Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krótki romans z Samoobroną

Dorota Ruszczyńska
Adam Gajlewicz: – Jestem sam, niezależny, reprezentuję tylko siebie – mówi.
Adam Gajlewicz: – Jestem sam, niezależny, reprezentuję tylko siebie – mówi. Przemek Gryń
Adam Gajlewicz, jedyny radny miejski z Białogardu, który wszedł do samorządu z listy Samoobrony, tuż po wyborach zerwał współpracę z partią.

Co więcej, czuje się przez nią... oszukany.

Adam Gajlewicz starał się o mandat do białogardzkiej rady miejskiej z listy Samoobrony jako sympatyk partii. Był nawet liderem jednej z list wyborczych. - Poprosił mnie o to szef białogardzkiej Samoobrony, bo jestem w mieście znany. Mam stronę internetową o Białogardzie, prowadzę firmę, pomagam najuboższym - mówi radny. - Zgodziłem się, bo zaoferowali mi fotel burmistrza w przypadku zwycięstwa Samoobrony. Skusiło mnie to, bo wiedziałem, że i tak będę radnym startując z jakiejkolwiek listy.

Ale Samoobrona wybory w Białogardzie przegrała. Adam Gajlewicz jako jedyny wszedł do samorządu z jej list. Od tej pory radny nie utrzymuje kontaktu z partią. - Jestem sam, niezależny, reprezentuję tylko siebie - mówi.

Sympatycy Samoobrony w mieście zarzucają A. Gajlewiczowi brak lojalności. - Zachował się jak sprzedawczyk. Odchodząc od Samoobrony po wyborach pokazał, że tak naprawdę zależało mu jedynie na wejściu do rady. Oszukał nas, wyborców, którzy oddaliśmy mu głos, bo miał reprezentować partię - usłyszeliśmy od naszych rozmówców. Podobnie mówią przegrani koledzy A. Gajlewicza z list Samoobrony.
Radnego oburzają te zarzuty. - Nikogo nie zdradziłem. Przecież nigdy nie byłem w Samoobronie. Nawet nie znam programu tej partii. I nie oszukujmy się, ale ludzie głosowali na mnie jako na Gajlewicza, a nie dlatego, że byłem na liście Samoobrony - tłumaczy. Dodaje, że czuje się oszukany przez Samoobronę. - Przed wyborami szef partii w Białogardzie co chwilę kontaktował się ze mną. A teraz nie ma czasu ze mną rozmawiać. Tak naprawdę to Samoobrona mnie nie chce i muszę być niezależny.
Andrzej Adamczewski, białogardzki radny powiatowy i szef Samoobrony w mieście, jest rozczarowany postawą A. Gajlewicza. - Przed wyborami radny zapewniał nas, że jest sympatykiem naszej partii. Tylko dlatego trafił na naszą listę - zapewnia. - Dziś mówi co innego i nas oczernia. Nie proponowaliśmy mu żadnych stanowisk. To bzdury.

Radny Adamczewski nie kryje, że właśnie z tego powodu Samoobrona nie ustożsamia się już z A. Gajlewiczem. - Ten pan reprezentuje siebie - podkreśla Adamczewski.

Białogardzka Samoobrona nie czuje się też winna wobec wyborców i sympatyków partii w Białogardzie, którzy nie mają teraz żadnego reprezentanta w radzie, choć takiego wybrali. Adamczewski nie wyklucza jednak, że jego partia porozumie się z A. Gajlewiczem w przyszłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!