Koszalińskie punkty życia już działają. Nie bójmy się z nich korzystać [MAPA]

W Polsce takich ogólnodostępnych defibrylatorów jest około 30-40 tysięcy. Koszalin ma 40 nowych, więcej niż wiele większych miast w kraju. Dlaczego powszechnie dostępne defibrylatory są tak ważne?

- W przypadku zatrzymania akcji serca każda sekunda ma znaczenie - wyjaśnia Grzegorz Dokurno z firmy AEDMAX.PL & Rescue House.

- Przed pandemią rocznie dochodziło do około 40 tysięcy zatrzymań krążenia, w pandemii, choć nie mamy takich danych, zakładam, że ta liczba była jeszcze wyższa. W takich przypadkach zwykle znajdzie się ktoś, kto zadzwoni na numer alarmowy, jednak zanim dyspozytorzy wyślą ratowników na miejsce, to minie kilka minut, czasem kilkanaście. To jest bardzo dużo. Jeśli my nic nie zrobimy na miejscu zdarzenia, to szanse na przeżycie takiej osoby wynoszą 5 procent. Jeśli zaczniemy reanimację, czyli uciskać klatkę piersiową to zwiększamy jego szanse do 30 procent. Użycie defibrylatora AED zwiększa szanse do 70 procent. Według zagranicznych danych, tam, gdzie wdrożono takie programy podobne do koszalińskiego, przeżywalność wzrosła do ponad 70 procent. Oczywiście nie da się wszystkich uratować, bo przyczyny zatrzymania krążenia są różne, ale liczby mówią same za siebie.

40 punktów życia to 27 defibrylatorów wolnostojących, kolejnych 5 zostało umieszczonych na budynkach różnych instytucji i organizacji, a pozostałe 8 to tzw. defibrylatory mobilne, z czego 5 znajduje się w autobusach MZK (znajdują się w hybrydowych autobusach marki Volvo, dodatkowo 30 kierowców przeszło szkolenie z pierwszej pomocy i użycia sprzętu), 2 w autach Straży Miejskiej, 1 w radiowozie policyjnym.

Kapsuły są dobrze oznakowane. Zadbano też o drogowskazy, które do nich prowadzą.

Automatyczny defibrylator zewnętrzny – AED – to stosowane w przypadku zatrzymania krążenia urządzenie, które wyzwala impuls elektryczny w celu zatrzymania migotania komór i przywrócenia prawidłowej akcji serca.

- Nie bójmy się korzystać z defibrylatorów. Są bezpieczne - mówi Michał Pelc, ratownik medyczny, oraz jeden z inicjatorów projektu.

- Powinniśmy ich używać w przypadku każdej osoby, która straciła przytomność. Defibrylator jest tak skonstruowany, że bada rytm serca i wysyła impuls tylko wtedy gdy jest potrzebny. Defibrylatorów używać też można na dzieciach — w zestawie jest specjalny "klucz", który przestawia defibrylator na program dla najmłodszych.

To urządzenie w pełni automatyczne. Jego obsługa jest bardzo prosta — defibrylator, jak się śmieje Tomasz Molesztak, strażak i ratownik medyczny, to taki kierownik akcji ratunkowej — podaje proste komunikaty, które nas prowadzą przez cały proces. Nie jest potrzebne specjalne przygotowanie. Choć oczywiście warto przeszkolić się z zasad udzielania pierwszej pomocy.

Każde otworzenie kapsuły z defibrylatorem oraz użycie urządzenia jest monitorowane — każdy punkt ma wbudowany system powiadamiania. Defibrylatory zostały też umiejscowione w zasięgu miejskiego monitoringu. To przestroga dla potencjalnych wandali.

- Nie niszczmy tego sprzętu. On może uratować życie każdemu, też wandalowi. Warunek? Musi działać! - apeluje Piotr Jedliński, prezydent Koszalina.