Niezwłocznie po otrzymaniu informacji o tym zdarzeniu na miejsce zostały wysłane dwa zastępy straży pożarnej. Niestety strażakom pomimo wielu prób nie udało się wyciągnąć zwierzęcia z pułapki.
- Koń był wypłoszony i w żaden sposób nie dało się do niego podejść - relacjonuje Dariusz Borek zastępca straży pożarnej w Świdwinie. - Na miejsce został wezwany lekarz weterynarii, który miał podać środek uspokajający jednak zjawił się dopiero po godzinie i w tym czasie zwierze zdążyło paść z wycieńczenia - informował wczoraj Dariusz Borek.
Bardzo szybko na miejscu powiali się inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami ze Świdwina. -Niestety przed naszym przyjazdem na miejsce koń zdechł. Prawdopodobnie miał uszkodzony kręgosłup lub jakiś uraz wewnętrzny. Na miejscu nie było także lekarza weterynarii, który mógłby podać środek uspokajający - informuje Monika Szczepanik, inspektor TOZ w Świdwinie.
Wiadomo już, że uwięzione zwierzę znalazł pracownik stadniny. Właściciela posesji w tym czasie nie było w domu. - Staramy się wyjaśnić czy właściciel zwierząt ma podpisaną umowę z weterynarzem, który powinien opiekować się zwierzętami. W tej sprawie z pewnością trafi wniosek do prokuratury. Teren na którym doszło do tragedii zagraża nie tylko zwierzętom ale także ludziom którzy tam pracują - twierdzi Monika Szczepanik.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?