To był mecz rozgrywany na stadionie Bałtyku Koszalin. Grały drużyny TKKF Strażak Koszalin oraz Lecha Czaplinek. Była już 89. minuta, gdy jeden z piłkarzy poczuł się po prostu źle. Upadł na murawę tuż przy linii bocznej. Natychmiast zrobiło się zbiegowisko.
- Stałem po drugiej stronie, dość daleko. Pomyślalem najpierw, że to może jakaś ostra wymiana zdań między piłkarzami, bo już była końcówka meczu i często są w emocjach jakieś kłótnie. Ale gdy podbiegłem, od razu wszystko, czego uczyłem się o pomocy przedmedycznej, natychmiast sobie przypomniałem - opowiada Janusz Sobala, żołnierz 1. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego Świdwin, służący w 12. Bazie Bezzałogowych Statków Powietrznych Mirosławiec.
Na murawie leżał jeden z zawodników.
- Szybko oceniłem sytuację, a ta nie była dobra. Mężczyzna już nie oddychał, robił się siny - opowiada dalej pan Janusz.
Przystąpił, wraz z Andrzejem Rybackim, do reanimacji.
- Wiedziałem, że od tego naprawdę zależy, czy ten człowiek przeżyje. Stres był piekielny. To było ekstremalnie trudne. Bo inaczej wygląda reanimacja w telewizji, czy gdzieś pokazywana edukacyjnie, a inaczej, gdy naprawdę od nas zależy życie człowieka. Widziałem, jak niektórzy tego nie wytrzymywali, jak odchodzili, płakali. Gdy ten człowiek wreszcie zaczął oddychać, też puściły mi nerwy, a łzy same spłynęły. Strasznie się cieszę, że udało się go uratować - wspomina jeszcze żołnierz.
To był rozległy zawał serca. Piłkarz leżał trzy dni na OIOM. Dziś ma już wyjść ze szpitala.
Zobacz także Magazyn sportowy GK24 (6.05)
POLECAMY TAKŻE
Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?