W odmiennych nastrojach zakończyli 2009 rok koszykarze i kibice obydwu drużyn z naszego regionu. AZS Koszalin po serii zwycięstw wraca do gry o wyższe cele, natomiast Kotwica Kołobrzeg znalazła się w bardzo głębokim kryzysie i musi poważnie martwić się o ligowy byt.
Akademikom nie zaszkodziła świąteczna przerwa, czego wielu się obawiało. W Warszawie pewnie pokonali Polonię Azbud, a pierwsze skrzypce grał duet rozgrywających Dante Swanson - Igor Milicić. Mieli w sumie 44 punkty (przy znakomitej skuteczności - 14/17 z gry i 8/10 za 3 punkty!) oraz 12 asyst. Swanson uzyskał znakomity wynik 35 pkt w rankingu evaluation. To siódmy wynik w tym sezonie w lidze i najlepszy wśród zawodników AZS. Na razie wygląda na to, że danie Amerykaninowi szansy po dopingowej wpadce w poprzednim sezonie, było dobrym pociągnięciem włodarzy AZS. Problemem AZS w stolicy były tylko rzuty osobiste. Skuteczność na poziomie 54 proc. (13/24) nie przystoi zespołowi z ekstraklasy.
- Popełniliśmy dużo błędów w defensywie i zagraliśmy zdecydowanie za mało agresywnie - analizował po meczu zawodnik Polonii, Marcin Nowakowski. - Pomimo prowadzenia w pierwszej połowie meczu, druga odsłona była niezmiernie ciężka. Trudno gra się z przeciwnikiem, który potrafi odrobić 10, 12 czy nawet 15 punktów w ciągu minuty czy dwóch - powiedział trener Mariusz Karol, dla którego była to czwarta wygrana w pięciu meczach na ławce AZS.
Koszaliński zespół jest już na siódmym miejscu w tabeli i może je jeszcze poprawić. Trzy najbliższe mecze (Polpharma, Kotwica, Czarni) są na pewno do wygrania. Ważny będzie szczególnie niedzielny z zespołem ze Starogardu Gdańskiego, który przewodzi grupie pościgowej za liderującymi ekipami z Gdyni i Włocławka.
Minorowe nastroje w Kołobrzegu. Kotwica przegrała po raz drugi z rzędu, a w ostatnich ośmiu spotkaniach tylko raz była górą. Poziom meczu z Basketem Poznań momentami był żałosny. Od czasów I ligi rzadko w Kołobrzegu oglądano tak słabą grę dwóch drużyn. Grający siódemką zawodników gospodarze przez większą część meczu byli nieco lepsi. Końcówka meczu jak zwykle była fatalna w ich wykonaniu. Najpierw dali sobie odebrać prowadzenie, a w ostatnich sekundach Brian Freeman zachował się na linii rzutów wolnych jak początkujący adept basketu (cały zespół miał 56 proc. za 1 pkt).
- Była szansa wygrać to spotkanie. Niestety, nie wytrzymał presji i spudłował oba rzuty. Straciliśmy dużo sił grając krótką ławką. Mieliśmy mniejsze możliwości w rotacji - tłumaczył trener Paweł Blechacz. Brak zawodników w rotacji to fakt, ale z drugiej te problemy nie wzięły się z niczego. Na pewno nie wynikają wyłącznie z kontuzji Bartosza Diduszki, ale z błędów popełnionych przy budowie zespołu. McFarlin, Freeman i Danesi nic nie wnieśli do drużyny. Kotwica potrzebuje zmian, tak jak wcześniej AZS. Są one zapowiadane, ale na razie - poza zwolnieniem McFarlina - nic się nie dzieje. Analizując mecze Kotwicy widać wyraźnie, że w zespole brakuje doświadczenia. Aż osiem spotkań przegranych zostało w samych końcówkach. To nie może być przypadek. Przed Kotwicą wyjazd do Inowrocławia i jeżeli tam nie wygra, to sytuacja z dramatycznej zmieni się w tragiczną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?