopiero mniejsza ilość nowych przypadków koronawirusa w Europie i USA. O 8:30 euro kosztuje 4,3893 złotego, dolar 3,9252 złotego, frank 4,1508 złotego, zaś funt 4,9405 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA Główny Ekonomista XTB

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Koronawirus. Inwestorzy marzą, by skończył się już czarny tydzień. Co się dzieje na giełdach w piątek 13 marca? - Strefa Biznesu