Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszalin: Wnuk skazany za zabójstwo babci. Miała połamane niemal wszystkie żebra

Joanna Krężelewska
Wyrok, który zapadł w Sądzie Okręgowym w Koszalinie jest nieprawomocny. Obrońca o ewentualnym odwołaniu będzie mówić po konsultacji z klientem.
Wyrok, który zapadł w Sądzie Okręgowym w Koszalinie jest nieprawomocny. Obrońca o ewentualnym odwołaniu będzie mówić po konsultacji z klientem. Joanna Krężelewska
15 lat za kratami - taki wyrok w Sądzie Okręgowym w Koszalinie usłyszał 25-letni Daniel G. Został skazany za znęcanie się fizyczne i psychiczne nad swoją schorowaną 87-letnią babcią oraz za spowodowanie jej śmierci w maju 2017 roku.

Danielowi G. prokuratura zarzuciła, że miesiącami znęcał się psychicznie i fizycznie nad babcią. Druga część aktu oskarżenia opisywała zbrodnię zabójstwa. - ...przyciskał kolanami klatkę piersiową, dusił... - odczytywała prokurator Katarzyna Kret.

Koszalin. Blok przy ul. Powstańców Wielkopolskich. W kawalerce mieszkała 87-letnia Wacława G. Od kilkunastu lat mieszkała razem z wnukiem. Kiedyś opiekowała się nim, po latach to on miał ją otoczyć opieką. Daniel G. został opiekunem prawnym seniorki. Po amputacji nogi nie mogła już samodzielnie się poruszać. On nie pracował. Przez trzy lata pobierał z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej zasiłek pielęgnacyjny dla babci. 25 maja ubiegłego roku, jak przyznał podczas przesłuchania po zatrzymaniu przez policję, z pieniędzy tych kupował alkohol. Alkohol jest tłem całej sprawy.

25 maja 2017 roku
Po powrocie z prac społeczno-użytecznych, tzw. zasądzonych „odróbek”, Daniel G. spotkał kumpla i w warzywniaku przy domu kupili wódkę i dwa piwa. - Do domu wróciłem po godz. 12. Dałem babci obiad i poszedłem do sklepu po piwo. Babcia prosiła, żebym już nie pił, bo jutro też mam „odróbkę” - opisywał na sali rozpraw Sądu Okręgowego w Koszalinie.

Nie posłuchał. Wyszedł. Z sąsiadem kupili wódkę. Po południu wrócił do babci. Od tego momentu przedstawiał różne wersje zdarzeń. Ostatecznie przyznał, że poszarpał się z 87-latką. - Ze złości łokciem uderzałem w blat i przypadkiem w jej rękę - opisywał.

Wyrok w sądzie w Koszalinie: 25-latek skazany na 15 lat za z...

87-letnią babcię miał zostawić na blacie ławy i pójść spać. I dopiero w nocy zorientować się, że babcia nie żyje.

Przed sądem G. przedstawił nową wersję. Wieczorem, 25 maja ubiegłego roku, miał go jeszcze odwiedzić kolega. - Tak na jedno piwo. Byłem już mocno wypity, po ścianach chodziłem. To on się awanturował, szarpał z babcią. Ja się chyba w głowę uderzyłem, bo już nic nie pamiętam. Tylko jak się obudziłem, to drzwi były uchylone, a babcia nie żyła - opisywał.

Kolega nic w tej sprawie powiedzieć nie mógł. Zmarł przed rozprawą.

Dlaczego o tak ważnym fakcie Daniel G. poinformował dopiero po dziewięciu miesiącach od zdarzenia? - Z tego całego szoku przypomniałem sobie, że kolega u mnie był, dopiero w areszcie - przekonywał.

Zobacz także: Protest Komitetu Obrony Demokracji przed Sądem Okręgowym w Koszalinie

Dwie twarze
Świadkowie w tej sprawie przedstawiali dwa zupełnie różne oblicza oskarżonego. Jego ojciec, syn Wacławy G. mówił: - Nie jest prawdą, że Damian się znęcał nad moją mamą. Mama była nerwowa, krzyczała. Może czasem powstrzymywał ją, żeby nie krzyczała. Nigdy się na niego nie skarżyła.

Co innego sąsiedzi. 85-letnia sąsiadka zmarłej zeznała, że od kilku lat Daniel G. znęcał się nad babcią. - Wiedziałam to od niej. Pokazywała mi siniaki, mówiła, co jej zrobił, ale według mnie Wacława nie za bardzo chciała pomocy w sprawie agresji. Wracała do domu i mówiła do wnuczka czule: „Danielku” - opisywała.

62-letni sąsiad zza ściany często słyszał krzyki Daniela G. - Kiedyś przyczołgała się do mojego mieszkania i poprosiła, żebym zadzwonił po policję, bo on rozrabiał. To było może z dwa, trzy miesiące przed tragedią - wspominał. - Bała się, że zrobi jej krzywdę. Policjanci zabrali go na wytrzeźwiałkę.

25 lat i uniewinnienie
- Pokrzywdzona o tym, że oskarżony groził jej pozbawieniem życia, bił po całym ciele i zamykał w domu mówiła nielicznym. Wolała milczeć niż pozostać bez opieki w czynnościach dnia codziennego. Oskarżony zdawał sobie z tego sprawę i czuł się bezkarny - w mowie końcowej zaakcentowała prokurator Katarzyna Kret.

Prokurator zaznaczyła, że liczne i rozległe obrażenia ciała staruszki, umiejscowione praktycznie na całym ciele, nie mogły powstać przypadkowo. Zresztą przypadkowy mechanizm ich powstania został wykluczony po sekcji zwłok przez biegłego lekarza. - Ich przyczyną były liczne ciosy pięścią po głowie. Złamane niemal wszystkie żebra powstały na skutek uciskania klatki piersiowej kolanami. Widoczne były też obrażenia obronne, czyli od osłaniania się. Jak silne było duszenie, wskazują nie tylko obrażenia zewnętrzne, ale przede wszystkim wewnętrzne szyi - punktowała. - Oskarżony musiał wiedzieć i godzić się, że Wacława G. może umrzeć - pokreśliła. Dodała też m.in., że znalezione na podłodze mieszkania szmaty, miały ślady DNA staruszki, co świadczyć może o próbie zacierania śladów krwi przed przyjazdem policji.

Prokurator wnioskowała, by Daniel G. trafił za kraty na 25 lat. Obrona zaś chciała uniewinnienia mężczyzny. Mecenas przekonywała, że obrażenia ciała staruszki mogły powstać na skutek czynności dnia codziennego, bowiem była ona niepełnosprawna. Podniosła, że pracownicy socjalni nie widzieli, by w domu kobiety działo się coś niepokojącego.

Wyrok: 15 lat
Sąd nie miał wątpliwości - za znęcanie się fizyczne i psychiczne nad Wacławą G. przez niemal rok oraz za jej zabójstwo Daniel G. został skazany na 15 lat pozbawienia wolności. - Mamy do czynienia z młodym mężczyzną w pełni sił, który - nie wiedzieć czemu - pasożytował na babci. Ona zabezpieczała mu pieniądze, gwarantowała mu dach nad głową, a on tego nie szanował. Była od niego uzależniona, bowiem pomagał jej w bytowaniu, dlatego było jej trudno zareagować na jego niewłaściwe zachowanie - w uzasadnieniu wyroku mówił sędzia Robert Mąka.

Sędzia przypomniał też, że oskarżony, a wynikało to m.in. z relacji sąsiadów, pod wpływem alkoholu był wybuchowy. W postępowaniu przygotowawczym przyznał, że część obrażeń babci była efektem jego działań - przypadkowych - zaznaczył. - Na potrzeby postępowania sądowego stworzył nową linię obrony. Winą obarczył kolegę. Kolegę, który przez rozprawą zmarł i nie mógł się do tego odnieść. Przerzucanie odpowiedzialności na osobę, która zmarła, jest karygodne. Ponad wszelką wątpliwość w mieszkaniu nie było innej osoby, niż Daniel G. i to on jest sprawcą obrażeń i śmierci - uzasadnił sędzia.

W trakcie uzasadniania wyroku oskarżonego wyprowadzono z sali - nie powstrzymał się od komentarzy i krzyków. - Jak widać, w sytuacji dla siebie niekomfortowej oskarżony nie potrafi powstrzymać emocji - podsumował sędzia Mąka.

Wyrok jest nieprawomocny.

POLECAMY:

Gk24.pl

Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo