Koszykówka: Przed następną kolejką spotkań

Koszykarze AZS Koszalin dość długo kazali czekać swoim kibicom na pierwszy w tym sezonie sukces. By go osiągnąć w klubie musiało dojść do poważnego trzęsienia. Nowy szkoleniowiec wniósł do zespołu nowego ducha i w Kołobrzegu koszalinianie zagrali "z zębem".

- Gdybyśmy taką ambicję na parkiecie prezentowali we wcześniejszych meczach, to jestem przekonany, że dwa z nich zakończyłyby się naszymi wygranymi - mówi Krzysztof Szumski, prezes AZS. - Teraz czeka nas niezwykle ciężki mecz z Anwilem, ale jeśli wygramy to wrócimy do gry - dodaje prezes akademików.

- Dwa ostatnie dni dla mnie były niezwykle szalone. To jak szybko musiałem zmienić się z zawodnika w trenera trochę mnie zaskoczyło. Nie byłem jednak sam. Mam sporo osób, które mi pomagają - mówi z kolei Jeff Nordgaard, nowy trener AZS. - Zdecydowałem się poprowadzić AZS, bo wydaje mi się, że mam pojęcie o koszykówce. Jeżeli się mylę, to życie szybko zweryfikuje ten mój osąd. Nie będę ukrywał, że bardzo mi zależy na odniesieniu z tą drużyną sukcesu. Dla niego mogę poświęcić bardzo dużo. Tak naprawdę to nie ma znaczenia, czy na parkiecie zespół gra padlinę, czy też demonstruje nadzwyczajne umiejętności. Zespół ma po prostu wygrywać. tego od niego oczekuję - dodał Nordgaard.

Zapytany o to, kto zdecydował, by Nordgaard w Kołobrzegu pojawił się także w roli zawodnika odpowiedział: - Ja sam. W tym sezonie nie zdobyłem jeszcze żadnego punktu, a w taki sposób nie chcę pożegnać się z koszykówką. Będę grał do tej pory, aż coś trafię - zapewnił nas rzucający AZS. Tymczasem w Kołobrzegu szok po porażce już minął. - To usprawiedliwiona przegrana - mówi Roman Pawłowski, członek zarządu Kotwicy. - Sefton Barett i Kevin Hamilton w piątek przeszli grypę żołądkową i porządnie się odwodnili. A na dodatek ta dolegliwość w sobotę dopadła i Pawła Kikowskiego. "Kiko" zamiast koncentrować się na górze musiał podejmować decyzje, czy już wybiec do toalety. Stąd też tak słaba nasza skuteczność rzutów za trzy punkty, która wynosiła zaledwie pięć trafień na dwadzieścia siedem prób - wyjaśnia Pawłowski. Kotwica w sobotę straciła nie tylko punkt w walce z AZS, ale i kolejne dwa przy zielonym stoliku. Decyzją bowiem zwołanej w trybie nagłym rady nadzorczej PLK zweryfikowano wyniki meczów z wycofanym z rozgrywek Śląskiem Wrocław. "Czarodziej z Wydm" na tej operacji stracił dwa punkty. - Mieliśmy pecha. Nie dość, że odebrano nam punkty, to na dodatek ponieśliśmy dodatkowe koszty związane ze spotkaniem ze Śląskiem. Będziemy się upominać do władz ligi o zwrot tych pieniędzy, ale dużych szans powodzenia na to raczej nie ma - dodaje Pawłowski.

Wycofanie Śląska spowodowało także decyzję o zmianie przez władze ligi terminarza rozgrywek. I tego także obawiają się w Kołobrzegu.

- Cały terminarz korzystania z hali "Milenium" został ułożony przed rozgrywkami pod nas. Teraz, gdy ulegnie zmianie terminarz gier ekstraklasy może okazać się, że nie będziemy mieli gdzie grać. Dlatego też o tym zagrożeniu poinformowałem Janusza Wierzbowskiego, szefa PLK - mówi Pawłowski.

Kolejną zmianą w obecnym systemie rozgrywek jest likwidacja drugiego etapu rozgrywek - fazy o utrzymanie. W tym sezonie zostaje zdegradowana (spadek) tylko jedna drużyna. na dodatek zespoły, które do końca pierwszej rundy zasadniczej sezonu nie przekształcą swoich klubów w spółki akcyjne (spółka w organizacji) zostaną relegowane z rozgrywek Polskiej Ligi Koszykówki SA. Na tym nie koniec nowości. - Podjęliśmy decyzję o rozstaniu się z Andriejem Podkowyrowem. Rozstaliśmy się na mocy porozumienia stron. Z fotelem trenera pożegnał się także Jerzy Chudeusza, szkoleniowiec Górnika Wałbrzych. Jego zespół przegrał do tej pory wszystkie pięć spotkań i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Nazwiska nowych szkoleniowców mamy poznać jeszcze w tym tygodniu.