Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszalin 100 lat temu [zdjęcia]

Adam Wolski
Koszalin, Dome Opieki Ulriki von Heydebreck (dziś Dom Miłosierdzia Bożego)
Koszalin, Dome Opieki Ulriki von Heydebreck (dziś Dom Miłosierdzia Bożego)
Gdyby któremuś z szanownych Czytelników przydarzyło się jakimś niezwykłym sposobem cofnąć w czasie i trafić do Koszalina w roku 1918, zapewne z trudnością rozpoznałby w ówczesnym niewielkim (27,5 tys.mieszkańców) niemieckim miasteczku dzisiejsze ponad stutysięczne polskie miasto.

Może, gdyby przyjechał pociągiem, jeszcze na peronie dworcowym spojrzawszy w górę zobaczyłby napis Köslin pod tym samym, co dziś peronowym zadaszeniem, ale już po zejściu tymi samymi co obecnie schodami i przeszedłszy niemal niezmienionym przejściem do hali dworcowej, znalazłby się w mieście niemal całkowicie obcym dzisiejszemu koszalinianinowi.

Dworzec kolejowy
Bo przede wszystkim nie ma już tamtego dworca sprzed stu lat. W 1918 roku obchodził właśnie pięciolecie istnienia po tym, gdy zastąpił poprzedni, z pruskiego muru, zbudowany pół wieku wcześniej. Nowy dworzec (1) wyposażono w istniejące do dziś żelazne konstrukcje osłaniające przed deszczem pasażerów na peronach. Wewnątrz, po zakupieniu biletów na podróż, lub biletów peronowych (uprawniających do wejścia na perony), podróżni mogli spędzić czas w poczekalni lub dworcowej restauracji. Obok wybudowano również do dziś istniejącą wieżę ciśnień.
Po wyjściu z dworca napotkalibyśmy widok krańcowo różny od dzisiejszego. Zamiast szerokiej dwupasmowej arterii Armii Krajowej pełnej pędzących samochodów ujrzelibyśmy wąską i pustą uliczkę z przystankiem tramwajowym, łączącą dzisiejszą ul. Zwycięstwa z dzisiejszą ul. Morską. Ulica Krakusa i Wandy była jedynie wytyczoną na mapie ścieżką. W miejscu dzisiejszej ul. Monte Cassino rozciągały się wąwozy, a za nimi, tam gdzie dziś znajdują się się blokowiska osiedla Północ, rozpościerały się po horyzont łąki i pola uprawne.

Tramwajem przez miasto
W 1918 r. z dworca w kierunku miasta można było dostać się na trzy sposoby: idąc pieszo spokojną i częściowo tylko zabudowaną Bahnhof Strasse (ul. Dworcową), jadąc dorożką lub tramwajem. Istniały dwie miejskie linie tramwajowe: (dworzec kolejowy - Rynek - Rokosowo, oraz dworzec kolejowy - Rynek – góra Chełmska) i podmiejska „plażowa” (dworzec kolejowy – Unieście). Stańmy więc obok tabliczki z literą H (Haltestelle – czyli przystanek) i kupiwszy u konduktora „Fahrschein” (bilet) za 20 fenigów zafundujmy sobie podróż żółtym wagonem tramwajowym w kierunku „Gollen”, czyli Góry Chełmskiej. Po drodze mijalibyśmy budynki, które już nie istnieją (jak cała lewa strona dzisiejszej ul. Zwycięstwa między ul. Jana z Kolna i rynkiem), na parterach których mieściły się sklepy, zakłady usługowe, kawiarnie i gospoda „Drei Kronen” (Trzy Korony). Z okien tramwaju mielibyśmy okazję zobaczyć nieistniejące już dwie małe boczne uliczki między dzisiejszymi ulicami Jana z Kolna (Buchwaldstrasse) i Grunwaldzką (Am Runden Teich). Również ul. Grunwaldzka miała wówczas połączenie z ul. Zwycięstwa (zastąpiono je schodami pół wieku później), i do istniejącego już wówczas kina (2) (wówczas Lichtspielhaus, ostatnio – zlikwidowane już kino Adria) można było wtedy podjechać samochodem wprost z głównej ulicy miasta. Z pewnym zaskoczeniem zapewne stwierdzilibyśmy brak istniejącego „od zawsze” zabytkowego gmachu byłej siedziby NBP z charakterystycznymi płaskorzeźbami (powstanie 20 lat później), w miejscu którego w 1918 r. stała zwykła kamienica. Mijając świeżo wyremontowaną (1915 r.) katedrę, która wówczas była jednakże zasłonięta przez dwupiętrowe budynki mieszkalne ze sklepami na dole, dojechalibyśmy do Rynku (3). Zapewne z trudno byłoby go poznać, zwłaszcza w środę lub sobotę, które to dni 100 lat temu były w Koszalinie dniami targowymi. Oto zobaczylibyśmy reprezentacyjny plac w centrum miasta zapchany wozami konnymi i straganami z płodami rolnymi zwiezionymi na sprzedaż przez okolicznych chłopów. Hałas, przekrzykiwania się i charakterystyczny zapach końskiego nawozu przypominałby raczej wiejską atmosferę, niż powagę stolicy rejencji (odpowiednika dzisiejszego województwa). Być może dopiero po południu udałoby się dostrzec znajdujący się pośrodku placu pomnik króla pruskiego Fryderyka Wilhelma II, oraz stojące obok niego dwie armaty przywiezione przez koszalińskich żołnierzy jako łup zdobyty w Belgii podczas Wojny Światowej. Tu również znajdował się ratusz – siedziba władz miejskich, z boku którego handlowano rybami. Partery stojących wokół rynku domów pozajmowane były przez sklepy i sklepiki, między którymi znajdowały się dwa renomowane hotele (Kronprinz i Deutsches Haus), dwie najstarsze koszalińskie apteki, bank oraz cukiernia Franza Richnowa – oferująca regionalny przysmak: koszalińskie „orzechy pieprzowe”, czyli piernikopodobne niewielkie okrągłe ciasteczko z orzechami, sprzedawane głównie w okresie Adwentu.

Koszaliński Ku'damm
Wysiądźmy z tramwaju, by odbyć spacer po mieście. Przechadzka nie byłaby długa, bowiem miasto kończyło się w promieniu ok. 1 km od centrum, nieznacznie wykraczając poza obręb murów miejskich. W miejscu niegdysiejszego Manhatanu (4) przy ul. Połtawskiej rozciągały się pola, którymi płynęły strumienie, miejska zabudowa dzisiejszej ul. Modrzejewskiej sięgała ul. Stawisińskiego, a dalej były już łąki, pagórki i góra Czarna (Schwarzenberg), z której zimą zjeżdżano na sankach. Od północy domy mieszkalne sięgały cmentarza miejskiego (dziś park przy bibliotece) i znajdującego się po drugiej stronie ul. Młyńskiej więzienia. Za stojącym obok niego neogotyckim Domem Opieki Ulriki von Heydebreck (dziś Dom Miłosierdzia Bożego) (5) były już tylko pola i łąki. Dlatego od rynku najlepiej byłoby pójść dawną ul. Górską (Bergstrasse – dziś ul. Zwycięstwa) w stronę mostu. Była to najbardziej reprezentacyjna ulica miasta, pełna kawiarenek i sklepów. Właśnie tutaj, pod nr 7 mieścił się salon obuwniczy najsłynniejszej w Niemczech i renomowanej firmy Tack, który później przeniósł się obok ratusza przy Rynku. W miejscu dzisiejszego Empiku działała galeria sztuki, a jednocześnie zakład oprawy obrazów.

Koszaliński park piękny, lecz skromny
Dzisiejszym mieszkańcom z pewnością trudno byłoby rozpoznać ten fragment miasta: tam, gdzie dziś przy Empiku znajdują się schody łączące ul. Zwycięstwa z ul. Andersa, w 1918 r. istniała wybrukowana ulica Wałowa (Wall Strasse) (6). Biegnąca obok spacerowa dróżka prowadziła do fontanny w parku (7), znajdującej się niemal w tym samym miejscu, co obecna. Park jednak był dużo mniejszy. W 1918 r. straszyło tam grzęzawisko, przekształcone w urokliwy staw z wysepką łabędzi dopiero 15 lat po naszej wirtualnej wycieczce. Zawróciwszy więc Teich Strasse (ul. Stawowa – dzisiaj Piastowska) w stronę poczty, wyjdźmy na znajdujący się przed nią plac Fryderyka Wilhelma ze stojącym pośrodku (dziś nieistniejącym) pomnikiem pamięci poległych w wojnie francusko - pruskiej 1870 r. (8). Nie ma dziś również placu w dawnej postaci; został zmieniony w przecinającą dwa parkingi ulicę o nazwie „plac Wolności”. W 1918 r. przed stojącym niedaleko budynkiem seminarium nauczycielskiego (dziś popularnego „Ekonoma”) moglibyśmy podziwiać nieistniejący dziś Plac Brauna (9), założony w 1892 r. na cześć najdłużej urzędującego (1816 – 1859) koszalińskiego burmistrza, o którym można powiedzieć, że zastał Koszalin drewniany, a zostawił murowany. Natomiast obok, w miejscu, gdzie dziś wznosi się siedziba dawnego Urzędu Wojewódzkiego strzeżonego przez kamienne lwy, było szczere pole – gmach wybudowano 20 lat później.

Synagoga, kaplica i zbór
Wracając do centrum od strony poczty dzisiejszą ul. Andersa (wówczas ul. Rządowa – Regierungstrasse), kilka kolejnych budynków rozpoznalibyśmy bez trudu. Do dziś bowiem stoją istniejące również w 1918 r. gmachy poczty, drukarni Hendessa (później drukarni Głosu Koszalińskiego, wreszcie dyskoteka Bajka), oraz ówczesna siedziba władz rejencji (dziś restaurowany właśnie gmach policji). Nie zmienił się również park między ul. Andersa i 1 Maja, choć pewnie drzewa są grubsze. W 1918 r. mielibyśmy natomiast okazję zobaczyć stojącą na jego skraju synagogę (10), wybudowaną 30 lat wcześniej i spaloną 20 lat później, oraz również dziś już nieistniejący kościół Apostołów. Pomińmy wizytę przy zaniedbanej wówczas kaplicy św. Gertrudy i siedzibie zboru ewangelickiego w trudnym do rozpoznania, mocno dziś przebudowanym budynku teatru i wyjdźmy na dzisiejszą ul. 1 Maja (wówczas Hochetorstrasse) (11). Jedynie starsi wiekiem koszalinianie mogliby rozpoznać budynki stojące tam, gdzie dziś znajduje się pasaż Millenium. Domy te zostały wyburzone na początku lat 70 łącznie z najstarszym, pochodzącym z 1550 r., w którym po wojnie mieścił się sklep meblowy. Istniejącą w 1918 r. zabudowę po drugiej stronie ulicy, którą zastąpiły pobudowane na początku lat 60 charakterystyczne bloki – galeriowce, polscy mieszkańcy Koszalina mogą znać jedynie ze starych pocztówek. Szkoda, bo zdobione dekoracyjnymi reliefami i rzeźbami kamienice ocalałe po klęsce Niemiec w pierwszej wojnie światowej i spalone po klęsce w kolejnej wojnie światowej, byłyby dzisiaj perełką koszalińskiej starówki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koszalin.naszemiasto.pl Nasze Miasto