Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krótki żywot czarnej listy pracodawców w Szczecinku

Rajmund Wełnic
Nieco ponad tydzień wytrzymał presję twórca internetowej "czarnej listy", na której umieszczano krytyczne wpisy o szczecineckich pracodawcach. W jej miejsce powstała jednak kolejna.

Twórcą "czarnej listy pracodawców ze Szczecinka" na facebooku był - jak sam o sobie pisze - młoda osoba, która marzy o zmianie ustroju państwa i tym samy polepszenia warunków życia w Polsce. Więcej o sobie nie chce powiedzieć, prosi o zachowanie anonimowości. Zasada działania strony jest podobna do dziesiątek identycznych, które ma coraz więcej miast - ludzie umieszczają na niej wpisy o pracodawcach - nieraz bardzo krytyczne - opisujące zatrudnianie na czarno, bez umowy, po zaniżonych stawkach, niewypłacalnie wynagrodzeń, złe traktowanie i mobbing.

Oto kilka próbek - Mam 40 lat i pracowałam w kilku miejscach, ale to co w X przeżyłam graniczy z cudem. Mobbing, mobbing, kierowniczki działów w wieku dwudziestu kilku lat, którym tylko romansowanie w głowie i zwalanie swoich błędów na nas. Ostrzegam, to jest ostatni market w Szczecinku w którym szukajcie pracy! Zapomniałam dodać jak się nie wyrobisz z wyłożeniem towaru, zostajesz po godzinach, ale czy Ci za to zapłacą?

Y - najgorsza firma, jeśli chodzi o traktowanie pracownika. Stosowanie mobbingu, nepotyzm (przywileje dla nielicznych wybrańców-donosicieli, cała reszta skazana jest na poniżanie), brygadzistki, które nienawidzą nowych, plus ogólny terror objawiający się w "drobnostkach" typu zakaz rozmawiania. Prawa pracownicze przypominają te z dziewiętnastowiecznego kapitalizmu, nie polecam tej firmy.

Z - bardzo nie polecam współpracy. W 90 procentach zalegają z płatnościami po parę miesięcy. Jeżeli jest się podwykonawcą, to nie ma co liczyć na wypłatę w terminie, o ile w ogóle wypłacą ją w 100 proc. należności. Szukają oszczędności nie tam gdzie trzeba, czyli na pracownikach. Z tego co wiem, to własnych pracowników traktują, jako tako i niby wypłaty są lecz podwykonawcy czekają miesiącami.

Pytamy twórcę strony, jakie są zasady umieszczania wpisów, jak je weryfikuje, czy nie boi się sporów z opisanymi pracodawcami? I czy nie czuje, że wyręcza np. Państwową Inspekcję Pracy? Internauta wyjaśnia, że ludzie piszą do niego posty, które on - o ile uzna za stosowne - umieszcza na stronie. Nie ma tam danych pozwalających na identyfikację autora wpisu.

Nikt więc nie zakłada - przynajmniej w teorii - fikcyjnych kont na facebooku, aby kogoś "obsmarować". Ale komentarze są już dziełem zarejestrowanych użytkowników FB. - Pracodawcy, których dobre imię naruszę wbrew prawdzie mają prawo (do obrony swojego imienia - red.), jednak staram się jak najbardziej bezkonfliktowo prowadzić stronę - pisze twórca "czarnej listy". - Weryfikuję prawdę na podstawie powtarzających się wiadomości na dane firmy oraz dokładnie przeglądam komentarze, z których można wiele się dowiedzieć. Posty są aktualizowane na bieżąco.

Wpisy, co do których mam wątpliwości są usuwane, będą również pisane sprostowania. Zapewnia też, że nie czuje żeby kogokolwiek wyręczał. - Nie dostaję ich pensji, właściwie to nawet ja i reszta Polaków sponsoruje im pensje za nieróbstwo - dodaje. - Mam masę znajomych, również sam pracowałem ciężko fizycznie za grosze. Osobiście nie miałem problemów z opóźnionymi wypłatami, ale pracowałem z ludźmi w wieku 50+ lat, którzy nie dostawali pensji nawet po 2 miesiącach.

Kilka dni po naszej rozmowie, strona, którą w tydzień "polubiło" ponad 3 tysiące osób, zniknęła. Ale na jej miejsce pojawiła się kolejna.

A co o tego typu działalności sądzi PIP? Czy traktuje to jako "kopalnię informacji i donosów"? - Państwowa Inspekcja Pracy ma ustalony harmonogram zdań na cały rok, ale oczywiście dobór zakładów do kontroli przez naszych inspektorów jest w ich gestii - mówi Grażyna Pawlata-Ich, rzeczniczka inspektoratu PIP w Szczecinie. - Inspektorzy oczywiście przeglądają strony w rodzaju "czarna lista pracodawców" i nie tylko te szukając np. dyskryminujących ogłoszeń o pracy.

Takie informacje mogą wykorzystać, zwłaszcza jeżeli jest wiele negatywnych wpisów dotyczących jednego zakładu pracy. Dodam od razu, że jeżeli ktoś żali się, że np. ma 15-minutową przerwę lub nie zawarto z nim umowy na piśmie, nie musi od razu oznaczać, że pracodawca łamie prawo. Na pewno natychmiast reagujemy, jeżeli zachodzi podejrzenie naruszenia życia lub zdrowia pracowników, w tym wypadku nawet na anonimy. Reagujemy bowiem głównie na skargi złożone do PIP, głównie te podpisane. "Czarne listy" powstają masowo w wielu miastach całej Polski.

Swoje wyrobione zdanie ma na temat "czarnej listy" mecenas Mirosław Wacławski ze Szczecinka: - Właśnie przed chwilą kontaktował się ze mną jeden z pracodawców, z pytaniem, jak ma zareagować na wpisy na swój temat - mówi. - Odradzam kierowanie sprawy do sądu, przynajmniej w tym przypadku. Każdy ma bowiem prawo do opinii, ocen i sądów na czyjś temat, oczywiście w granicach przyjętych przez prawo. Z doświadczenia wiem, że wpis zawierający, nawet krytyczne informacje to wyrażenie opinii i nie podlega badaniu przez sąd, który bada fakty.

Oczywiście, jeżeli ktoś operuje konkretami i podaje prawdziwe fakty np. o nielegalnym zatrudnianiu, to musi się liczyć z konsekwencjami. Adwokat dodaje, że w tej sytuacji trzeba najpierw ustalić autora wpisu i administratora strony. To trudne, ale nie niewykonalne - w praktyce składa się zawiadomienie do prokuratury, która ma możliwości ustalić od dostawcy internetu numer IP komputera i dane właściciela (co jeszcze nie musi być równoznaczne z ustaleniem, kto był autorem wpisu). Zwykle prokuratora nie widzi jednak interesu społecznego w oskarżaniu internauty, dane jednak trafiają do składającego zawiadomienie i ten może złożyć prywatny akt oskarżenia. - Każdy wpis trzeba traktować indywidualnie, ale z reguły radziłbym pracodawcom powstrzymać się przed wyciąganiem najcięższych armat, chyba, że przekroczone zostały granice - mówi Mirosław Wacławski.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!